3 wrz 2016

Wakacje Wandzi i Jeni - dodatek



Jakby co: dodatek nie ma nic wspólnego z fabułą całego opowiadania, co jest równoznaczne z tym, że nie stanowi on alternatywnego zakończenia;)
Miłego czytania!


Londyn, 2017

 - Myślisz, że mogę ich dotknąć? - spytałam, wskazując na strażnika pałacu Birmingham.
 - Myślę, że ja bym na twoim miejscu nie ryzykował.
 - Ale te czapki muszą być takie mięciusie!
 - Wandzia, odejdź od niego.
 - Cicho!
Wolnym krokiem podeszłam do mężczyzny w czerwonym garniaku. Obejrzałam się na Jenię, który aktualnie stoi tyłem i udaje, że mnie nie zna.
Miło mi.
 - No siema - przywitałam się, ale on jakoś nie był skory do rozmowy. - Co słychać, brytyjski wariacie?
Zaczęłam go oglądać jakby był eksponatem w muzeum. Spojrzałam na Jenię czy przypadkiem nie zaczął na mnie patrzeć.
Dobra, dalej ma mnie gdzieś.
 - Tyłeczek też masz spoko - oceniłam.
Kurczę, dobry jest, skoro nawet na to nie reaguje.
Do głowy przyszedł mi szatański plan.
Zamachnęłam się ręką przed jego tyłem i…
 - Wanda, nie próbuj! - krzyk Grebennikova zmieszał się z głośnym ała.
 - Idziemy stąd - poczułam szarpniecie za rękę, a już po chwili szłam za Francuzem.

Tokio, 2020

 - Nǐ hǎo! - krzyknęła jakaś kobieta, kiedy weszliśmy do hotelu.
 - Nǐ hǎo! - przywitał ją mój mąż, a ja zauważyłam, że ona zbyt poufale na niego patrzy.
 - Panie lingwisto - odezwałam się do bruneta. - Jak mam powiedzieć On jest mój, szmato?
Zaśmiał się.
 - Pani Ling nie ma takich zamiarów, bez obaw.
 - Pani Nahui Siempaczysz Najenie nie ma nawet u ciebie szans.
 - Oczywiście, że tak. A wiesz dlaczego?
 - Bo złoci medaliści Igrzysk Olimpijskich nie lecą na byle kogo?
 - Bo złoci medaliści Igrzysk Olimpijskich lecą tylko na swoje żony.

Rennes, 2021
 - Mały Blaise jest uroczy - stwierdziłam, patrząc na synka Stanislava.
 Jenia z zamyśleniem pokiwał głową.
 - A gdybyśmy my mieli własnego Blaise’a?
Złapałam go za rękę.
 - To ten moment, kiedy planujemy dzieci?
 - Za chwilę może być moment, w którym je robimy.
Usłyszeliśmy chrząknięcie, na które odwróciliśmy głowy.
 - Takie coś to na górze, dzieciaki. - Mój teść, Boris, z uśmiechem na ustach wskazywał nam piętro.
Puściłam Jenię przodem, a sama wskoczyłam mu na plecy.
 - Do sypialni, mężulku!

Kraków, 2036
 - Mamo, tato, babcia Natasza znowu uczy mnie polskiego! - czternastoletni Aaron wbiegł do sypialni i wskoczył między mnie i Jenię.
Pogłaskam go po głowie i ucałowałam w polik. Idealna kopia tatusia.
 - Jeśli czasem powtórzysz kilka słówek to chyba nie umrzesz, prawda? - starszy Grebennikov uniósł brew, a ja zaśmiałam się.
Rozumiałam moją mamę, że naciskała na edukację naszego syna mojego rodowitego języka. Jednocześnie czasem denerwowało mnie, że brakowało jej wyrozumiałości - bo przecież to ja i Jenia zadecydowaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli wychowamy Aar’a z francuskim jako pierwszym językiem.
 - Babcia kocha słuchać, kiedy mówisz do niej po polsku, więc wróć do niej i bądź jej posłuszny - wskazałam palcem drzwi.
 - Ale mamo!
 - Kupię ci najnowszego Iphone’a - wtrącił mój mąż, a ja szturchnęłam go ramieniem. Oczy naszego syna powiększyły się - ale dopiero, kiedy zaśpiewasz ulubioną piosenkę babci.
Parsknęłam śmiechem.
 - Nie lubię disco polo - młody założył ręce na piersi.
 - A twoja babcia lubi Pięknych i Młodych - mój mąż z uśmiechem powtórzył gest syna.
 - Ona jest taka cudowna! - wydarł się, a ja przyłożyłam palec do ust, żeby go uciszyć.
 - Kochanie, nie drzyj się tak, proszę. Bo następnym razem to ty będziesz usypiał twoją siostrę.

Seattle, 2040
 - Kocham to miasto - powiedział mój mąż, a ja pokiwałam głową. Na mnie też Seattle robiło ogromne wrażenie.
Nasza ośmioletnia córka z zafascynowaniem przyglądała się budynkom.
 - Tato, widzisz tę lalkę? - wskazała palcem na wystawę sklepu z zabawkami. Jenia pokiwał głową. - Kupisz mi ją?
Jak można było się spodziewać, mój mąż po prostu wyciągnął portfel i ruszył z małą na rękach w stronę sklepu.
Westchnęłam, bo nie jestem fanką zbytniego rozpieszczania naszych dzieci. A Jenia swoją nieobecnością w domu, spowodowanej pracą jako trener, próbował nadrobić zaległości prezentami.
 - Fansia, chodź z nami - nasza mała Vivi zwróciła się do mnie, a my z Jenią spojrzeliśmy na siebie dziwnie. - Wujek Kevin tak mówi, więc ja też mogę - jeszcze wzruszyła ramionami, tak jakby nic się nie stało.
 - Czysta mamusia - brunet ucałował ją w czoło.

Warszawa, 2044
 - Mamy to!
Z dumą przyglądałam się zwycięstwu Aaron’a. Otarłam łezkę szczęścia, która spływała po moim policzku.
Byłam taka dumna.
Uśmiechnęłam się do mojego męża i wzięłam za rękę naszą córkę. Poszłam w jego stronę, żebym mu pogratulować - był przecież ojcem tego sukcesu. I to dosłownie. W poprzednim sezonie został trenerem francuskiego teamu. A teraz zdobył kolejne złoto na Igrzyskach - tyle że w innej roli.
 - Jestem dumna, kochanie - dałam mu buziaka.
 - Jesteście obrzydliwi - skomentowała nasza córka, na co parsknęliśmy śmiechem.
 - Mamo, tato! Jestem mistrzem olimpijskim! - Aaron podbiegł do nas żebyśmy mogli zrobić rodzinnego przytulasa.

Rio, 2045
 - Pamiętasz? - mój mąż przytulił moje plecy i oparł głowę o moje ramię. Oglądaliśmy zachód słońca na Copacabanie.
 - Oczywiście, że tak. Każdą pojedynczą chwilę.
To prawda. Mimo że poznaliśmy się równo trzydzieści lat temu, to przypominam sobie tamte wakacje.
Usłyszałam jak wzdycha.
 - Byliśmy młodzi i szaleni. Tak wiele rzeczy się zmieniło. - zrobił krótką pauzę. - A teściowa dalej pokręcona.
Parsknęłam śmiechem.
 - Jak tak możesz mówić o mamusi?
 - Bo jesteście takie same.
Uderzyłam go w ramię.
 - Nieprawda - zaprzeczyłam.
 - Prawda, skarbie - ucałował mnie w czoło. - Na starość zaczynasz przypominać mamę jak cholera. A Vivi jest taka jak ty. Kiedy ze sobą rozmawiacie, to mam wrażenie, że mam przed sobą Wandzię i Nataszę, a nie Wandzię i Viviane.
 - Za to Aaron to czysty tatuś - wtuliłam się w niego bardziej. - Dobrze, że nie mamy trzeciego dziecka, bo wyszedłby nasz miks.
 - Chodź do hotelu, to coś wykombinujemy.
Wybuchłam śmiechem.
 - A możesz jeszcze, dziadku?
 - Z tobą zawsze mogę - dał mi buziaka.

~*~*~*~
Jak Wam się podoba dodatek?;)
Niedługo ruszamy z drugą częścią, kochani!
buziaki:*

4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba! ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet nie wiesz jaki dałaś miód na moje serce tym dodatkiem<3 cudowny po prostu i te ich dzieciaki... Aaaaaaa<3
    Tym bardziej nie umiem się doczekać drugiej części!:*
    Ps. Przepraszam, że tak późno ale szkoła i bio-chem mnie zabijają...
    Buziaki! ~ K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało, sama mam szkołę, tyle że ja pol-wos xd Więc mam sto razy łatwiej xd Dasz radę, co to dla ciebie! Buziaki 💋

      Usuń