Chociaż czeka nas mijanie,
Fajnie, że zmieniłaś zdanie.
Kraków, 16 kwietnia 2016
- Nie wejdę tam.
- Oczywiście, że wejdziesz, głuptasku.
- Spadaj. Nie i już.
- Dobra, nie pieść się już - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi. - Kevin pewnie wydał kupę kasy na te bilety, a ty...
- On je pewnie dostał za darmo, proszę cię.
- Ale natrudził się, żeby je zdobyć.
- Niech ci będzie - próbowałam uwolnić moją rękę z jej uścisku, na co ona jeszcze mocniej mnie złapała.
- Muszę cię trzymać, żebyś mi nie spierdoliła - puściła oczko. - No chodź już.
- I tak nie pójdę.
- Pójdziesz. Zakład?
- O co?
- O piwo. Browarek i mecz na żywo to jest to - szarpnęła mną mocniej i pociągnęła w stronę hali.
- Paaatrycja - zdołałam tylko warknąć, zanim wcisnęła mnie do środka.
- Nie wejdę tam.
- Oczywiście, że wejdziesz, głuptasku.
- Spadaj. Nie i już.
- Dobra, nie pieść się już - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi. - Kevin pewnie wydał kupę kasy na te bilety, a ty...
- On je pewnie dostał za darmo, proszę cię.
- Ale natrudził się, żeby je zdobyć.
- Niech ci będzie - próbowałam uwolnić moją rękę z jej uścisku, na co ona jeszcze mocniej mnie złapała.
- Muszę cię trzymać, żebyś mi nie spierdoliła - puściła oczko. - No chodź już.
- I tak nie pójdę.
- Pójdziesz. Zakład?
- O co?
- O piwo. Browarek i mecz na żywo to jest to - szarpnęła mną mocniej i pociągnęła w stronę hali.
- Paaatrycja - zdołałam tylko warknąć, zanim wcisnęła mnie do środka.
Zaczęłam rozglądać się po hali w poszukiwaniu naszego sektora.
- O proszę, kogo my tam mamy - odwróciłam głowę w tamtą stronę.
- Chodź, mamy miejsca koło nich - ruszyłam, a Patrycja zaraz za mną.
- Nie będzie niezręcznie?
- Dlaczego niby?
- No ty i Kevin. I jeszcze jego była na deser. Szczerze to dalej nie wiem co mu odbiło i się do ciebie przystawiał.
Wzruszyłam ramionami.
- Był zdesperowany i tyle.
To była prawda, Kevin nie potrafi być sam i musi mieć stale kogoś przy sobie, jakkolwiek dziwacznie by to nie brzmiało.
Opowiadał mi kiedyś, że są z Anną tak długo, że nie pamięta czasów bez niej. Już na początku ich związku zamieszkali razem, a ona porzuciła swoje plany i marzenia na rzecz wyjazdów z nim po całym świecie. Kevinowi oczywiście taki stan rzeczy był na rękę, no bo komu nie podobałoby się takie wygodne życie? A kiedy po kilku latach spędzonych razem zerwali ze sobą, nieprzyzwyczajony do powrotów do pustego mieszkania Tillie uroił sobie, że musi mieć nową dziewczynę, a najlepiej jeśli to będę ja.
Nie muszę chyba mówić, że od powrotu do Anny ten pomysł wyparował mu z głowy, prawda?
- Ona wie o wszystkim?
- Zwariowałaś? Jakby wiedziała, to by do niego nie wróciła.
- W sumie tak.
- Wandzia, tak dawno się nie widziałyśmy! - Francuzka podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. - Wiem, że gdyby nie ty to ja i Kevin nie znowu bylibyśmy razem. Dziękuję. - Powiedziała, a Patrycja puściła mi oczko.
- Cieszę się waszym szczęściem - odsunęłam się od niej.
- Tobie i Jeni też się ułoży, wierzę w to. - Zwróciła się do Patrycji. - My to się jeszcze chyba nie znamy.
Kiedy one zapoznawały się ze sobą, ja poszłam usiąść koło Kevina.
- Co tam, kędzierzyński świrku?
Zaśmiał się.
- Układa się, a tam?
- Ułoży.
Klepnęłam go w kolano, a on uśmiechnął się do mnie.
Dziewczyny, żywo dyskutując, usiadły koło nas.
- Mark umarł po katastrofie lotniczej!
- Co ty dajesz? Kurczę, nie doszłam jeszcze do tego odcinka.
- O czym one rozmawiają? - spytał.
- Nie mam pojęcia.
Wybuchliśmy śmiechem.
- Jak myślisz, kto wygra mecz? - zadałam mu pytanie.
- Ja mam tylko nadzieję, że będzie to drużyna Grebennikova.
- Wandzia - Patrycja wychyliła się i spojrzała na mnie. - Gdzie jest twoja...?
- Jejku, ale korki!
- O wilku mowa - zaśmiała się. - Pani Nataszko, przecież mieszka pani dziesięć minut piechotą stąd.
- Kochanie, spójrz na te buty - wskazała na swoje kozaczki ze spiczastymi czubkami i wysokimi szpilkami, wykonane z bliżej nieokreślonego materiału. - To skóra z anakobry. Mam je zniszczyć chodzeniem?
Boże, mamo.
- Myślałam, że po to są buty - wtrąciłam.
- Och, a ta ślicznotka to chyba dziewczyna Kevina. - Moja mama uśmiechnęła się do niej, co ona odwzajemniła. - Jur wery macz bjutiful, słiti. - Skomplementowała ją ze swoim pięknym, amerykańskim akcentem, a Anną grzecznie jej podziękowała.
- Zaraz się chyba zacznie - wskazałam na boisko.
- Dopiero rozgrzewka, spokojnie - zaśmiał się.
- A co to za znajoma buzia tam biega? - Natasza wpatrywała się w jakiś punkt, a potem odwróciła się i zbyt podejrzanie uśmiechnęła się do mnie.
- Mamo, usiądź.
- Czekaj, idę się przywitać.
- Mamo, nie!
- Gdzie ona idzie? - Anna zaczęła się śmiać.
- Idzie przywitać się z Jenią - wybąknęłam, a cała trójka wybuchła śmiechem. - Co was tak bawi?
- Twoja mama, jak zawsze - Patrycja wskazała ją palcem. - Oho, Jenia ją zauważył. I już wie, że nie ma wyjścia i musi z nią porozmawiać.
Kątem oka spojrzałam na nich i wybuchłam śmiechem.
Francuz stał z skonsternowaną miną i słuchał trajkotania mojej mamy.
Spojrzał w moją stronę i puścił mi oczko.
- Podryw na odległość - skomentował Tillie, a ja go szturchnęłam.
- Jaki podryw? - Uniosłam brew. - On poderwał mnie już dawno.
Dziewczyny wyjęczały głośne awww.
- To już ustaliliśmy - zaśmiał się.
Po krótkiej rozmowie, pożegnali się ze sobą, a moja mama wróciła do nas z uśmiechem.
- Wandzia, jaka z ciebie szczęściara, dziewczyno - poklepała mnie po ramieniu.
- Ponieważ?
- Jeszcze pytasz? Jenia to ideał; nie wybaczę ci, jeśli do niego nie wrócisz.
- A skąd myśl, że on chce wrócić do mnie? - zaczęłam bawić się pierścionkiem.
- No jeśli by nie chciał, to nie poprosiłby mnie o przekazanie ci, żebyś podeszła do niego po meczu.
Przełknęłam ślinę.
- Muszę skoczyć do łazienki - poinformowałam ich i wstałam ze swojego miejsca.
- Pójdę z tobą - zaoferowała Anna, a ja pokiwałam głową.
Na odchodne usłyszałam żart Tilliego o dziewczynach chodzących razem do toalety.
Weszłam do pomieszczenia i oparłam się o blat zlewu.
- Fansia, co jest?
Uśmiechnęłam się na sposób, w jaki mnie nazwała.
- Jenia chce ze mną porozmawiać.
- Co w tym złego? Chyba chcesz się z nim pogodzić?
Pokiwałam głową.
- Nawet nie próbuj znowu tchórzyć - pogroziła mi palcem. - Sytuacja jest i tak nie najlepsza, a twoje uciekanie wcale jej nie polepszy.
Wypuściłam powietrze ze świstem.
- Wiem o tym.
- Więc weź się w garść, zanim to role się odwrócą i to on będzie przed tobą uciekał.
Cholera, ona ma rację.
- O proszę, kogo my tam mamy - odwróciłam głowę w tamtą stronę.
- Chodź, mamy miejsca koło nich - ruszyłam, a Patrycja zaraz za mną.
- Nie będzie niezręcznie?
- Dlaczego niby?
- No ty i Kevin. I jeszcze jego była na deser. Szczerze to dalej nie wiem co mu odbiło i się do ciebie przystawiał.
Wzruszyłam ramionami.
- Był zdesperowany i tyle.
To była prawda, Kevin nie potrafi być sam i musi mieć stale kogoś przy sobie, jakkolwiek dziwacznie by to nie brzmiało.
Opowiadał mi kiedyś, że są z Anną tak długo, że nie pamięta czasów bez niej. Już na początku ich związku zamieszkali razem, a ona porzuciła swoje plany i marzenia na rzecz wyjazdów z nim po całym świecie. Kevinowi oczywiście taki stan rzeczy był na rękę, no bo komu nie podobałoby się takie wygodne życie? A kiedy po kilku latach spędzonych razem zerwali ze sobą, nieprzyzwyczajony do powrotów do pustego mieszkania Tillie uroił sobie, że musi mieć nową dziewczynę, a najlepiej jeśli to będę ja.
Nie muszę chyba mówić, że od powrotu do Anny ten pomysł wyparował mu z głowy, prawda?
- Ona wie o wszystkim?
- Zwariowałaś? Jakby wiedziała, to by do niego nie wróciła.
- W sumie tak.
- Wandzia, tak dawno się nie widziałyśmy! - Francuzka podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. - Wiem, że gdyby nie ty to ja i Kevin nie znowu bylibyśmy razem. Dziękuję. - Powiedziała, a Patrycja puściła mi oczko.
- Cieszę się waszym szczęściem - odsunęłam się od niej.
- Tobie i Jeni też się ułoży, wierzę w to. - Zwróciła się do Patrycji. - My to się jeszcze chyba nie znamy.
Kiedy one zapoznawały się ze sobą, ja poszłam usiąść koło Kevina.
- Co tam, kędzierzyński świrku?
Zaśmiał się.
- Układa się, a tam?
- Ułoży.
Klepnęłam go w kolano, a on uśmiechnął się do mnie.
Dziewczyny, żywo dyskutując, usiadły koło nas.
- Mark umarł po katastrofie lotniczej!
- Co ty dajesz? Kurczę, nie doszłam jeszcze do tego odcinka.
- O czym one rozmawiają? - spytał.
- Nie mam pojęcia.
Wybuchliśmy śmiechem.
- Jak myślisz, kto wygra mecz? - zadałam mu pytanie.
- Ja mam tylko nadzieję, że będzie to drużyna Grebennikova.
- Wandzia - Patrycja wychyliła się i spojrzała na mnie. - Gdzie jest twoja...?
- Jejku, ale korki!
- O wilku mowa - zaśmiała się. - Pani Nataszko, przecież mieszka pani dziesięć minut piechotą stąd.
- Kochanie, spójrz na te buty - wskazała na swoje kozaczki ze spiczastymi czubkami i wysokimi szpilkami, wykonane z bliżej nieokreślonego materiału. - To skóra z anakobry. Mam je zniszczyć chodzeniem?
Boże, mamo.
- Myślałam, że po to są buty - wtrąciłam.
- Och, a ta ślicznotka to chyba dziewczyna Kevina. - Moja mama uśmiechnęła się do niej, co ona odwzajemniła. - Jur wery macz bjutiful, słiti. - Skomplementowała ją ze swoim pięknym, amerykańskim akcentem, a Anną grzecznie jej podziękowała.
- Zaraz się chyba zacznie - wskazałam na boisko.
- Dopiero rozgrzewka, spokojnie - zaśmiał się.
- A co to za znajoma buzia tam biega? - Natasza wpatrywała się w jakiś punkt, a potem odwróciła się i zbyt podejrzanie uśmiechnęła się do mnie.
- Mamo, usiądź.
- Czekaj, idę się przywitać.
- Mamo, nie!
- Gdzie ona idzie? - Anna zaczęła się śmiać.
- Idzie przywitać się z Jenią - wybąknęłam, a cała trójka wybuchła śmiechem. - Co was tak bawi?
- Twoja mama, jak zawsze - Patrycja wskazała ją palcem. - Oho, Jenia ją zauważył. I już wie, że nie ma wyjścia i musi z nią porozmawiać.
Kątem oka spojrzałam na nich i wybuchłam śmiechem.
Francuz stał z skonsternowaną miną i słuchał trajkotania mojej mamy.
Spojrzał w moją stronę i puścił mi oczko.
- Podryw na odległość - skomentował Tillie, a ja go szturchnęłam.
- Jaki podryw? - Uniosłam brew. - On poderwał mnie już dawno.
Dziewczyny wyjęczały głośne awww.
- To już ustaliliśmy - zaśmiał się.
Po krótkiej rozmowie, pożegnali się ze sobą, a moja mama wróciła do nas z uśmiechem.
- Wandzia, jaka z ciebie szczęściara, dziewczyno - poklepała mnie po ramieniu.
- Ponieważ?
- Jeszcze pytasz? Jenia to ideał; nie wybaczę ci, jeśli do niego nie wrócisz.
- A skąd myśl, że on chce wrócić do mnie? - zaczęłam bawić się pierścionkiem.
- No jeśli by nie chciał, to nie poprosiłby mnie o przekazanie ci, żebyś podeszła do niego po meczu.
Przełknęłam ślinę.
- Muszę skoczyć do łazienki - poinformowałam ich i wstałam ze swojego miejsca.
- Pójdę z tobą - zaoferowała Anna, a ja pokiwałam głową.
Na odchodne usłyszałam żart Tilliego o dziewczynach chodzących razem do toalety.
Weszłam do pomieszczenia i oparłam się o blat zlewu.
- Fansia, co jest?
Uśmiechnęłam się na sposób, w jaki mnie nazwała.
- Jenia chce ze mną porozmawiać.
- Co w tym złego? Chyba chcesz się z nim pogodzić?
Pokiwałam głową.
- Nawet nie próbuj znowu tchórzyć - pogroziła mi palcem. - Sytuacja jest i tak nie najlepsza, a twoje uciekanie wcale jej nie polepszy.
Wypuściłam powietrze ze świstem.
- Wiem o tym.
- Więc weź się w garść, zanim to role się odwrócą i to on będzie przed tobą uciekał.
Cholera, ona ma rację.
Mecz nie zakończył się satysfakcjonującym dla kibiców Lube wynikiem. Chłopaki łatwo oddali zwycięstwo drużynie z Trento i jutro zmierzą się z Rzeszowem o brązowy medal.
- Jenia kontra Thomas, Wanda kontra Agata i to jednego wieczoru! - Skomentowała Pati na zakończenie meczu, a mi raczej do śmiechu nie było.
Nie chciałam zrobić wroga z mojej przyjaciółki, ale dalej żadna z nas nie poczyniła niczego, co mogłoby polepszyć naszą relację.
- Dobra, leć do Grebennikova - uśmiechnęła się do mnie.
- Ładnie wyglądam? - zapytałam zapobiegawczo.
- Wyglądasz super, a teraz leć do niego, bo rozgląda się za tobą.
Musiałam przyznać Kevinowi, że miejsca, które nam załatwił, były rewelacyjne. Siedzieliśmy dość nisko, ale nie aż tak nisko, żeby ciężko nam się oglądało mecz. Jednocześnie mieliśmy też blisko do barierek i płyty boiska.
W tamtym momencie jednak nie za bardzo pasowało mi to miejsce, ponieważ nie miałam czasu przygotować się bezpośrednio przed rozmową, bo ledwo wstałam z miejsca, a już stałam z Francuzem twarzą w twarz.
Mam mu powiedzieć cześć, czy co?
Skinął na ochronę, żeby pozwolili mi zejść z trybun i podejść do niego.
- Przykro mi z powodu przegranej - powiedziałam.
Zacisnął wargi.
- Jutrzejszy mecz wygramy, bez obaw.
Uśmiechnęłam się.
- Nie ma innej opcji. - Poprawiłam rękaw bluzy. - Chciałeś ze mną porozmawiać.
Pokiwał głową.
- To zabrzmiało jakbyś ty nie chciała.
- To nie tak, ja... po prostu jest mi wstyd. Ta cała sytuacja to tylko i wyłącznie moja wina. Chciałabym ci wszystko wyjaśnić i porozmawiać o tym, ale obawiam się, że teraz nie starczy mi na to czasu. - Wskazałam palcem na wołających go kolegów z klubu.
- Owszem, nie za bardzo mam czas, żeby porozmawiać z tobą o tym. Ale nawet nie po to prosiłem, żebyś przyszła.
Zmarszczyłam brwi.
- Więc po co?
Tylko mi nie mów, że chcesz to zakończyć.
Rozwiał moje wątpliwości, dając mi czułego całusa.
- Jenia kontra Thomas, Wanda kontra Agata i to jednego wieczoru! - Skomentowała Pati na zakończenie meczu, a mi raczej do śmiechu nie było.
Nie chciałam zrobić wroga z mojej przyjaciółki, ale dalej żadna z nas nie poczyniła niczego, co mogłoby polepszyć naszą relację.
- Dobra, leć do Grebennikova - uśmiechnęła się do mnie.
- Ładnie wyglądam? - zapytałam zapobiegawczo.
- Wyglądasz super, a teraz leć do niego, bo rozgląda się za tobą.
Musiałam przyznać Kevinowi, że miejsca, które nam załatwił, były rewelacyjne. Siedzieliśmy dość nisko, ale nie aż tak nisko, żeby ciężko nam się oglądało mecz. Jednocześnie mieliśmy też blisko do barierek i płyty boiska.
W tamtym momencie jednak nie za bardzo pasowało mi to miejsce, ponieważ nie miałam czasu przygotować się bezpośrednio przed rozmową, bo ledwo wstałam z miejsca, a już stałam z Francuzem twarzą w twarz.
Mam mu powiedzieć cześć, czy co?
Skinął na ochronę, żeby pozwolili mi zejść z trybun i podejść do niego.
- Przykro mi z powodu przegranej - powiedziałam.
Zacisnął wargi.
- Jutrzejszy mecz wygramy, bez obaw.
Uśmiechnęłam się.
- Nie ma innej opcji. - Poprawiłam rękaw bluzy. - Chciałeś ze mną porozmawiać.
Pokiwał głową.
- To zabrzmiało jakbyś ty nie chciała.
- To nie tak, ja... po prostu jest mi wstyd. Ta cała sytuacja to tylko i wyłącznie moja wina. Chciałabym ci wszystko wyjaśnić i porozmawiać o tym, ale obawiam się, że teraz nie starczy mi na to czasu. - Wskazałam palcem na wołających go kolegów z klubu.
- Owszem, nie za bardzo mam czas, żeby porozmawiać z tobą o tym. Ale nawet nie po to prosiłem, żebyś przyszła.
Zmarszczyłam brwi.
- Więc po co?
Tylko mi nie mów, że chcesz to zakończyć.
Rozwiał moje wątpliwości, dając mi czułego całusa.
~*~
Następnego dnia
- Córeczko, wstawaj już - poczułam jak łóżko ugina się pod jej ciężarem.
- Która godzina? - spytałam, przecierając oczy.
- Dochodzi dziewiąta. Patrycja już dawno nie śpi.
- A co robi?
- Je.
Po co pytam?
- Już wstaję - oznajmiłam, a ona zostawiła mnie samą.
Powoli zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni licząc, że moja przyjaciółka zostawiła też coś dla mnie.
- Jak się spało? - spytał mnie partner mojej mamy, kiedy minęliśmy się na schodach.
- Rewelacyjnie, ale krótko.
Długo nie mogłam zasnąć po tym co wydarzyło się wczoraj na hali.
Z jednej strony byłam szczęśliwa, że to wszystko da się uratować, a z drugiej bałam się, że to wszystko się powtórzy i kolejnej szansy już nie będzie.
A na to nie mogłam pozwolić.
Byłam też zadowolona, że Kevin w końcu sięgnął po rozum do głowy i wrócił do Anny.
Chociaż jeden problem mniej.
- Jest coś na śniadanie? - zapytałam blondynki, wchodząc do kuchni.
- Tak, w szafce są jakieś płatki - odpowiedziała mi, przeglądając coś w swoim laptopie.
- Co robisz? - nachyliłam się nad nią i spojrzałam na stronę, jaką przegląda.
- Kupuję bilet na Biebera w Krakowie. Także rezerwuj sobie jedenastego listopada dla mnie i Justina.
Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam obok Patrycji.
- Wanda, telefon ci dzwonił!
- Już idę po niego, mamo!
Skończyłam jedzenie i pobiegłam do mojego telefonu po urządzenie.
Spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniały trzy wiadomości.
Jenia: Będziesz dzisiaj na meczu, prawda?
Jenia: Mam nadzieję, że tak
Jenia: chciałbym cię znowu zobaczyć;)
Wyszczerzyłam się.
Ja: Kevin cię o tym nie poinformował?xd
Jenia: poinformował, ale wolałem się upewnić
Ja: będę na 100%
Ja: dziewczyna w koszulce Lube z cyferką 13 to będę ja
Zablokowałam telefon i rzuciłam go z powrotem na łóżko.
Teraz już nie mam wyboru, muszę założyć jego koszulkę na mecz.
- Która godzina? - spytałam, przecierając oczy.
- Dochodzi dziewiąta. Patrycja już dawno nie śpi.
- A co robi?
- Je.
Po co pytam?
- Już wstaję - oznajmiłam, a ona zostawiła mnie samą.
Powoli zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni licząc, że moja przyjaciółka zostawiła też coś dla mnie.
- Jak się spało? - spytał mnie partner mojej mamy, kiedy minęliśmy się na schodach.
- Rewelacyjnie, ale krótko.
Długo nie mogłam zasnąć po tym co wydarzyło się wczoraj na hali.
Z jednej strony byłam szczęśliwa, że to wszystko da się uratować, a z drugiej bałam się, że to wszystko się powtórzy i kolejnej szansy już nie będzie.
A na to nie mogłam pozwolić.
Byłam też zadowolona, że Kevin w końcu sięgnął po rozum do głowy i wrócił do Anny.
Chociaż jeden problem mniej.
- Jest coś na śniadanie? - zapytałam blondynki, wchodząc do kuchni.
- Tak, w szafce są jakieś płatki - odpowiedziała mi, przeglądając coś w swoim laptopie.
- Co robisz? - nachyliłam się nad nią i spojrzałam na stronę, jaką przegląda.
- Kupuję bilet na Biebera w Krakowie. Także rezerwuj sobie jedenastego listopada dla mnie i Justina.
Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam obok Patrycji.
- Wanda, telefon ci dzwonił!
- Już idę po niego, mamo!
Skończyłam jedzenie i pobiegłam do mojego telefonu po urządzenie.
Spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniały trzy wiadomości.
Jenia: Będziesz dzisiaj na meczu, prawda?
Jenia: Mam nadzieję, że tak
Jenia: chciałbym cię znowu zobaczyć;)
Wyszczerzyłam się.
Ja: Kevin cię o tym nie poinformował?xd
Jenia: poinformował, ale wolałem się upewnić
Ja: będę na 100%
Ja: dziewczyna w koszulce Lube z cyferką 13 to będę ja
Zablokowałam telefon i rzuciłam go z powrotem na łóżko.
Teraz już nie mam wyboru, muszę założyć jego koszulkę na mecz.
Niestety, nasza meczowa ekipa zmniejszyła się, ponieważ mojej mamie chodzenie na mecze już się znudziło a Kevin i Anna obejrzą mecz z rodziną Tillie. Razem z Patrycją weszłyśmy na halę jako jedne z ostatnich i zdążyłyśmy tylko na ostatnią minutę rozgrzewki.
- Dzisiaj sobie nie popatrzyłaś na Jenię robiącego przysiady, przykro mi - poklepała mnie po ramieniu. - Ale za spójrz kto jest po drugiej stronie boiska - podążyłam wzrokiem za jej palcem. - Ciekawe, czy Agata zaprosi nas na wesele.
Niestety, po tym jak dowiedziałam się o wszystkim, Agata postanowiła zerwać ze mną kontakt.
I Bóg wie czemu, ale z Patrycją też.
Stwierdziłyśmy, że nie będziemy z nią rozmawiać, dopóki sama nie zmądrzeje.
Mamy nadzieję, że nastąpi to szybko.
Mecz zaczął się od dość gładko wygranego przez drużynę z Lube pierwszego seta. Następne dwa sety nie były aż tak kolorowe, bo oba padły łupem Rzeszowa. Dopiero wtedy obudzili się w Patrycji i we mnie prawdziwi kibice.
Krzyczałyśmy, bawiłyśmy się, zaliczyliśmy nawet debiut na telebimie, co chyba pomogło chłopakom, bo czwartego seta wygrali i walczyli dalej o brąz.
- Ostatni set, stresuję się - ścisnęłam dłoń Patrycji.
- Wygrają, zobaczysz.
Tym zdaniem moja przyjaciółka odebrała klientów wróżbicie Maciejowi, bo oni faktycznie wygrali, a my skakałyśmy i darłyśmy się ze szczęścia.
- Zwycięstwo! - podbiegł do nas Kevin i Anna, który wyściskałam z radości.
- Hej, zobaczcie - brunetka przerwała naszą euforię. - Jakaś dziewczyna tam płacze ze smutku, biedna.
Spojrzałam w kierunku tamtej dziewczyny, i już miałam się zgodzić z dziewczyną Tillie, ale odebrało mi mowę.
Bo tą dziewczyną była Agata.
- Dzisiaj sobie nie popatrzyłaś na Jenię robiącego przysiady, przykro mi - poklepała mnie po ramieniu. - Ale za spójrz kto jest po drugiej stronie boiska - podążyłam wzrokiem za jej palcem. - Ciekawe, czy Agata zaprosi nas na wesele.
Niestety, po tym jak dowiedziałam się o wszystkim, Agata postanowiła zerwać ze mną kontakt.
I Bóg wie czemu, ale z Patrycją też.
Stwierdziłyśmy, że nie będziemy z nią rozmawiać, dopóki sama nie zmądrzeje.
Mamy nadzieję, że nastąpi to szybko.
Mecz zaczął się od dość gładko wygranego przez drużynę z Lube pierwszego seta. Następne dwa sety nie były aż tak kolorowe, bo oba padły łupem Rzeszowa. Dopiero wtedy obudzili się w Patrycji i we mnie prawdziwi kibice.
Krzyczałyśmy, bawiłyśmy się, zaliczyliśmy nawet debiut na telebimie, co chyba pomogło chłopakom, bo czwartego seta wygrali i walczyli dalej o brąz.
- Ostatni set, stresuję się - ścisnęłam dłoń Patrycji.
- Wygrają, zobaczysz.
Tym zdaniem moja przyjaciółka odebrała klientów wróżbicie Maciejowi, bo oni faktycznie wygrali, a my skakałyśmy i darłyśmy się ze szczęścia.
- Zwycięstwo! - podbiegł do nas Kevin i Anna, który wyściskałam z radości.
- Hej, zobaczcie - brunetka przerwała naszą euforię. - Jakaś dziewczyna tam płacze ze smutku, biedna.
Spojrzałam w kierunku tamtej dziewczyny, i już miałam się zgodzić z dziewczyną Tillie, ale odebrało mi mowę.
Bo tą dziewczyną była Agata.
~*~*~*~
Szczęśliwego Dnia Niepodległości, kochani!!
Standardowo przepraszam za obsuwę, ale w zamian za to, że ostatnio Was zawodzę, to szykuję coś specjalnego
Mam do Was prośbę! Zastanawiałam się ostatnio, czy macie jakieś ulubione teksty naszych bohaterów. Byłabym wdzięczna, jeśli napisalibyscie je pod tym postem
Buziaki
W koncu!
OdpowiedzUsuńRozdzialy są tak rzadko ze jak czytam najświezszy to nie pamietam co bylo w poprzednich ��
Ale tak czy siak rozdział bardzo fajny, czekam na nastepny, oby jak najszybciej! ��
Ps. Jesli chodzi o smieszne/ulubione dialogi to z pewnoscią jakies byly tylko ich nie pamietam ��
Peace&Love
No i jest wreszcie nowy rozdział ♡
OdpowiedzUsuńBoże, w końcu❤️
OdpowiedzUsuńWszystko się układa tak jak miało być!
Nawet nie jest mi szkoda Agaty w tym wszystkim haha
Nie moge sie doczekac nowego❤️ ~ K.
O nie, końcówka :( Może teraz się pogodzą? Oby, bo przecież są przyjaciolkami i żadni faceci tego nie zmienią! ♡
OdpowiedzUsuńCzekam czekam na nowy :(
OdpowiedzUsuńKurcze dawno mnie tu nie było. Przepraszam, ale się ogarnęłam i oto jestem.
OdpowiedzUsuńNo całe szczęście, że Kevs wrócił do Anny i oby teraz to samo się wydarzyło pomiędzy Jenią i Wandą bo oni razem to najsłodsza rzecz świata. No kocham
A teraz chciałabym Cię zaprosić na jednoparta,któego niedawno skrobnęłam --> http://zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com/2016/12/i-will-make-you-believe-you-are-lovely.html
Pozdrawiam :*
Będzie nowy rozdział?:(
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nowy rozdzial? :)
OdpowiedzUsuńCzy coś się tu jeszcze pojawi? :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam przepraszam przepraszam!!!
UsuńOczywiście że się pojawi, potrzebuje jeszcze kilku dni!!❤❤❤
Jezus maria, juz sie bałam, że zostawiłaś nas tak bez słowa... haha
Usuń