18 sie 2016

Rozdział 28

Usłyszałem, że znalazłaś tego jedynego, którego szukałaś
Żałuję, że nie wiedziałem wcześniej, że to nie byłem ja.

21 listopada, pokój w akademiku
- Jesteś cholernie blada i chuda, ty coś jesz tam w ogóle?
Potarłam twarz.
- Tak mamo, wszystko jest okay.
Przez całą naszą półgodzinną rozmowę na skypie próbuję ją przekonać, że wszystko jest w porządku.
Niestety, jej matczyny radar działa 24/7 i wykrywa każde najmniejsze kłamstwo z moich ust.
- Pokłóciłaś się z Jenią? – Uniosła brew.
- Skąd taki pomysł? – Zdziwiłam się.
- No nie wiem, dlatego pytam.
- U mnie i u Jeni dobrze – poprawiłam grzywkę i uśmiechnęłam się. – A nawet powiedziałabym, że rewelacyjne.
Pisnęła uradowana i klasnęła w dłonie.
- O mój Boże, to cudownie!
- Tak, wiem. – Westchnęłam. – Muszę kończyć, mamo.
- Już? – Mruknęła. – Dosłownie sekundę temu zaczęłyśmy rozmowę.
- Ty to chyba używasz innych jednostek czasu, bo rozmawiamy dokładnie – spojrzałam na zegarek w rogu komputera. – Pięćdziesiąt trzy minuty. Mam naprawdę dużo nauki – pomachałam notatkami.
- Okay, już się rozłączam. Ale za kilka dni masz się odezwać. Kocham cię, Wandziu.
- Masz to jak w banku. Ja ciebie też! – wysłałam jej buziaka, a ona zakończyła rozmowę.
Odłożyłam laptopa i przystąpiłam do nauki.
Za kilka dni miało odbyć się kolokwium, do którego chciałam przygotować się jak najlepiej.
Chciałam to bardzo dobre słowo, ponieważ nagle każdy pragnął mojej uwagi.
Standard w takich sytuacjach.
Mój telefon dźwiękiem powiadomił mnie o nowej wiadomości.
Kevin: macie chwilkę na skypa?
Ja: nie
Jenia: tak
Ja: ups?
Kevin: Wanda, proszę
Kevin: tylko sekundka
Jenia: stało się coś?
Kevin: można tak to ująć
Ja: okay
Ja: zadzwoń
Ja: ale nie mogę się rozgadywać
Jenia: ty nigdy nie możesz
Jenia: ale i tak gadasz najwięcej xD
Kevin: to prawda hahahahaha
Ja: jakie śmieszki xD
Uśmiechnęłam się do telefonu i włączyłam laptopa.
Kilka minut później odebrałam połączenie od Francuza.
- Jenia zaraz do nas dołączy – wytłumaczył Kevin.
Wystarczyło jedno spojrzenie na niego, żebym wiedziała, że naprawdę jest coś nie tak.
Tillie nie rzucał swoimi głupimi żarcikami, tylko był śmiertelnie poważny.
Szeroki uśmiech zastąpiła zmartwiona mina.
Kim jesteś i co zrobiłeś z moim przyjacielem?
- Kevin, co się dzieje? Martwię się – wyznałam, a on wzruszył ramionami.
- Zaraz się wszystkiego dowiesz – powiedział, a do naszej rozmowy dołączył Grebennikov.
- Cześć ślicznotko – przywitał się ze mną, a Kevin się rozpromienił.
- No hej, też uważam, że jesteś śliczny – odpowiedział mu Tillie, a ja zrobiłam facepalma.
- Mogę już opuścić wasze małe gej party? – zapytałam.
- Okay, a teraz na poważnie – zaczął Kev – zrozumiem, jeśli zaczniecie mnie wyzywać od idiotów, bo naprawdę tak postępuję, ale…
- Do rzeczy – poprosiłam.
- Wróciłem do Anny. Albo Anna wróciła do mnie, nie wiem jak to działa.
- Jak to: wróciłeś do niej? – spytał Jenia.
- No normalnie – wzruszył ramionami. – Kilka dni temu wróciła do mieszkania cała zapłakana. Na początku nie chciałem jej wpuścić, więc kazałem jej stać w progu i wytłumaczyć, po co przyszła. – Prychnął. – Wybuchła płaczem i poprosiła, żebym jej wybaczył, bo ona sama nie wie, co jej odbiło. A ja jestem frajerem i zgodziłem się na to.
- Więc dlaczego jesteś smutny? – zadałam pytanie.
- Byłem taki rozgoryczony kiedy odeszła, nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Aż w końcu wziąłem się w garść i przysięgłem sobie, że nie będę za nią tęsknił. I wiecie co? Ja naprawdę za nią nie tęskniłem. Patrzyłem jak stoi zaryczana i przygnębiona, to jedyne co czułem, to żal, że jest jej smutno. Kocham ją, ale niewystarczająco mocno, żeby z nią być.
- I co teraz? – po raz kolejny zapytałam.
- Postanowiliśmy, że damy sobie czas do Bożego Narodzenia. Jeśli do tego czasu wszystko będzie okay, spróbujemy jeszcze raz. Jeśli nie, rozstaniemy się jak dorośli ludzie.
- Zamierzasz walczyć o ten związek? – zapytał Grebennikov.
- Tak – pokiwał głową i od razu dodał: - Ale to nie oznacza, że w niego wierzę.
Nie odezwałam się, bo nie wiedziałam, co mogłabym dodać.
- No to tyle ode mnie. A jak tam we Włoszech? Miłość kwitnie? – wyszczerzył się, tak jak tylko on potrafi, a ja odwzajemniłam ten gest, bo cieszyłam się, że chociaż częściowo stary, dobry Kev wrócił.
Jeszcze przez kilka minut pogadałam z chłopakami, ale niestety musiałam ich opuścić, bo słyszałam w głowie szept mojego wykładowcy, który przypomina mi o nauce.
Ledwo zaczęłam czytać, a usłyszałam dźwięk pociągnięcia za klamkę.
- Wróciłam – moja współlokatorka wystawiła głowę przez drzwi i uśmiechnęła się. – I to nie sama.
Weszła do środka, a za nią Nathalie i Nicole.
- Odłóż to zło, dziewczyno. Jest sobota! – powiedziała rudowłosa i razem z dziewczynami usiadła na łóżku Chiary.
- No właśnie, jest sobota. A we wtorek mam kolokwium.
- Przecież masz jeszcze dużo czasu na naukę.
- Nigdzie nie idę – wydęłam wargi.
- Przecież nie musisz – odpowiedziała mi Nicole i wyciągnęła z torebki dwie butelki wina. A za jej przykładem poszła Nath i Chiara.
- Nie namówicie mnie – splotłam ramiona na piersi.

2 godziny później

- No dobra, namówiłaś mnie – przytaknęłam Nicole, kiedy pytała, czy otworzyć piątą butelkę wina.
Tak, moja nauka poszła już w niepamięć.
Nath i Chiara odpadły po przed chwilą, więc razem z brunetką miałyśmy spokój i kilka butelek wina tylko dla siebie.
- O Boże, bierze mnie – położyłam się na podłodze, kiedy poczułam jak pokój zaczyna wirować.
- Mnie też – moja koleżanka zaczęła się śmiać i zajęła miejsce koło mnie.
- Podasz mi mój telefon? Leży na łóżku – spełniła moją prośbę, a ja odblokowałam go, żeby sprawdzić godzinę.
Jest wpół do dwunastej, a ja jestem pobudza jakbym miała zaraz pójść i unieść górę.
- Nudzi mi się.
- Mi troszkę też – zgodziłam się z nią.
- Poprankujmy ludzi przez telefon! – podsunęła, a ja wybuchłam śmiechem.
- Oryginalnie, nie powiem.
- No weź, będzie śmiesznie – zabrała mi telefon i zaczęła przeszukiwać kontakty. – Najpierw bierzemy kogoś od ciebie, potem ode mnie. O, tego kogoś wybieram. Zgadzasz się?
Nawet nie spojrzałam o kogo chodzi, tylko machinalnie pokiwałam głową.
Sama sprowadzasz na siebie kłopoty, Wanda.
~*~
Perspektywa Thomasa

Film nawet jeszcze się dobrze nie skończył, a brunetka już zdążyła zasnąć na moich kolanach. Pogłaskałem ją czule po głowie, na co ona poruszyła się i zamruczała.
Zaśmiałem się na to i zabrałem rękę z powrotem na jej talię.
Cieszyłem się, że wreszcie jest ktoś, kto pomógł mi ruszyć po tej całej sytuacji.
Przecież wiem, że nie odzywając się do Wandy, ranię ją, ale ktoś to musiał w końcu zakończyć.
Bo przez ten cały czas, kiedy ona zabawiała się z Grebennikovem, ja naprawdę wierzyłem, że jej przejdzie i to nam się uda.
Jak można być takim frajerem?
Poza tym, moja dziewczyna wiedziała o wszystkim i też radziła mi to zakończyć, dla mojego dobra.
Nie mogłem postąpić inaczej.
Usłyszałem wibracje mojego telefonu i delikatnie ściągnąłem z siebie dziewczynę, żeby nie obudzić jej moją rozmową.
Zabrałem urządzenie i poszedłem do łazienki. Nie spojrzałem nawet na wyświetlacz tylko odebrałem od razu.
- Halo? – mruknąłem, ale jedyne co usłyszałem, to czyjś spokojny oddech. – Halo?
- Thomas?
- Wanda? – chrząknąłem, bo mój głos zabrzmiał nienaturalnie. – Dlaczego dzwonisz?
- Tęsknie, Tommo – wyszeptała, a jej standardowy, wesoły głosik, był teraz smutny i pijany. – Powiesz mi czemu już ze sobą nie rozmawiamy?
Westchnąłem i oparłem się plecami o umywalkę.
- Ponieważ to nie ma sensu.
- Co nie ma sensu? – zrobiło mi się słabo, kiedy usłyszałem jak siłuje się z płaczem. – Czy przyjaźń nie ma sensu?
- Przecież wiesz, że ja od początku nie chciałem cholernej przyjaźni, Wanda! – warknąłem. Emocje zaczęły kumulować się we mnie, a ja nie wiedziałem, jak mam je uspokić.
- Nie odzywanie się do kogoś i olewanie to nie sposób na rozwiązywanie problemów – powiedziała zdecydowanie ostrzej.
- Robienie komuś nadziei, a potem zostawianie również nie jest zbyt szlachetne– zripostowałem.
- Thomas, ja… przepraszam. Naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło.
Westchnąłem.
- Okay, a ja przepraszam, że się tak uniosłem.
Po drugiej stronie nastąpiła chwilowa cisza.
- Więc… do czego prowadzi ta rozmowa? – zadała mi to samo pytanie, które ja chciałem zadać je.
- Teraz już nie jestem niczego pewien – przetarłem dłonią oczy.
- Chcesz się z tym przespać?
Mam myśleć o tobie wtulony w plecy innej dziewczyny?
- Nie, nie muszę. – Przełknąłem ślinę. – Chcę to zakończyć. Teraz.
Usłyszałem jak pociąga nosem.
Tak bardzo nie chcę cię ranić.
- To najlepsze wyjście – dokończyłem.
- Nie możesz po prostu o tym zapomnieć, Thomas? Nie proszę cię o małżeństwo, tylko o to, żebyś był przy mnie. Jako przyjaciel. Jako ktoś, kto zapyta co u mnie, zaprosi na pizzę, czy pójdzie potańczyć do klubu. Proszę tylko o tyle.
- Teraz nie chodzi już wyłącznie o mnie, zrozum. Jest ktoś, komu nie podoba się nasza znajomość.
- Jak to? To brzmi jakby ktoś ci zabraniał ze mną rozmawiać. – Zaśmiała się histerycznie, a potem zamilkła. – Czekaj. Czy Jenia ci to wmówił? Że nie możesz ze mną nawet porozmawiać?
- Nie, Wanda, to nie tak – powiedziałem szybko.
- Ja pierdole, nie wierzę, że to zrobił – wzięła głęboki wdech.
- To wcale nie Jenia, kurwa Wanda, słuchaj…
- Nigdy, przenigdy nie zrobiłabym mu czegoś takiego, a on tak po prostu rządzi się moim życiem. Okay, kończę już Tommy. Pomyśl czasem o mnie. Cześć.
- Nie rozłączaj się, proszę. To nie on mnie o to poprosił, Wanda. Tylko moja dziewczyna. Halo? Wanda?
Cholera, zakończyła połączenie, zanim zdążyłem to powiedzieć.
Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Kochanie, wszystko w porządku? – usłyszałem.
- Tak, już wychodzę.
Wyszedłem z pomieszczenia z sercem wyskakującym mi z piersi.
Co ja mam teraz zrobić?
 ~*~*~*~
Niech te Igrzyska już się skończą!!
Ech, nie wiem co mogę jeszcze napisaćxD
Jak wrażenia po rozdziale?
Napiszcie coś, bo pusto tu ostatnio coś xd
Buziaaaaki:*



9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Matko tyle się dzieje i mam niesamowity mętlik w głowie. Ja pierdziele co ona zrobiła xD To, że zadzwoniła do Thomasa i on jeszcze odebrał to ok, ale mówienie, że nagle jej na nim zależy przy przyjaciółkach i winie, prawie wybuchanie płaczem? Jakby nie mogła się zapytać po prostu czy mu lodówka chodzi XD i żeby uważał żeby nie uciekła xdd.... Niby żarty przez telefon, ale te żarty mogą skończyć się fatalnie, bo teraz i Jenia oberwie i może się wkurzyć... Czekam na więcej rzecz jasna

      Usuń
    2. Mały spojler: to nie koniec kłopotów :D
      buziaki :*

      Usuń
  2. Co się tutaj odpazdaniło?!
    Co ty dziewczyno zrobiłaś, że ja nie wiem co mam napisać?!
    Ja Cię uwielbiam po prostu, bo naprawdę nie mam słów:)
    Teraz to będę tutaj wchodzić po 5 razy codziennie wyczekując nowego rozdziału.
    Pisałam już, że Cię uwielbiam?
    Tak?
    Piszę jeszcze raz :D
    Buziaki:* ~ K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uwielbiam moich czytelników <3
      buziaki :*

      Usuń
  3. Igrzyska, igrzyska i człowiek traci głowę. W nocy ogląda, w dzień śpi i nie ma czasu na nic. Moje serduszko od środy tylko płakało i pogroążone było w rozpaczy, a jak tylko zobaczyłam nowy rozdział od razu się rozpromieniło. Działasz cuda dziewczyno.
    Ale troche się porobiło. Troche niefajnie. Chociaż w sumie fajnie. No i się pogubiłam. Bo z jednej strony jestem #teamJenia 😂 ale z drugiej to teraz się bardzo ciekawie zrobi. Będzie zadyma? Albo może być tak że skacowana Wandzia obudzi się rano i nic nie będzie pamietać. Ale obstawiam to pierwsze.
    iiii... Nie ma absolutnie żadnego ładu i składu ten komentarz więc powinnam go chyba już zakończyć a uczynię to jakże efektownym, kultowym i nieśmiertelnym: CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ.
    Brak snu daje się we znaki.
    Buziaki, pozdrawiam 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już po Igrzyskach, więc teraz masz jakiś tydzień, żeby nadrobić zaległości w śnie i jeszcze wyspać się na zapas przed szkołą :D xD
      Buziaki<3

      Usuń
    2. Nie przypominaj mi o szkole! 😩😩😩

      Usuń
    3. Ja tam się cieszę hahahaha

      Usuń