Usłyszałem, że
znalazłaś tego jedynego, którego szukałaś
Żałuję, że nie
wiedziałem wcześniej, że to nie byłem ja.
21 listopada, pokój w akademiku
- Jesteś cholernie blada
i chuda, ty coś jesz tam w ogóle?
Potarłam twarz.
- Tak mamo, wszystko jest
okay.
Przez całą naszą półgodzinną
rozmowę na skypie próbuję ją przekonać, że wszystko jest w porządku.
Niestety, jej matczyny
radar działa 24/7 i wykrywa każde najmniejsze kłamstwo z moich ust.
- Pokłóciłaś się z Jenią?
– Uniosła brew.
- Skąd taki pomysł? – Zdziwiłam
się.
- No nie wiem, dlatego
pytam.
- U mnie i u Jeni dobrze
– poprawiłam grzywkę i uśmiechnęłam się. – A nawet powiedziałabym, że
rewelacyjne.
Pisnęła uradowana i
klasnęła w dłonie.
- O mój Boże, to
cudownie!
- Tak, wiem. –
Westchnęłam. – Muszę kończyć, mamo.
- Już? – Mruknęła. –
Dosłownie sekundę temu zaczęłyśmy rozmowę.
- Ty to chyba używasz
innych jednostek czasu, bo rozmawiamy dokładnie – spojrzałam na zegarek w rogu
komputera. – Pięćdziesiąt trzy minuty. Mam naprawdę dużo nauki – pomachałam
notatkami.
- Okay, już się
rozłączam. Ale za kilka dni masz się odezwać. Kocham cię, Wandziu.
- Masz to jak w banku. Ja
ciebie też! – wysłałam jej buziaka, a ona zakończyła rozmowę.
Odłożyłam laptopa i
przystąpiłam do nauki.
Za kilka dni miało odbyć
się kolokwium, do którego chciałam przygotować się jak najlepiej.
Chciałam to bardzo dobre słowo, ponieważ nagle każdy pragnął mojej
uwagi.
Standard w takich
sytuacjach.
Mój telefon dźwiękiem
powiadomił mnie o nowej wiadomości.
Kevin: macie chwilkę na skypa?
Ja: nie
Jenia: tak
Ja: ups?
Kevin: Wanda, proszę
Kevin: tylko sekundka
Jenia: stało się coś?
Kevin: można tak to ująć
Ja: okay
Ja: zadzwoń
Ja: ale nie mogę się rozgadywać
Jenia: ty nigdy nie możesz
Jenia: ale i tak gadasz najwięcej xD
Kevin: to prawda hahahahaha
Ja: jakie śmieszki xD
Uśmiechnęłam się do
telefonu i włączyłam laptopa.
Kilka minut później
odebrałam połączenie od Francuza.
- Jenia zaraz do nas
dołączy – wytłumaczył Kevin.
Wystarczyło jedno
spojrzenie na niego, żebym wiedziała, że naprawdę jest coś nie tak.
Tillie nie rzucał swoimi
głupimi żarcikami, tylko był śmiertelnie poważny.
Szeroki uśmiech zastąpiła
zmartwiona mina.
Kim jesteś i co zrobiłeś z moim przyjacielem?
- Kevin, co się dzieje?
Martwię się – wyznałam, a on wzruszył ramionami.
- Zaraz się wszystkiego
dowiesz – powiedział, a do naszej rozmowy dołączył Grebennikov.
- Cześć ślicznotko –
przywitał się ze mną, a Kevin się rozpromienił.
- No hej, też uważam, że
jesteś śliczny – odpowiedział mu Tillie, a ja zrobiłam facepalma.
- Mogę już opuścić wasze
małe gej party? – zapytałam.
- Okay, a teraz na
poważnie – zaczął Kev – zrozumiem, jeśli zaczniecie mnie wyzywać od idiotów, bo
naprawdę tak postępuję, ale…
- Do rzeczy – poprosiłam.
- Wróciłem do Anny. Albo
Anna wróciła do mnie, nie wiem jak to działa.
- Jak to: wróciłeś do
niej? – spytał Jenia.
- No normalnie – wzruszył
ramionami. – Kilka dni temu wróciła do mieszkania cała zapłakana. Na początku
nie chciałem jej wpuścić, więc kazałem jej stać w progu i wytłumaczyć, po co
przyszła. – Prychnął. – Wybuchła płaczem i poprosiła, żebym jej wybaczył, bo ona sama nie wie, co jej odbiło. A ja
jestem frajerem i zgodziłem się na to.
- Więc dlaczego jesteś
smutny? – zadałam pytanie.
- Byłem taki rozgoryczony
kiedy odeszła, nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Aż w końcu wziąłem się w
garść i przysięgłem sobie, że nie będę za nią tęsknił. I wiecie co? Ja naprawdę
za nią nie tęskniłem. Patrzyłem jak stoi zaryczana i przygnębiona, to jedyne co
czułem, to żal, że jest jej smutno. Kocham ją, ale niewystarczająco mocno, żeby
z nią być.
- I co teraz? – po raz
kolejny zapytałam.
- Postanowiliśmy, że damy
sobie czas do Bożego Narodzenia. Jeśli do tego czasu wszystko będzie okay,
spróbujemy jeszcze raz. Jeśli nie, rozstaniemy się jak dorośli ludzie.
- Zamierzasz walczyć o ten
związek? – zapytał Grebennikov.
- Tak – pokiwał głową i
od razu dodał: - Ale to nie oznacza, że w niego wierzę.
Nie odezwałam się, bo nie
wiedziałam, co mogłabym dodać.
- No to tyle ode mnie. A
jak tam we Włoszech? Miłość kwitnie? – wyszczerzył się, tak jak tylko on
potrafi, a ja odwzajemniłam ten gest, bo cieszyłam się, że chociaż częściowo
stary, dobry Kev wrócił.
Jeszcze przez kilka minut
pogadałam z chłopakami, ale niestety musiałam ich opuścić, bo słyszałam w
głowie szept mojego wykładowcy, który przypomina mi o nauce.
Ledwo zaczęłam czytać, a
usłyszałam dźwięk pociągnięcia za klamkę.
- Wróciłam – moja
współlokatorka wystawiła głowę przez drzwi i uśmiechnęła się. – I to nie sama.
Weszła do środka, a za
nią Nathalie i Nicole.
- Odłóż to zło,
dziewczyno. Jest sobota! – powiedziała rudowłosa i razem z dziewczynami usiadła
na łóżku Chiary.
- No właśnie, jest
sobota. A we wtorek mam kolokwium.
- Przecież masz jeszcze
dużo czasu na naukę.
- Nigdzie nie idę –
wydęłam wargi.
- Przecież nie musisz –
odpowiedziała mi Nicole i wyciągnęła z torebki dwie butelki wina. A za jej
przykładem poszła Nath i Chiara.
- Nie namówicie mnie –
splotłam ramiona na piersi.
2 godziny później
- No dobra, namówiłaś
mnie – przytaknęłam Nicole, kiedy pytała, czy otworzyć piątą butelkę wina.
Tak, moja nauka poszła
już w niepamięć.
Nath i Chiara odpadły po przed
chwilą, więc razem z brunetką miałyśmy spokój i kilka butelek wina tylko dla
siebie.
- O Boże, bierze mnie –
położyłam się na podłodze, kiedy poczułam jak pokój zaczyna wirować.
- Mnie też – moja
koleżanka zaczęła się śmiać i zajęła miejsce koło mnie.
- Podasz mi mój telefon?
Leży na łóżku – spełniła moją prośbę, a ja odblokowałam go, żeby sprawdzić
godzinę.
Jest wpół do dwunastej, a
ja jestem pobudza jakbym miała zaraz pójść i unieść górę.
- Nudzi mi się.
- Mi troszkę też –
zgodziłam się z nią.
- Poprankujmy ludzi przez
telefon! – podsunęła, a ja wybuchłam śmiechem.
- Oryginalnie, nie powiem.
- No weź, będzie
śmiesznie – zabrała mi telefon i zaczęła przeszukiwać kontakty. – Najpierw
bierzemy kogoś od ciebie, potem ode mnie. O, tego kogoś wybieram. Zgadzasz się?
Nawet nie spojrzałam o
kogo chodzi, tylko machinalnie pokiwałam głową.
Sama sprowadzasz na siebie kłopoty, Wanda.
~*~
Perspektywa Thomasa
Film nawet jeszcze się
dobrze nie skończył, a brunetka już zdążyła zasnąć na moich kolanach.
Pogłaskałem ją czule po głowie, na co ona poruszyła się i zamruczała.
Zaśmiałem się na to i
zabrałem rękę z powrotem na jej talię.
Cieszyłem się, że
wreszcie jest ktoś, kto pomógł mi ruszyć po tej całej sytuacji.
Przecież wiem, że nie
odzywając się do Wandy, ranię ją, ale ktoś to musiał w końcu zakończyć.
Bo przez ten cały czas,
kiedy ona zabawiała się z Grebennikovem, ja naprawdę wierzyłem, że jej
przejdzie i to nam się uda.
Jak można być takim
frajerem?
Poza tym, moja dziewczyna
wiedziała o wszystkim i też radziła mi to zakończyć, dla mojego dobra.
Nie mogłem postąpić
inaczej.
Usłyszałem wibracje
mojego telefonu i delikatnie ściągnąłem z siebie dziewczynę, żeby nie obudzić
jej moją rozmową.
Zabrałem urządzenie i
poszedłem do łazienki. Nie spojrzałem nawet na wyświetlacz tylko odebrałem od
razu.
- Halo? – mruknąłem, ale
jedyne co usłyszałem, to czyjś spokojny oddech. – Halo?
- Thomas?
- Wanda? – chrząknąłem,
bo mój głos zabrzmiał nienaturalnie. – Dlaczego dzwonisz?
- Tęsknie, Tommo –
wyszeptała, a jej standardowy, wesoły głosik, był teraz smutny i pijany. –
Powiesz mi czemu już ze sobą nie rozmawiamy?
Westchnąłem i oparłem się
plecami o umywalkę.
- Ponieważ to nie ma
sensu.
- Co nie ma sensu? –
zrobiło mi się słabo, kiedy usłyszałem jak siłuje się z płaczem. – Czy przyjaźń
nie ma sensu?
- Przecież wiesz, że ja od początku nie chciałem cholernej przyjaźni, Wanda! – warknąłem. Emocje zaczęły kumulować się we mnie, a ja nie wiedziałem, jak mam je uspokić.
- Przecież wiesz, że ja od początku nie chciałem cholernej przyjaźni, Wanda! – warknąłem. Emocje zaczęły kumulować się we mnie, a ja nie wiedziałem, jak mam je uspokić.
- Nie odzywanie się do
kogoś i olewanie to nie sposób na rozwiązywanie problemów – powiedziała
zdecydowanie ostrzej.
- Robienie komuś nadziei,
a potem zostawianie również nie jest zbyt szlachetne– zripostowałem.
- Thomas, ja…
przepraszam. Naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło.
Westchnąłem.
- Okay, a ja przepraszam,
że się tak uniosłem.
Po drugiej stronie
nastąpiła chwilowa cisza.
- Więc… do czego prowadzi
ta rozmowa? – zadała mi to samo pytanie, które ja chciałem zadać je.
- Teraz już nie jestem
niczego pewien – przetarłem dłonią oczy.
- Chcesz się z tym
przespać?
Mam myśleć o tobie wtulony w plecy innej dziewczyny?
- Nie, nie muszę. –
Przełknąłem ślinę. – Chcę to zakończyć. Teraz.
Usłyszałem jak pociąga
nosem.
Tak bardzo nie chcę cię ranić.
- To najlepsze wyjście –
dokończyłem.
- Nie możesz po prostu o
tym zapomnieć, Thomas? Nie proszę cię o małżeństwo, tylko o to, żebyś był przy
mnie. Jako przyjaciel. Jako ktoś, kto zapyta co u mnie, zaprosi na pizzę, czy
pójdzie potańczyć do klubu. Proszę tylko o tyle.
-
Teraz nie chodzi już wyłącznie o mnie, zrozum. Jest ktoś, komu nie podoba się
nasza znajomość.
- Jak to? To brzmi jakby
ktoś ci zabraniał ze mną rozmawiać. – Zaśmiała się histerycznie, a potem
zamilkła. – Czekaj. Czy Jenia ci to wmówił? Że nie możesz ze mną nawet
porozmawiać?
- Nie, Wanda, to nie tak –
powiedziałem szybko.
- Ja pierdole, nie
wierzę, że to zrobił – wzięła głęboki wdech.
- To wcale nie Jenia,
kurwa Wanda, słuchaj…
- Nigdy, przenigdy nie
zrobiłabym mu czegoś takiego, a on tak po prostu rządzi się moim życiem. Okay,
kończę już Tommy. Pomyśl czasem o mnie. Cześć.
- Nie rozłączaj się,
proszę. To nie on mnie o to poprosił, Wanda. Tylko moja dziewczyna. Halo? Wanda?
Cholera, zakończyła
połączenie, zanim zdążyłem to powiedzieć.
Usłyszałem pukanie do
drzwi.
- Kochanie, wszystko w
porządku? – usłyszałem.
- Tak, już wychodzę.
Wyszedłem z pomieszczenia
z sercem wyskakującym mi z piersi.
Co ja mam teraz zrobić?
Pierwsza!XD
OdpowiedzUsuńMatko tyle się dzieje i mam niesamowity mętlik w głowie. Ja pierdziele co ona zrobiła xD To, że zadzwoniła do Thomasa i on jeszcze odebrał to ok, ale mówienie, że nagle jej na nim zależy przy przyjaciółkach i winie, prawie wybuchanie płaczem? Jakby nie mogła się zapytać po prostu czy mu lodówka chodzi XD i żeby uważał żeby nie uciekła xdd.... Niby żarty przez telefon, ale te żarty mogą skończyć się fatalnie, bo teraz i Jenia oberwie i może się wkurzyć... Czekam na więcej rzecz jasna
UsuńMały spojler: to nie koniec kłopotów :D
Usuńbuziaki :*
Co się tutaj odpazdaniło?!
OdpowiedzUsuńCo ty dziewczyno zrobiłaś, że ja nie wiem co mam napisać?!
Ja Cię uwielbiam po prostu, bo naprawdę nie mam słów:)
Teraz to będę tutaj wchodzić po 5 razy codziennie wyczekując nowego rozdziału.
Pisałam już, że Cię uwielbiam?
Tak?
Piszę jeszcze raz :D
Buziaki:* ~ K.
A ja uwielbiam moich czytelników <3
Usuńbuziaki :*
Igrzyska, igrzyska i człowiek traci głowę. W nocy ogląda, w dzień śpi i nie ma czasu na nic. Moje serduszko od środy tylko płakało i pogroążone było w rozpaczy, a jak tylko zobaczyłam nowy rozdział od razu się rozpromieniło. Działasz cuda dziewczyno.
OdpowiedzUsuńAle troche się porobiło. Troche niefajnie. Chociaż w sumie fajnie. No i się pogubiłam. Bo z jednej strony jestem #teamJenia 😂 ale z drugiej to teraz się bardzo ciekawie zrobi. Będzie zadyma? Albo może być tak że skacowana Wandzia obudzi się rano i nic nie będzie pamietać. Ale obstawiam to pierwsze.
iiii... Nie ma absolutnie żadnego ładu i składu ten komentarz więc powinnam go chyba już zakończyć a uczynię to jakże efektownym, kultowym i nieśmiertelnym: CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ.
Brak snu daje się we znaki.
Buziaki, pozdrawiam 😘😘😘
Już po Igrzyskach, więc teraz masz jakiś tydzień, żeby nadrobić zaległości w śnie i jeszcze wyspać się na zapas przed szkołą :D xD
UsuńBuziaki<3
Nie przypominaj mi o szkole! 😩😩😩
UsuńJa tam się cieszę hahahaha
Usuń