Jakby co: dodatek nie ma nic wspólnego z fabułą całego opowiadania, co jest równoznaczne z tym, że nie stanowi on alternatywnego zakończenia;)
Miłego czytania!
Londyn, 2017
- Myślisz, że mogę ich dotknąć? - spytałam,
wskazując na strażnika pałacu Birmingham.
- Myślę, że ja bym na twoim miejscu nie
ryzykował.
- Ale te czapki muszą być takie mięciusie!
- Wandzia, odejdź od niego.
- Cicho!
Wolnym krokiem podeszłam
do mężczyzny w czerwonym garniaku. Obejrzałam się na Jenię, który aktualnie
stoi tyłem i udaje, że mnie nie zna.
Miło mi.
- No siema - przywitałam się, ale on jakoś nie
był skory do rozmowy. - Co słychać, brytyjski wariacie?
Zaczęłam go oglądać jakby
był eksponatem w muzeum. Spojrzałam na Jenię czy przypadkiem nie zaczął na mnie
patrzeć.
Dobra, dalej ma mnie gdzieś.
Dobra, dalej ma mnie gdzieś.
- Tyłeczek też masz spoko - oceniłam.
Kurczę, dobry jest, skoro
nawet na to nie reaguje.
Do głowy przyszedł mi
szatański plan.
Zamachnęłam się ręką
przed jego tyłem i…
- Wanda, nie próbuj! - krzyk Grebennikova
zmieszał się z głośnym ała.
- Idziemy stąd - poczułam szarpniecie za rękę,
a już po chwili szłam za Francuzem.
Tokio, 2020
- Nǐ hǎo! - krzyknęła jakaś kobieta, kiedy
weszliśmy do hotelu.
- Nǐ hǎo! - przywitał ją mój mąż, a ja
zauważyłam, że ona zbyt poufale na niego patrzy.
- Panie lingwisto - odezwałam się do bruneta.
- Jak mam powiedzieć On jest mój, szmato?
Zaśmiał się.
- Pani Ling nie ma takich zamiarów, bez obaw.
- Pani Nahui
Siempaczysz Najenie nie ma nawet u ciebie szans.
- Oczywiście, że tak. A wiesz dlaczego?
- Bo złoci medaliści Igrzysk Olimpijskich nie
lecą na byle kogo?
- Bo złoci medaliści Igrzysk Olimpijskich lecą
tylko na swoje żony.
Rennes, 2021
- Mały Blaise jest uroczy - stwierdziłam,
patrząc na synka Stanislava.
Jenia z zamyśleniem pokiwał głową.
- A gdybyśmy my mieli własnego Blaise’a?
Złapałam go za rękę.
- To ten moment, kiedy planujemy dzieci?
- Za chwilę może być moment, w którym je robimy.
Usłyszeliśmy
chrząknięcie, na które odwróciliśmy głowy.
- Takie coś to na górze, dzieciaki. - Mój
teść, Boris, z uśmiechem na ustach wskazywał nam piętro.
Puściłam Jenię przodem, a
sama wskoczyłam mu na plecy.
- Do sypialni, mężulku!
Kraków, 2036
- Mamo, tato, babcia Natasza znowu uczy mnie
polskiego! - czternastoletni Aaron wbiegł do sypialni i wskoczył między mnie i
Jenię.
Pogłaskam go po głowie i
ucałowałam w polik. Idealna kopia tatusia.
- Jeśli czasem powtórzysz kilka słówek to
chyba nie umrzesz, prawda? - starszy Grebennikov uniósł brew, a ja zaśmiałam
się.
Rozumiałam moją mamę, że
naciskała na edukację naszego syna mojego rodowitego języka. Jednocześnie
czasem denerwowało mnie, że brakowało jej wyrozumiałości - bo przecież to ja i
Jenia zadecydowaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli wychowamy Aar’a z francuskim
jako pierwszym językiem.
- Babcia kocha słuchać, kiedy mówisz do niej
po polsku, więc wróć do niej i bądź jej posłuszny - wskazałam palcem drzwi.
- Ale mamo!
- Kupię ci najnowszego Iphone’a - wtrącił mój
mąż, a ja szturchnęłam go ramieniem. Oczy naszego syna powiększyły się - ale dopiero, kiedy
zaśpiewasz ulubioną piosenkę babci.
Parsknęłam śmiechem.
- Nie lubię disco polo - młody założył ręce na
piersi.
- A twoja babcia lubi Pięknych i Młodych - mój
mąż z uśmiechem powtórzył gest syna.
- Ona jest taka cudowna! - wydarł się, a ja
przyłożyłam palec do ust, żeby go uciszyć.
- Kochanie, nie drzyj się tak, proszę. Bo
następnym razem to ty będziesz usypiał twoją siostrę.
Seattle, 2040
- Kocham to miasto - powiedział mój mąż, a ja
pokiwałam głową. Na mnie też Seattle robiło ogromne wrażenie.
Nasza ośmioletnia córka z
zafascynowaniem przyglądała się budynkom.
- Tato, widzisz tę lalkę? - wskazała palcem na
wystawę sklepu z zabawkami. Jenia pokiwał głową. - Kupisz mi ją?
Jak można było się
spodziewać, mój mąż po prostu wyciągnął portfel i ruszył z małą na rękach w
stronę sklepu.
Westchnęłam, bo nie
jestem fanką zbytniego rozpieszczania naszych dzieci. A Jenia swoją
nieobecnością w domu, spowodowanej pracą jako trener, próbował nadrobić zaległości
prezentami.
- Fansia, chodź z nami - nasza mała Vivi
zwróciła się do mnie, a my z Jenią spojrzeliśmy na siebie dziwnie. - Wujek
Kevin tak mówi, więc ja też mogę - jeszcze wzruszyła ramionami, tak jakby nic
się nie stało.
- Czysta mamusia - brunet ucałował ją w czoło.
Warszawa, 2044
- Mamy to!
Z dumą przyglądałam się
zwycięstwu Aaron’a. Otarłam łezkę szczęścia, która spływała po moim policzku.
Byłam taka dumna.
Uśmiechnęłam się do
mojego męża i wzięłam za rękę naszą córkę. Poszłam w jego stronę, żebym mu pogratulować
- był przecież ojcem tego sukcesu. I to dosłownie. W poprzednim sezonie został
trenerem francuskiego teamu. A teraz zdobył kolejne złoto na Igrzyskach - tyle
że w innej roli.
- Jestem dumna, kochanie - dałam mu buziaka.
- Jesteście obrzydliwi - skomentowała nasza
córka, na co parsknęliśmy śmiechem.
- Mamo, tato! Jestem mistrzem olimpijskim! -
Aaron podbiegł do nas żebyśmy mogli zrobić rodzinnego przytulasa.
Rio, 2045
- Pamiętasz? - mój mąż przytulił moje plecy i
oparł głowę o moje ramię. Oglądaliśmy zachód słońca na Copacabanie.
- Oczywiście, że tak. Każdą pojedynczą chwilę.
To prawda. Mimo że
poznaliśmy się równo trzydzieści lat temu, to przypominam sobie tamte wakacje.
Usłyszałam jak wzdycha.
- Byliśmy młodzi i szaleni. Tak wiele rzeczy
się zmieniło. - zrobił krótką pauzę. - A teściowa dalej pokręcona.
Parsknęłam śmiechem.
- Jak tak możesz mówić o mamusi?
- Bo jesteście takie same.
Uderzyłam go w ramię.
- Nieprawda - zaprzeczyłam.
- Prawda, skarbie - ucałował mnie w czoło. -
Na starość zaczynasz przypominać mamę jak cholera. A Vivi jest taka jak ty.
Kiedy ze sobą rozmawiacie, to mam wrażenie, że mam przed sobą Wandzię i
Nataszę, a nie Wandzię i Viviane.
- Za to Aaron to czysty tatuś - wtuliłam się w
niego bardziej. - Dobrze, że nie mamy trzeciego dziecka, bo wyszedłby nasz
miks.
- Chodź do hotelu, to coś wykombinujemy.
Wybuchłam śmiechem.
- A możesz jeszcze, dziadku?
- Z tobą zawsze mogę - dał mi buziaka.
~*~*~*~
Jak Wam się podoba dodatek?;)
Niedługo ruszamy z drugą częścią, kochani!
buziaki:*
Bardzo mi się podoba! ♡
OdpowiedzUsuń❤❤
Usuńnawet nie wiesz jaki dałaś miód na moje serce tym dodatkiem<3 cudowny po prostu i te ich dzieciaki... Aaaaaaa<3
OdpowiedzUsuńTym bardziej nie umiem się doczekać drugiej części!:*
Ps. Przepraszam, że tak późno ale szkoła i bio-chem mnie zabijają...
Buziaki! ~ K.
Nic się nie stało, sama mam szkołę, tyle że ja pol-wos xd Więc mam sto razy łatwiej xd Dasz radę, co to dla ciebie! Buziaki 💋
Usuń