Stawimy czoła jutru,
tak jak powiedzieliśmy "żegnaj" do wczorajszego dnia;
Ten rozdział się
kończy, ale historia dopiero się zaczyna
Ostatnie wydarzenia
powinny sprawić, że pożegnania staną się moją specjalnością. Cóż, niestety tak
się nie stało.
Wyciągnęłam z kieszeni
zmiętą chusteczkę, żeby wytrzeć nos i oczy.
Moje przyjaciółki uparły
się, że poczekają ze mną na lotnisku aż do wylotu.
Nie chciałam tego, bo
doskonale wiedziałam, jak to się skończy.
Wcisnęłam się na
krzesełko pomiędzy nie i zaczęłam bawić się zegarkiem.
Patrycja ścisnęła moje
kolano.
- Jak tam?
Wzruszyłam ramionami.
- Nic ciekawego. –
Uniosłam nogę do góry. – Zobacz, mam dwie różne skarpetki.
Agata też spojrzała i
obie parsknęły śmiechem.
- Po ciemku się
ubierałaś? – zapytała brunetka.
- Tak były już sparowane!
Chciała powiedzieć coś
jeszcze, ale przerwał jej komunikat.
O Boże, to mój samolot.
- Ja pierdolę –
mruknęłam, podnosząc się.
- To twój, nie? –
upewniła się blondynka.
Uśmiechnęłam się
niemrawo.
- Czyli tak – wstała i
przytuliła się do mnie.
Poczułam, jak moje ramię
staje się mokre.
Od razu na moich
policzkach pojawiły się kolejne łzy.
- Nie płaczcie, bo ja też
zacznę – Agata objęła nas obie. Zacisnęła powieki. – Nienawidzę was.
Stałyśmy tak przez
chwilę, ale bojąc się, że mogę spóźnić się na samolot, oderwałam się od nich.
Chwyciłam za rączkę
walizki.
- Ciężkie jest życie
takiego podróżnika, jak ja – powiedziałam, ocierając łzy.
- Kiedy zobaczymy się
najwcześniej? – zapytała blondynka.
Pokręciłam głową.
- Nie mam pojęcia. Może
przylecę do Polski jeszcze we wrześniu, ale dosłownie na chwilę, po jeszcze
jakieś dokumenty albo rzeczy, chociaż nie wiem czy nie ekonomiczniej byłoby
gdybyście mi je wysłały.
Zagryzła wargę.
- Więc mam rozumieć, że
to my będziemy musiały pofatygować się do ciebie?
- Ja nie narzekam, zawsze
chciałam polecieć do Włoch.
Uśmiechnęłam się do nich.
- Okay, nie przedłużajmy
już.
Pokiwały smutno głową.
- No to… idę.
Powoli ruszyłam w stronę
odpraw biletowych.
Odwróciłam się w ich
stronę i pomachałam.
Odwzajemniły mój gest i
poszły do wyjścia.
Ścisnęłam swój bilet w
ręku i wzięłam głęboki oddech.
Włochy, już lecę.
~*~
- Nienawidzę latać –
mruknęłam, zabierając swój bagaż z taśmy.
Kiedy kilka dni temu pani
sekretarka z uniwerku w L’Aquili zadzwoniła do mnie, dowiedziałam się, że z
lotniska mają zabrać mnie wybrani przez nią uczniowie.
Cóż, mam nadzieję, że
będą spoko, bo zamierzam się ich trzymać przez jakiś czas.
Z bagażem w dłoni,
rozglądałam się po wnętrzu lotniska.
Nie różniło się wiele od
Poznańskiej Ławicy, z której wylatywałam, więc postanowiłam odpuścić sobie
większe zwiedzanie.
W tym samym momencie,
kiedy zrezygnowana chciałam usiąść na plastikowym krzesełku, zobaczyłam dwie
dziewczyny trzymające w ręku kartkę z napisem: Ciao, Wanda!
Chodzi o mnie, nie?
Wstałam i ruszyłam, żeby
się przywitać.
Zobaczywszy mnie
podążającą powoli w ich stronę, uśmiechnęły się szeroko i zaczęły machać.
Miło mi się wtedy
zrobiło, no nie powiem.
Stanęłam przed nimi i
wyszczerzyłam się.
- Więc, mam na imię Wanda
i…
Nie dałam rady dokończyć,
bo uścisnęły mnie mocno i właśnie na tym skończyła się moja prezentacja.
- Och, ale my już o tym
wiemy, kochana – powiedziała rudowłosa, odsuwając się. – Ja mam na imię
Nathalie, a ta laska – wskazała sympatycznie uśmiechającą się brunetkę – to
Nicole.
Podałam im rękę.
- Jedźmy już stąd, to
pokażemy ci akademik.
- Też tam mieszkacie? –
zapytałam.
Nicole pokiwała głową.
- Pamiętasz te wszystkie
dzikie imprezy pokazane w amerykańskich filmach?
Przygryzłam wargę i
potwierdziłam.
- To u nas tak nie ma,
przykro mi.
Zmarszczyłam brwi, na co
one wybuchły śmiechem.
- My też na to
liczyłyśmy, ale póki co dyrekcja kampusu często nas kontroluje – brunetka
skrzywiła się – ale bez obaw, jeśli wychodzimy gdzieś w weekendy, to nie
interesuje ich czy wracamy pijani, czy dopiero na drugi dzień. Mamy po prostu
zachować porządek i uczyć się.
- Te zasady wchodzą w
życie od teraz? – spytałam.
- Tam stoi nasze auto –
powiedziała Nath, wskazując czarną Kię – wracając; tak, panują one przez cały
rok akademicki, i o jeden dzień dłużej.
- W sumie to byłyśmy
zdziwione, że przylatujesz tak szybko.
- Chciałam trochę
pozwiedzać, no i poznać jakiś ludzi, więc dlatego przyleciałam dwa tygodnie
szybciej – odpowiedziałam, wkładając walizki do bagażnika.
Zamknęłam go i usiadłam
na tylnym siedzeniu.
- Pozwiedzać, mówisz? –
upewniła się blondynka, kiedy odpalała silnik.
Okay, znam ten ton.
Coś czuję, że dogadam się z tymi dziewczynami.
- Rozumiem, że na
lepszych przewodników nie mogłam trafić?
Wyszczerzyły się.
- Przeżyjesz najlepsze
chwilę w swoim życiu, kochanie.
Uwierzyłam od razu.
~*~
Młode Włoszki pokazały mi
najważniejsze miejsca na kampusie i odprowadziły pod drzwi sekretariatu.
-Pani Clotilda to
najmilsza kobieta w promieniu stu kilometrów. Jeśli będziesz miała jakiś
problem, a nas nie będzie w pobliżu to śmiało wal do niej. Na pewno pomoże. No,
może czasami strzeli jakiegoś focha, ale i tak ją uwielbiamy.
Pokiwałam głową.
- Potrzebujesz jeszcze
czegoś? Albo masz jakieś pytania?
Uśmiechnęłam się do nich
i odmówiłam dalszej pomocy.
- Nie, niczego już nie
potrzebuję, serio. I tak wiszę wam obiad za pomoc.
Parsknęły śmiechem.
- Obiadu nigdy nie
odmówimy – oznajmiła Nicole.
- Ale skoro nas już nie
potrzebujesz, to chyba wrócimy do siebie – dodała jej przyjaciółka.
- Okay, nie zatrzymuję
was już.
- Lecimy już. I
koniecznie napisz nam jaki masz numer pokoju. – dopowiedziała rudowłosa.
Odwróciły się i poszły w
swoją stronę.
Postawiłam na podłożu
moje nieodłączne ode mnie bagaże. Zapukałam do drzwi, a kiedy usłyszałam głośne
proszę!, to ostrożnie je uchyliłam.
- Przeszkadzam? –
zapytałam, wychylając głowę zza drzwi.
- Ależ skąd, czekaliśmy
na ciebie. No, wchodź śmiało! – mrugnęła do mnie uprzejma staruszka, po czym
zaczęła przeglądać jakieś papiery.
Weszłam i usiadłam na
krześle naprzeciwko jej biurka.
- Kogo mu tu mamy?...
Masz na imię Wanda, prawda?
Pokiwałam głową.
- Dobrze, kochanie…
Zostałaś powiadomiona kiedy studenci filozofii rozpoczynają pierwszy semestr?
- Niedokładnie; wiem
tylko tyle, że coś koło dwudziestego.
- Osiemnastego –
poprawiła mnie. – Włoskie uczelnie zaczynają rok akademicki szybciej niż
polskie.
Milczałam; doskonale
wiedziałam, jak tu to wygląda.
- Teraz przejdźmy do
twojego zakwaterowania – podeszła do dużej szafki niedaleko niej i wyciągnęła z
niej klucz. – Twoja współlokatorka zameldowała się tam dzisiaj rano –
uśmiechnęła się do mnie. – W razie jakichkolwiek problemów zgłaszaj się do
mnie.
Podała mi klucz i usiadła
na swoim miejscu.
- Jakieś pytania?
Nie miałam żadnych.
Nie miałam żadnych.
- To zmykaj już, bo mam
dużo pracy – gestem dłoni wyprosiła mnie stamtąd.
Mruknęłam tylko do widzenia i wyszłam.
Zabrałam swoje rzeczy i
poszłam szukać pokoju numer 21.
~*~
Puk, puk.
Puuuuk, puk.
Puk, puk, do cholery.
- Już otwieram!
Dziewczyno, rusz się błagam,
nogi mi wchodzą w dupę.
Sekundę później drzwi
otworzyły się przede mną, a po drugiej stronie stała nieco wyższa ode mnie
brunetka. Gdyby nie duże, brązowe kujonki, które zasłaniały jej połowę twarzy,
mogłaby stwierdzić, że jest całkiem ładna.
- Zapraszam – otworzyła
szerzej drzwi, a ja przez nie przeszłam. – To ty jesteś moją nową
współlokatorką? Łanda?
Zmarszczyłam brwi.
- Wanda – automatycznie poprawiłam ją. – Tak, to ja. – Uśmiechnęłam
się. – A ty? Jak masz na imię?
- Chiara. – Wyszczerzyła
się. – Więc, co studiujesz?
Podałam jej dłoń, którą
od razu uścisnęła.
- Filozofię. – Mruknęłam.
– Gdzie mogę się rozłożyć?
- To łóżko i szafa po
lewej są twoje, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. – Przygryzła wargę. –
No wiesz, takie zboczenie zawodowe. Bo wiesz, studiuję prawo i wszystkie moje
rzeczy muszą być po prawej stronie!
Wybuchła śmiechem na swój
głupi żart, a ja wymusiłam u siebie jakieś słabe parsknięcie, bo to był
prawdopodobnie najgorszy żart dekady.
Kiedy ona dalej nie mogła
uwierzyć w ten super-hiper śmieszny żart, który ona sama wymyśliła!, ja
spokojnie położyłam walizki obok mojej szafy i rozwaliłam się na łóżku.
Wyciągnęłam z kieszeni
telefon i zrobiłam sobie selfie, które wysłałam jednocześnie do moich przyjaciółek,
mamy, dwóch Francuzów, Amerykanina i do kilku innych znajomych ze studiów.
Niech wiedzą, że nie mają
czego zazdrościć.
Położyłam urządzenie
niedaleko siebie i przymknęłam oczy.
Już prawie przekraczałam
wołające mnie i zachęcające do przejścia bramy krainy słów, ale przerwał mi
głos mojej współlokatorki.
- Idę pobiegać, chcesz ze
mną?
A wyglądam jakbym
chciała?
- Nie, może innym razem.
Zasalutowała mi.
- To ja spadam, a ty się
spokojnie rozpakuj.
Dźwięk trzaśnięcia
drzwiami i powiadomienia o nowej wiadomości zlały się ze sobą, że przez moment
musiałam się zastanowić, czy nie wymyśliłam sobie tego drugiego.
Resztkami sił wymacałam
telefon wśród pościeli.
Nie mogłam powstrzymać
wielkiego banana na mojej twarzy, kiedy zobaczyłam, kto jest nadawcą sms-a.
16:03
Od: Jenia
Kto cię tak zamęczył,
mała?
Dodatkowo w załączniku
dołączył swoje zdjęcie, bez koszulki, słodki Boże!, ze słodkim psim spojrzeniem
i smutnym uśmiechem.
Dobrze, że moja nowa
koleżanka wyszła z pokoju, bo widziałabym mnie w bardzo niezręcznym dla mnie
momencie.
Nieustannie szczerząc
się, obróciłam się na brzuch i wzięłam się za odpisywanie.
16:05
Do: Jenia
Wyglądasz cholernie
słodko, hahahaha.
Tak naprawdę to żadne
słowa nie opisują jak idealnie
wyglądał, ale nikt mi nie zarzuci, że nie próbowałam!
16:06
Od: Jenia
Starałem się poprawić ci
humor, hahah.
16:07
Do: Jenia
Udało ci się♥
Potem po kolei dostawałam
wiadomości zwrotne od wszystkich.
Wyszczerzyłam się na
mms-a, jakiego dostałam od Kevina.
16:59
Od: Kevin
Co ty mu zrobiłaś,
niedobra kobieto?!
Wyżej było zdjęcie Jeni,
leżącego na brzegu basenu, trzymającego telefon i uśmiechającego się do niego.
Parsknęłam śmiechem, bo
uświadomiłam sobie, że ja wyglądam tak samo. Z tym że ja nie leżę na brzegu
basenu, a na niewygodnym łóżku w akademiku.
17:00
Do: Kevin
Pilnuj mi go tam, żeby mi
go żadna sprzed nosa nie zabrała!!!:D
17:00
Od: Kevin
Masz moje słowo, małaJ♥
Chciałam jeszcze odpisać
jemu i na kilka innych wiadomości, ale przerwało mi pukanie do drzwi.
- Moment! – krzyknęłam,
wstając.
Otworzyłam je i
zobaczyłam nowopoznaną brunetkę.
- Przeszkadzam? –
zapytała.
Pokręciłam głową.
- Nawet nie wiesz, ile
naszukałam się twojego pokoju! – zaśmiała się.
- Wejdziesz? –
zaproponowałam.
- Nie – odmówiła. –
Chciałam cię tylko zaprosić na małą imprezę – puściła mi oczko. – Idziemy do
klubu, chcesz się wybrać z nami?
Spojrzałam na puste łóżku
Chiary.
- Mam zostawić ją samą?
Zrozumiała o co mi
chodzi, bo powiedziała:
- To zabierzemy ją ze
sobą.
Wzruszyłam ramionami.
- Spoko – spojrzałam na
zegarek. – O której mam być gotowa?
Zastanowiła się przez
chwilę.
- Siódma?
Zgodziłam się.
Zgodziłam się.
- To do zobaczenia!
Pożegnałam się z nią i
poszłam przejrzeć zawartość walizki.
Po pięciu minutach
grzebania wyciągnęłam czarną, obcisłą sukienkę.
No skąd niby miałam wiedzieć, że pójdę na imprezę pierwszego dnia?
W tym czasie, Włoszka
wróciła z przebieżki.
- Gdzieś się wybierasz? –
spytała.
- Na imprezę –
odpowiedziałam jej. – A ty razem ze mną.
Jej oczy zaświeciły się
jak pięciozłotówki.
- O mój Boże! – wydarła
się i poleciała do szafy.
Zdążyła już się rozpakować?
- Podekscytowana? –
zapytałam.
- Tylko troszkę.
Właśnie widzę.
A potem zaczęła
relacjonować mi swoją pierwszą w życiu imprezę.
Ogólnie gadała dużo. Nawet więcej ode mnie.
Odetchnęłam ciężko i
położyłam się na materacu.
To będą bardzo ciężkie miesiące.
~*~*~*~
Witajcie kochani♥
Okay,
na wstępie mam sprawę:
>na
górze strony jest ankietka, liczę, że zagłosujecie, bo to przede wszystkim dla
Was, nie dla mnie;
Nie
przedłużam już, bo słyszę nawoływanie historii L
Buziaki:*
Dzisiaj trafiłam na Twoje opowiadanie i jestem naprawdę zachwycona!
OdpowiedzUsuńMasz bardzo fajny styl pisania, lekko i przyjemnie się czyta, co chwilę wybuchałam śmiechem :D Bardzo lubię Jenię, a dzięki temu opowiadaniu polubiłam go jeszcze bardziej <3
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;*
~Werka
Czytam to opowiadanie od dawna. :D
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem,gdyż piszesz to tak fenomenalnie! :)
Masz talent do pisania z lekkością. Te opowiadanie jest tak interesujące i w pewnym sensie wciągające,że mi osobiście trudno sobie wyobrazić,aby nie przeczytać kolejnego rozdziału. ;)
Pozdrawiam i życzę wytrzymałości do postanowionego celu (opowiadanie i szkoła).
Pozdrawiam :*
Nikaaa
Kocham kocham kocham i jeszcze raz kocham to twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! Już nie moge sie doczekac spotkania Fansi i Jeni<3
OdpowiedzUsuń