14 maj 2016

Rozdział 21

Stawimy czoła jutru, tak jak powiedzieliśmy "żegnaj" do wczorajszego dnia;
Ten rozdział się kończy, ale historia dopiero się zaczyna

Ostatnie wydarzenia powinny sprawić, że pożegnania staną się moją specjalnością. Cóż, niestety tak się nie stało.
Wyciągnęłam z kieszeni zmiętą chusteczkę, żeby wytrzeć nos i oczy.
Moje przyjaciółki uparły się, że poczekają ze mną na lotnisku aż do wylotu.
Nie chciałam tego, bo doskonale wiedziałam, jak to się skończy.
Wcisnęłam się na krzesełko pomiędzy nie i zaczęłam bawić się zegarkiem.
Patrycja ścisnęła moje kolano.
- Jak tam?
 Wzruszyłam ramionami.
- Nic ciekawego. – Uniosłam nogę do góry. – Zobacz, mam dwie różne skarpetki.
Agata też spojrzała i obie parsknęły śmiechem.
- Po ciemku się ubierałaś? – zapytała brunetka.
- Tak były już sparowane!
Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale przerwał jej komunikat.
O Boże, to mój samolot.
- Ja pierdolę – mruknęłam, podnosząc się.
- To twój, nie? – upewniła się blondynka.
Uśmiechnęłam się niemrawo.
- Czyli tak – wstała i przytuliła się do mnie.
Poczułam, jak moje ramię staje się mokre.
Od razu na moich policzkach pojawiły się kolejne łzy.
- Nie płaczcie, bo ja też zacznę – Agata objęła nas obie. Zacisnęła powieki. – Nienawidzę was.
Stałyśmy tak przez chwilę, ale bojąc się, że mogę spóźnić się na samolot, oderwałam się od nich.
Chwyciłam za rączkę walizki.
- Ciężkie jest życie takiego podróżnika, jak ja – powiedziałam, ocierając łzy.
- Kiedy zobaczymy się najwcześniej? – zapytała blondynka.
Pokręciłam głową.
- Nie mam pojęcia. Może przylecę do Polski jeszcze we wrześniu, ale dosłownie na chwilę, po jeszcze jakieś dokumenty albo rzeczy, chociaż nie wiem czy nie ekonomiczniej byłoby gdybyście mi je wysłały.
Zagryzła wargę.
- Więc mam rozumieć, że to my będziemy musiały pofatygować się do ciebie?
- Ja nie narzekam, zawsze chciałam polecieć do Włoch.
 Uśmiechnęłam się do nich.
- Okay, nie przedłużajmy już.
Pokiwały smutno głową.
- No to… idę.
Powoli ruszyłam w stronę odpraw biletowych.
Odwróciłam się w ich stronę i pomachałam.
Odwzajemniły mój gest i poszły do wyjścia.
Ścisnęłam swój bilet w ręku i wzięłam głęboki oddech.
Włochy, już lecę.
~*~
- Nienawidzę latać – mruknęłam, zabierając swój bagaż z taśmy.
Kiedy kilka dni temu pani sekretarka z uniwerku w L’Aquili zadzwoniła do mnie, dowiedziałam się, że z lotniska mają zabrać mnie wybrani przez nią uczniowie.
Cóż, mam nadzieję, że będą spoko, bo zamierzam się ich trzymać przez jakiś czas.
Z bagażem w dłoni, rozglądałam się po wnętrzu lotniska.
Nie różniło się wiele od Poznańskiej Ławicy, z której wylatywałam, więc postanowiłam odpuścić sobie większe zwiedzanie.
W tym samym momencie, kiedy zrezygnowana chciałam usiąść na plastikowym krzesełku, zobaczyłam dwie dziewczyny trzymające w ręku kartkę z napisem: Ciao, Wanda!
Chodzi o mnie, nie?
Wstałam i ruszyłam, żeby się przywitać.
Zobaczywszy mnie podążającą powoli w ich stronę, uśmiechnęły się szeroko i zaczęły machać.
Miło mi się wtedy zrobiło, no nie powiem.
Stanęłam przed nimi i wyszczerzyłam się.
- Więc, mam na imię Wanda i…
Nie dałam rady dokończyć, bo uścisnęły mnie mocno i właśnie na tym skończyła się moja prezentacja.
- Och, ale my już o tym wiemy, kochana – powiedziała rudowłosa, odsuwając się. – Ja mam na imię Nathalie, a ta laska – wskazała sympatycznie uśmiechającą się brunetkę – to Nicole.
Podałam im rękę.
- Jedźmy już stąd, to pokażemy ci akademik.
- Też tam mieszkacie? – zapytałam.
Nicole pokiwała głową.
- Pamiętasz te wszystkie dzikie imprezy pokazane w amerykańskich filmach?
Przygryzłam wargę i potwierdziłam.
- To u nas tak nie ma, przykro mi.
Zmarszczyłam brwi, na co one wybuchły śmiechem.
- My też na to liczyłyśmy, ale póki co dyrekcja kampusu często nas kontroluje – brunetka skrzywiła się – ale bez obaw, jeśli wychodzimy gdzieś w weekendy, to nie interesuje ich czy wracamy pijani, czy dopiero na drugi dzień. Mamy po prostu zachować porządek i uczyć się.
- Te zasady wchodzą w życie od teraz? – spytałam.
- Tam stoi nasze auto – powiedziała Nath, wskazując czarną Kię – wracając; tak, panują one przez cały rok akademicki, i o jeden dzień dłużej. 
- W sumie to byłyśmy zdziwione, że przylatujesz tak szybko.
- Chciałam trochę pozwiedzać, no i poznać jakiś ludzi, więc dlatego przyleciałam dwa tygodnie szybciej – odpowiedziałam, wkładając walizki do bagażnika.
Zamknęłam go i usiadłam na tylnym siedzeniu.
- Pozwiedzać, mówisz? – upewniła się blondynka, kiedy odpalała silnik.
Okay, znam ten ton.
Coś czuję, że dogadam się z tymi dziewczynami.
- Rozumiem, że na lepszych przewodników nie mogłam trafić?
Wyszczerzyły się.
- Przeżyjesz najlepsze chwilę w swoim życiu, kochanie.
Uwierzyłam od razu.
~*~
Młode Włoszki pokazały mi najważniejsze miejsca na kampusie i odprowadziły pod drzwi sekretariatu.
-Pani Clotilda to najmilsza kobieta w promieniu stu kilometrów. Jeśli będziesz miała jakiś problem, a nas nie będzie w pobliżu to śmiało wal do niej. Na pewno pomoże. No, może czasami strzeli jakiegoś focha, ale i tak ją uwielbiamy.
Pokiwałam głową.
- Potrzebujesz jeszcze czegoś? Albo masz jakieś pytania?
Uśmiechnęłam się do nich i odmówiłam dalszej pomocy.
- Nie, niczego już nie potrzebuję, serio. I tak wiszę wam obiad za pomoc.
Parsknęły śmiechem.
- Obiadu nigdy nie odmówimy – oznajmiła Nicole.
- Ale skoro nas już nie potrzebujesz, to chyba wrócimy do siebie – dodała jej przyjaciółka.
- Okay, nie zatrzymuję was już.
- Lecimy już. I koniecznie napisz nam jaki masz numer pokoju. – dopowiedziała rudowłosa.
Odwróciły się i poszły w swoją stronę.
Postawiłam na podłożu moje nieodłączne ode mnie bagaże. Zapukałam do drzwi, a kiedy usłyszałam głośne proszę!, to ostrożnie je uchyliłam.
- Przeszkadzam? – zapytałam, wychylając głowę zza drzwi.
- Ależ skąd, czekaliśmy na ciebie. No, wchodź śmiało! – mrugnęła do mnie uprzejma staruszka, po czym zaczęła przeglądać jakieś papiery.
Weszłam i usiadłam na krześle naprzeciwko jej biurka.
- Kogo mu tu mamy?... Masz na imię Wanda, prawda?
Pokiwałam głową.
- Dobrze, kochanie… Zostałaś powiadomiona kiedy studenci filozofii rozpoczynają pierwszy semestr?
- Niedokładnie; wiem tylko tyle, że coś koło dwudziestego.
- Osiemnastego – poprawiła mnie. – Włoskie uczelnie zaczynają rok akademicki szybciej niż polskie.
Milczałam; doskonale wiedziałam, jak tu to wygląda.
- Teraz przejdźmy do twojego zakwaterowania – podeszła do dużej szafki niedaleko niej i wyciągnęła z niej klucz. – Twoja współlokatorka zameldowała się tam dzisiaj rano – uśmiechnęła się do mnie. – W razie jakichkolwiek problemów zgłaszaj się do mnie.
Podała mi klucz i usiadła na swoim miejscu.
- Jakieś pytania?
Nie miałam żadnych.
- To zmykaj już, bo mam dużo pracy – gestem dłoni wyprosiła mnie stamtąd.
Mruknęłam tylko do widzenia i wyszłam.
Zabrałam swoje rzeczy i poszłam szukać pokoju numer 21.
~*~
Puk, puk.
Puuuuk, puk.
Puk, puk, do cholery.
- Już otwieram!
Dziewczyno, rusz się błagam, nogi mi wchodzą w dupę.
Sekundę później drzwi otworzyły się przede mną, a po drugiej stronie stała nieco wyższa ode mnie brunetka. Gdyby nie duże, brązowe kujonki, które zasłaniały jej połowę twarzy, mogłaby stwierdzić, że jest całkiem ładna.
- Zapraszam – otworzyła szerzej drzwi, a ja przez nie przeszłam. – To ty jesteś moją nową współlokatorką? Łanda?
Zmarszczyłam brwi.
- Wanda – automatycznie poprawiłam ją. – Tak, to ja. – Uśmiechnęłam się. – A ty? Jak masz na imię?
- Chiara. – Wyszczerzyła się. – Więc, co studiujesz?
Podałam jej dłoń, którą od razu uścisnęła.
- Filozofię. – Mruknęłam. – Gdzie mogę się rozłożyć?
- To łóżko i szafa po lewej są twoje, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. – Przygryzła wargę. – No wiesz, takie zboczenie zawodowe. Bo wiesz, studiuję prawo i wszystkie moje rzeczy muszą być po prawej stronie!
Wybuchła śmiechem na swój głupi żart, a ja wymusiłam u siebie jakieś słabe parsknięcie, bo to był prawdopodobnie najgorszy żart dekady.
Kiedy ona dalej nie mogła uwierzyć w ten super-hiper śmieszny żart, który ona sama wymyśliła!, ja spokojnie położyłam walizki obok mojej szafy i rozwaliłam się na łóżku.
Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zrobiłam sobie selfie, które wysłałam jednocześnie do moich przyjaciółek, mamy, dwóch Francuzów, Amerykanina i do kilku innych znajomych ze studiów.
Niech wiedzą, że nie mają czego zazdrościć.
Położyłam urządzenie niedaleko siebie i przymknęłam oczy.
Już prawie przekraczałam wołające mnie i zachęcające do przejścia bramy krainy słów, ale przerwał mi głos mojej współlokatorki.
- Idę pobiegać, chcesz ze mną?
A wyglądam jakbym chciała?
- Nie, może innym razem.
Zasalutowała mi.
- To ja spadam, a ty się spokojnie rozpakuj.
Dźwięk trzaśnięcia drzwiami i powiadomienia o nowej wiadomości zlały się ze sobą, że przez moment musiałam się zastanowić, czy nie wymyśliłam sobie tego drugiego.
Resztkami sił wymacałam telefon wśród pościeli.
Nie mogłam powstrzymać wielkiego banana na mojej twarzy, kiedy zobaczyłam, kto jest nadawcą sms-a.
16:03
Od: Jenia
Kto cię tak zamęczył, mała?
Dodatkowo w załączniku dołączył swoje zdjęcie, bez koszulki, słodki Boże!, ze słodkim psim spojrzeniem i smutnym uśmiechem.
Dobrze, że moja nowa koleżanka wyszła z pokoju, bo widziałabym mnie w bardzo niezręcznym dla mnie momencie.
Nieustannie szczerząc się, obróciłam się na brzuch i wzięłam się za odpisywanie.
16:05
Do: Jenia
Wyglądasz cholernie słodko, hahahaha.
Tak naprawdę to żadne słowa nie opisują jak idealnie wyglądał, ale nikt mi nie zarzuci, że nie próbowałam!
16:06
Od: Jenia
Starałem się poprawić ci humor, hahah.
16:07
Do: Jenia
Udało ci się
Potem po kolei dostawałam wiadomości zwrotne od wszystkich.
Wyszczerzyłam się na mms-a, jakiego dostałam od Kevina.
16:59
Od: Kevin
Co ty mu zrobiłaś, niedobra kobieto?!
Wyżej było zdjęcie Jeni, leżącego na brzegu basenu, trzymającego telefon i uśmiechającego się do niego.
Parsknęłam śmiechem, bo uświadomiłam sobie, że ja wyglądam tak samo. Z tym że ja nie leżę na brzegu basenu, a na niewygodnym łóżku w akademiku.
17:00
Do: Kevin
Pilnuj mi go tam, żeby mi go żadna sprzed nosa nie zabrała!!!:D
17:00
Od: Kevin
Masz moje słowo, małaJ
Chciałam jeszcze odpisać jemu i na kilka innych wiadomości, ale przerwało mi pukanie do drzwi.
- Moment! – krzyknęłam, wstając.
Otworzyłam je i zobaczyłam nowopoznaną brunetkę.
- Przeszkadzam? – zapytała.
Pokręciłam głową.
- Nawet nie wiesz, ile naszukałam się twojego pokoju! – zaśmiała się.
- Wejdziesz? – zaproponowałam.
- Nie – odmówiła. – Chciałam cię tylko zaprosić na małą imprezę – puściła mi oczko. – Idziemy do klubu, chcesz się wybrać z nami?
Spojrzałam na puste łóżku Chiary.
- Mam zostawić ją samą?
Zrozumiała o co mi chodzi, bo powiedziała:
- To zabierzemy ją ze sobą.
Wzruszyłam ramionami.
- Spoko – spojrzałam na zegarek. – O której mam być gotowa?
Zastanowiła się przez chwilę.
- Siódma?
Zgodziłam się.
- To do zobaczenia!
Pożegnałam się z nią i poszłam przejrzeć zawartość walizki.
Po pięciu minutach grzebania wyciągnęłam czarną, obcisłą sukienkę.
No skąd niby miałam wiedzieć, że pójdę na imprezę pierwszego dnia?
W tym czasie, Włoszka wróciła z przebieżki.
- Gdzieś się wybierasz? – spytała.
- Na imprezę – odpowiedziałam jej. – A ty razem ze mną.
Jej oczy zaświeciły się jak pięciozłotówki.
- O mój Boże! – wydarła się i poleciała do szafy.
Zdążyła już się rozpakować?
- Podekscytowana? – zapytałam.
- Tylko troszkę.
Właśnie widzę.
A potem zaczęła relacjonować mi swoją pierwszą w życiu imprezę.
Ogólnie gadała dużo. Nawet więcej ode mnie.
Odetchnęłam ciężko i położyłam się na materacu.
To będą bardzo ciężkie miesiące.
~*~*~*~
Witajcie kochani
Okay, na wstępie mam sprawę:
>na górze strony jest ankietka, liczę, że zagłosujecie, bo to przede wszystkim dla Was, nie dla mnie;
Nie przedłużam już, bo słyszę nawoływanie historii L
Buziaki:*

4 komentarze:

  1. Dzisiaj trafiłam na Twoje opowiadanie i jestem naprawdę zachwycona!
    Masz bardzo fajny styl pisania, lekko i przyjemnie się czyta, co chwilę wybuchałam śmiechem :D Bardzo lubię Jenię, a dzięki temu opowiadaniu polubiłam go jeszcze bardziej <3
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;*
    ~Werka

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam to opowiadanie od dawna. :D
    Jestem pod wrażeniem,gdyż piszesz to tak fenomenalnie! :)
    Masz talent do pisania z lekkością. Te opowiadanie jest tak interesujące i w pewnym sensie wciągające,że mi osobiście trudno sobie wyobrazić,aby nie przeczytać kolejnego rozdziału. ;)
    Pozdrawiam i życzę wytrzymałości do postanowionego celu (opowiadanie i szkoła).
    Pozdrawiam :*
    Nikaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham kocham kocham i jeszcze raz kocham to twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam to opowiadanie! Już nie moge sie doczekac spotkania Fansi i Jeni<3

    OdpowiedzUsuń