12 lut 2017

Rozdział 34

Podobały ci się nawet moje niezdarne chwile,
Ale zastanawiam się, czy zasługuję na tą miłość.


- Tak jest dobrze?
- Idealnie wręcz.
- Patrycja, pytam serio.
- Wanda, odpowiadam serio.
Przejrzałam się w lustrze ponownie.
- Naprawdę wyglądam idealnie.
Usłyszałam śmiech mojej przyjaciółki.
- Grebennikov zakocha się w tobie ponownie.
Uśmiechnęłam się do niej.
- Mam nadzieję, że nigdy nie przestał.
Z mojego telefonu dobiegł dźwięk SMS-a.
- To on? - blondynka wstała z łóżka i podeszła do mnie.
- Tak.
Od: Jenia
Mam nadzieję, że pamiętasz, że widzimy się za półgodziny
- On myśli, że masz Alzheimera, czy jak?
Szturchnęłam ją w ramię.
- Po prostu subtelnie przypomina o spotkaniu.
- O randce - poprawiła mnie.
Pokręciłam głową.
- To raczej nie jest randka.
- To na sto procent cholerna randka.
Uderzyłam ją ponownie.
- Przestań przeklinać.
- A ty mnie bić.
Przepychankę przerwało nam pukanie do drzwi.
- Czy moja córeczka jest gotowa na randkę? - moja mama wychyliła się zza drzwi.
- A nie mówiłam, że to randka?
- Wanda twierdzi, że to nie jest randka?
- Przestańcie, jesteście irytujące.
- Ty też - blondynka przesłała mi buziaka.
- Czyli rozumiem, że jesteś gotowa? - Natasza usiadła na moim łóżku.
- Myślę, że tak. - Ostatni raz rozczesałam włosy. - Chyba wychodzę już.
Patrycja spojrzała na zegarek.
- Masz jeszcze dwadzieścia minut.
- Ale muszę przecież dojechać.
- Gdzie się wybieracie? - spytała moja mama.
- Pokażę mu miasto a potem pójdziemy coś zjeść.
Zrobiła minę not bad.
- W takim razie bawcie się dobrze.
Zgarnęłam moją ramoneskę z krzesła.
- Będziemy, bez obaw.
~*~
Do: Jenia
Czekam pod twoim hotelem
Od: Jenia
Widzę cię, już idę
Odczytałam SMS-a i podniosłam wzrok znad ekranu. Francuz faktycznie szedł w moją stronę i szeroko się uśmiechał.
- Cześć - mocno mnie objął, a ja nic nie mogłam poradzić na ogromny uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy.
- Gotowy na zwiedzanie? - zapytałam, odklejając się od niego.
- Chyba tak - złapał mnie za rękę. - Chodźmy.
OmójBożezarazrękamiodpadnie.
Wyszczerzyłam się jak idiotka i pociągnęłam go w stronę rynku.
- Tędy!
Spacerowaliśmy w przyjemnej ciszy, którą co jakiś czas przerywałam, opowiadając o zabytkach.
- Więc - niepewnie zaczął - co fajnego się u ciebie działo przez ostatnie miesiące?
Stara bida cytując babcię spod Szczecina.
- Dostałam pracę - pochwaliłam się.
- To dobrze - uśmiechnął się. - W jakim zawodzie pracujesz?
Najstarszym na świecie, jeśli rozumiesz mój żart.
- Pracuję w żłobku - uśmiechnęłam się do niego.
- Dobrze ci się pracuje z dziećmi.
Pokiwałam głową z jeszcze większym uśmiechem, na co on wybuchł gromkim śmiechem.
- Cieszę się w takim razie - pogłaskał mnie po głowie. - A co u Nataszy? Zagadała mnie po meczu i nawet nie dała dojść do słowa.
- U niej jak zwykle dobrze i stabilnie. Planują ślub ze swoim partnerem.
- Wow - pokiwał głową. - Myślisz, że jestem zaproszony?
- Nie martw się, jakby co wezmę cię na moje zaproszenie.
- Okay - cały czas uśmiechaliśmy. -  A Pati? Jak jej się układa?
- Znalazła chłopaka.
- I jaki jest?
- Pokręcony jak ona.
- Czyli dobrze się dobrali?
- Jak na parę, która poznała się w komunikacji miejskiej, to tak. - Pogłaskałam go po dłoni. - A co u ciebie? Zmieniło się coś?
Pokręcił głową.
- U mnie jak zawsze to samo: trening, sen, posiłek, trening i tak w kółko.
- A u Stanislava?
- Były jakieś problemy w raju, ale szybko je zażegnali.
- Nie ma problemu nie do rozwiązania.
- Mam nadzieję - spojrzał na mnie.
Odchrząknęłam i postanowiłam zmienić temat.
- Ta knajpa serwuje najlepsze chińskie żarcie w całym Krakowie. Idziemy?
Przytaknął, a ja wciągnęłam nas do środka.
- Okay - otworzyłam menu. - To jest dobre, to jest średnio dobre, ale za to to jest bardzo dobre - wskazywałam kolejne pozycje na liście. - Co ja mam w takim razie zamówić?
Zaśmiał się.
- Ja po prostu zamawiam makaron z kurczakiem i warzywami.
- Chyba wezmę to samo.
Taka zwykła czynność jak jedzenie, sprawiła nam chyba najwięcej radości. Płakaliśmy że śmiechu obserwując siebie nawzajem, jak nieporadnie jedliśmy pałeczkami, a potem karmiliśmy się i podkradaliśmy sobie jedzenie, mimo że mieliśmy to samo.
Kiedy siedziałam tam z jego ręką wokół mojego ramienia czułam, że chyba nie mogłabym być szczęśliwsza.
Oboje usłyszeliśmy dźwięk mojego telefonu, więc przeprosiłam go i otworzyłam wiadomość.
Od: Mama
I jak randka dzieci??? Pogodziliście się???? Jesteście już razem????
Przewróciłam oczami, a Francuz spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- To moja mama - wyjaśniłam. - Pyta jak nasza randka.
Gestem pokazał mi, że mam podać mu telefon.
- Wyślijmy jej nasze zdjęcie.
Zgodziłam się, a on włączył aparat.
Zrobiłam swój charakterystyczny uśmiech nr 3, a Jenia dał mi całusa w policzek.
- Moja mama dostanie zawału ze szczęścia - oceniłam, widząc efekt.
- Aż tak?
- Jasne - pokiwałam głową. - Kocha cię mocniej niż mnie.
Wybuchł śmiechem.
- Ale chyba nie mocniej niż ty mnie?
Dałam mu całusa.
- Tak się nie da.
Pocałował czubek mojego nosa.
- Mamy dzisiaj całuśny dzień, nie uważasz?
Wtuliłam się w niego mocniej.
- Chyba tak.
Poszczypał mnie w policzek.
- Jesteś zmęczona?
Ziewnęłam.
- Czyli tak - uśmiechnął się. - Wychodzimy?
- Tak, chodźmy już.
Powrót do hotelu bruneta nie minął nam w ciszy tak jak wcześniej. Cały czas śmialiśmy się i zaczepialiśmy, czym przykuwaliśmy uwagę przechodniów. Kilka osób podeszło nawet do Jeni z prośbą o autograf, co go chyba lekko zaskoczyło. Mile, oczywiście.
Stojąc i żegnając się ze sobą, oboje czuliśmy, że po tak długiej rozłące, spędziliśmy za mało czasu razem.
- Nie chcę jeszcze odchodzić - powiedziałam, wtulając się w niego.
- Muszę już wracać, bo trener będzie niezadowolony - pocałował mnie w czoło.
- Okay - mruknęłam.
- To oznacza, że musisz się już odsunąć - zaśmiał się.
- Nie chcę.
- Ja też nie chcę, żebyś się odsuwała.
- To dlaczego mi każesz?
- Bo sam nie potrafię.
- Grebennikov - uderzyłam go w ramię.
- Co tym razem?
- Odsuwamy się na trzy, okay?
- Okay, zaczynam. Raz.
- Dwa.
- Trzy!
Żadne z nas nie poruszyło się nawet na milimetr.
- Jesteśmy walnięci - stwierdziłam.
- To prawda.
Resztkami mojej silnej woli wyswobodziłam się z jego ramion.
- Zimniej mi bez ciebie - zagarnął kosmyk moich włosów za ucho.
- Idź już zanim pójdę za tobą i spakuję się w twoją walizkę - potarłam twarz dłonią.
Zaśmiał się.
- Nie narzekałbym, wiesz?
- Ale ja tak.
- Bez dostępu do tlenu nie dałabyś rady nawet tego zrobić - pokazał mi język.
- Jesteś głupi - skwitowałam.
- Nagle zaczęło ci to przeszkadzać?
- Nie po prostu wcześniej przymykałam na to oko.
Dał mi pstryczka w nos.
- Ułatwiasz mi pójście sobie.
- O to chodzi.
Zrobił smutną minę.
- Ostatni buziak i idę, zgoda?
Niechętnie pokiwałam głową.
Położył rękę na moim policzku, pochylił się i złączył nasze usta razem.
- Tęskniłem za tym - wymamrotał w moje wargi.
- Możesz chociaż na chwilę się zamknąć? - odpowiedziałam i przycisnęłam nasze usta mocniej.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a ja smutno się uśmiechnęłam.
- To do zobaczenia... kiedyś.
Pokiwał głową.
- Może szybciej niż myślimy.
Ostatni raz pomachaliśmy sobie i ruszyliśmy w swoje strony.
Poczułam wibracje telefonu, więc wyciągnęłam go z kieszeni.
Zobaczyłam, że mam już kilka wiadomości od Jeni.
Od: Jenia
Już za tobą tęsknie
Od: Jenia
I jest jeszcze jedna ważna sprawa, o której dzisiaj ci nie powiedziałem
Od: Jenia
Kocham Cię
Wyszczerzyłam się i zaczęłam pisać odpowiedź.
Do: Jenia
Ja Ciebie też, głupku
Od razu wystukałam kolejną wiadomość.
Do: Pati
Wracam już do domku, było i d e a l n i e
Od: Pati
Przyjeżdżaj szybko, chcę wszystko wiedzieć
Parsknęłam śmiechem i odpaliłam samochód.
~*~
Po powrocie od razu położyłyśmy się i zaczęłyśmy wyjadać wszystkie słodycze, jakie moja mama ma w domu.
- Więc...? - zaczęła moja przyjaciółka, kiedy skończyłam opowiadać jej moją dzisiejszą randkę.
- Więc co?
- Jesteście razem?
- No na to wygląda - wymruczałam z buzią pełną żelków.
Blondynka pisnęła i przytuliła się do mnie.
- Nareszcie!
Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Dziewczyny, wszystko dobrze? - Natasza spytała, kiedy weszła do środka.
- Wandzia i Jenia znowu są razem! - krzyknęła moja przyjaciółka, zanim ją powstrzymałam.
- To cudownie, córeczko - wskoczyła do nas na łóżko i wszystkie trzy zaczęłyśmy się śmiać.
Czułam się prawie idealnie.
~*~*~*~
Przepraszam słoneczka!!!! Ostatnimi czasy jestem strasznie zajęta, bo szkoła, bo rodzina, bo przyjaciele, bo nowe zainteresowania i wiele, wiele więcej, przez co musiałam odłożyć na chwilę Wandzię na bok. Ale teraz postaram się poprawić, i nawet kiedy będę miała 5 minut wolne pisać coś. Jeśli macie ochotę to możecie napisać mi co nowego u Was, bo szczerze to strasznie tęskniłam za Wami i za pisaniem.
Dużo zdrówka i szczęścia Wam życzę, buziaaaaki misiaki❤
Ps. Jestem teraz na telefonie, więc jak na dniach będę miała dostęp do komputera/laptopa, to poprawię błędy i sformatuję tekst.

4 komentarze:

  1. Co ciekawego u mnie.... mmm mysle ze nic sie nie zmienilo dalej musze sie uczyc wlasnie mam ferie. A tak na powaznie to super rozdzial pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Łączę studia z pracą...co nie jest łatwe :( ale nie narzekam bo dzięki pracy jadę na calusieńkie ME w sierpniu <3 Matko jak mi brakowało Wandzi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholercia, tęskniłam za tą wspaniałą Wandzią i tym kochanym Jenią i w ogóle za nimi <3
    Cieszę się, że do siebie wrócili bo przecież idealnie do siebie pasują :D
    Ściskam :*
    (jakby co, to wciąż ja, cytrynooowaa )

    OdpowiedzUsuń
  4. No wreszcie jest! Tyle czekałam , ale warto było! ♡

    OdpowiedzUsuń