Popełniłam za dużo
błędów
Lepiej spraw żeby było
dobrze.
Proszę, koniecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem i weź udział w ankiecie. Dziękuję!
1 listopada, hala w Civitanova Marche
Siedziałam obok
Stanislava i jego dziewczyny, Sashy i przyglądałam się rozgrzewce przed meczem
drużyny Jeni. Wiedziałam, że to dla niego ważne, żebym przyszła na ten mecz,
więc odmowa nawet nie wchodziła w grę.
Delikatnie potarłam oczy,
pod którymi znajdowały się sprytnie schowane pod makijażem, fioletowe sińce.
Wczorajsza rozmowa z Kevinem cholernie mną zmartwiła, przez co nie mogłam
zmrużyć oczu. No i Jenia chrapał jak stary trabant co stanowiło wisienkę na
torcie, jeśli chodzi o powód mojego zmęczenia.
Ale wracając do sytuacji
Tilliego – chłopak okropnie cierpiał, a ja niestety nic nie mogłam na to poradzić.
Opowiedział nam po krótce
co się wydarzyło – wrócił do mieszkania po popołudniowym treningu, z myślą, że
zastanie tam swoją dziewczynę. Jak wielki szok i ból musiał czuć, kiedy nigdzie
jej nie zastał, wszystkie jej rzeczy zniknęły, a jedyne co po niej pozostało to
list? Jako powód odejścia podała jej brak chęci do ciągłego podróżowania i chęć
założenia rodziny. Co ciekawe, Kevin powiedział, że zdziwiło go to, bo ona była
raczej typem podróżnika, a o rodzinie nawet jeszcze nie rozmawiali na poważnie.
Ciężko jest dociec, jak jest naprawdę, więc wolę trzymać się wersji mojego
przyjaciela – dziewczyna prawdopodobnie miała coś na sumieniu i dlatego
postanowiła uciec.
Moje myśli przerwało
szturchniecie w ramię.
- Ziemia do Wandzi –
starszy brat Jeni zaśmiał się. – Mecz się zaraz zacznie.
Skupiłam się na boisku i na grze.
Okay, tak naprawdę to
skupiłam się na Jeni. I tylko na nim.
Cały mecz pamiętam jak
przez mgłę, a to z powodu bólu podbrzusza, który złapał mnie pod koniec
pierwszego seta.
- Wszystko w porządku? –
zapytała Sasha. – Strasznie zbladłaś – pogłaskała mnie po włosach.
- Nic mi nie jest –
zapewniłam i wróciłyśmy do oglądania meczu.
Półtorej godziny później
drużyna Jeni wygrała mecz przeciwko Piacenzie trzy do jednego.
Tak jak umówiłam się z
Francuzem, czekałam na niego przy wejściu do hali. Niestety, ból nasilił się,
więc osłabiona ukucnęłam, opierając się przy ścianie.
Trwałam tak, dopóki nie
pojawił się przy mnie Grebennikov.
- Mała? Dasz radę wstać i
pójść do samochodu?
Pewnie, że miałam. Ale
dlaczego by nie porobić z siebie sierotki i dać nosić się na rękach?
Zgarnął mnie z zimnej
posadzki i uniósł jakbym ważyła tyle, co nic.
- Widzę, że nie próżnujesz
na siłce – zażartowałam, oplatając jego szyję rękoma.
Zaśmiał się i pocałował
mnie w policzek.
- Wracamy do mnie,
śmieszku. Narobiłaś mi stracha, wiesz?
Uniosłam brew.
- Dlaczego?
- Od razu po meczu
zniknęłaś ze swojego miejsca, więc zapytałem Stanislava co się stało.
Powiedział, że źle się poczułaś i poszłaś na dwór się przewietrzyć. Teraz
przychodzę, a ty umierasz z bólu i to w dodatku sama. Gdzie Sasha i Stanislav?
- Kazałam im wracać do
domu.
Pstryknął mnie w nos.
- Ty głupolu, długo byłaś
sama?
- Minutę, dosłownie – nie
skłamałam, bo tamta dwójka czekała ze mną, dopóki ich od siebie nie wygoniłam.
Pokiwał głową i doszedł
do samochodu.
Otworzył go kliknięciem i
otworzył drzwi od strony pasażera. Delikatnie usadził mnie na fotelu i zaczął
zapinać pasy.
- Dałabym sobie z tym
radę sama, wiesz?
W odpowiedzi uśmiechnął
się i pocałował mnie w czoło, po czym zamknął drzwi i poszedł na swoje miejsce.
- Kiedy chciałaś wracać
do akademika? – zapytał, odpalając samochód.
- Dzisiaj –
odpowiedziałam.
- Nie ma mowy, żebym
puścił cię chorą.
Jęknęłam.
- Nic mi nie jest –
zapewniłam.
Pokiwał głową bez
przekonania.
- Oczywiście, że jesteś
zdrowa. Jak ryba.
- Chwytam sarkazm, naprawdę
– klepnęłam go w udo. – Poza tym, jeśli nie wrócę na uczelnie do jutra rano to
będę miała przesrane.
- Dlaczego? – Uniósł
brew.
- Bo nie będzie mnie ani
w akademiku ani na zajęciach? A ja jestem studentem z wymiany, więc oczy wykładowców
są skierowane przede wszystkim na mnie.
Zamyślił się na chwilę,
po czym uśmiechnął się tajemniczo.
- Mam plan.
- Masz plan?
- Właśnie to
powiedziałem.
- Więc jaki to plan? –
obróciłam się w jego stronę.
- Poproszę klubowego
lekarza o lewe zwolnienie dla ciebie.
- To tak można? –
Zmarszczyłam czoło.
- Jest lekarzem? Jest.
Skoro tak to i zwolnienie wypisać ci może, nie?
Teraz to ja się
zamyśliłam.
- No to w sumie ma nogi i
ręce.
- Mówiłem!
- Myślisz, że ten lekarz
zgodzi się na to?
- Oczywiście – zaśmiał
się. – Potrzymasz mój telefon, a ja do niego zadzwonię, okay?
- Okay.
Wzięłam telefon Francuza
i odszukałam w kontaktach numer do Anselmo. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Halo? Jenia? Coś się
stało? – zapytał Włoch.
- Jeśli chodzi o mnie to
wszystko dobrze – zaśmiał się, a ja rozdziawiłam buzię, bo Jenia mówiący po
włosku z francuskim akcentem, to najseksowniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek
słyszałam.
Jenia w skrócie wytłumaczył mu, że jego dziewczyna, tak, umarłam w tamtym momencie milion razy,
źle się czuje i potrzebuje zwolnienia z zajęć.
Ku mojemu zdziwieniu
zgodził się od razu.
- Odbierzesz go jutro na
treningu, dobrze?
- Dobrze i jeszcze raz
dziękuję – pożegnał się Jenia, a ja zakończyłam połączenie. – Widzisz, poszło
bardzo sprawnie.
Przeciągnęłam się i uśmiechnęłam
do niego.
- Uznam to za dziękuję, Jenia – wyszczerzył się i
splótł nasze dłonie razem. – Za minutę będziemy w mieszkaniu, to od razu
położysz się i prześpisz.
- Jest po dwudziestej, na
pewno nie zasnę tak szybko.
- W takim razie obejrzymy
jakiś film, okay?
- Brzmi fajnie.
Kiedy zmierzaliśmy już do
mieszkania Francuza, nie pozwoliłam mu już się nieść, więc oplatał mnie mocno
ramionami w talii, żebym nie upadła.
Nie muszę mówić, że już jest ze mną wszystko dobrze i niepotrzebnie się
martwił?
Weszłam do środka i
pierwsze co zrobiłam, było pójście do łazienki, bo od jakiegoś czasu czułam, że
coś jest nie tak.
Jak bardzo moje
przeczucie mnie nie myliło, gdyż okazało się, że źródłem mojego nie najlepszego
samopoczucia jest… okres.
Zaczęłam panikować, kiedy
w mojej kosmetyczce nie znalazłam ani podpasek, ani tamponu. Bardzo mocno
wątpiłam w to, że Grebennikov trzyma w swojej łazience zapas niezbędników na te dni, więc załamana siedziałam na
sedesie i nie wiedziałam, co robić.
- Wanda, żyjesz? – zaniepokojony
brunet zapukał do drzwi.
- Nie wydaję mi się –
mruknęłam.
- Mogę ci jakoś… pomóc?
Biegnij po podpaski!
Nagle mnie olśniło.
Ostatnio w mojej torebce znalazłam kolczyka mojej mamy, którego notabene
szukała od kilku miesięcy, więc głupiej podpaski bym tam nie miała?
- Przynieś mi moją
torebkę – dodałam jeszcze nieco ciszej – i majtki.
- Och – domyśliłam się, że
ta sytuacja go krępowała – mówisz, masz.
Po minucie zapukał znowu,
a ja uchyliłam drzwi.
- Domyśliłem się czego
potrzebujesz, więc po prostu to wyciągnąłem – podał mi podpaskę i bieliznę.
- Dzięki – lekko
zawstydzona zamknęłam z powrotem drzwi i zaczęłam naprawiać sytuację.
Po wyjściu z łazienki od
razu zaczęłam przeszukiwać moją torebkę w poszukiwaniu kolejnych wkładek.
- Chcesz coś do picia? –
krzyknął Jenia z kuchni.
Poddałam się, odłożyłam
torbę na szafkę w przedpokoju i poszłam do Francuza.
- Kawa czy herbata? –
zapytał na wejściu.
- Kawa – sapnęłam,
siadając przy stole.
- Nie zgadłaś, to herbata
– zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego morderczo. – Okay, następnym razem,
kiedy będę chciał zażartować to przemyślę to dwa razy, okay?
Pokiwałam głową i
położyłam głowę na rękach.
- Rozpuszczalna, dwie
łyżeczki cukru i dużo mleka – postawił przede mną kubek, a ja podniosłam głowę
i przesłałam mu buziaka.
- Jest tu gdzieś
niedaleko jakaś drogeria? – zapytałam go, kiedy siadał naprzeciwko mnie.
- Po pierwsze to
najbliższa drogeria jest jakieś dziesięć kilometrów stąd, a po drugie to jest
już dwudziesta pierwsza, więc na pewno jest już zamkniętą. Ale pięć minut
spacerkiem stąd jest Tesco. – Zaczął mieszać swój napój. – A czego
potrzebujesz?
Zmieszałam się.
- Podpaski mi się
skończyły…
Przegryzł wargę, żeby się
nie roześmiać.
- Mam ci po nie skoczyć?
– uśmiechnął się.
- To nie jest śmieszne –
mruknęłam i napiłam się kawy.
- Mówię poważnie, jechać
ci po nie? – zapytał się, a ja pokiwałam głową. – Tylko dopiję herbatę i już
mnie nie ma.
Zeszłam ze swojego
krzesła i podeszłam do niego, żeby usiąść na jego kolanach.
Objął mnie i pocałował w
czoło.
- Ale nie przeciekniesz
mi na spodnie, nie? – zaczął się śmiać, a ja sprzedałam mu mukę w rękę. – Nie w
szczepionkę, wściekła kobieto.
- Wściekła kobieto? –
Powtórzyłam, unosząc brew. – Ty jeszcze nie znasz moich możliwości, kiedy mam
okres, więc lepiej nie prowokuj i siedź cicho, bo obudzisz tego szatana we
mnie.
- Ten szatan nigdy nie
śpi, skarbie – zaczął mnie gilgotać, a ja płakałam ze śmiechu.
Kiedy Jenia był na
poszukiwaniach podpasek, ja w tym czasie zajmowałam się kolacją.
Jako że Jenia był typowym
kawalerem, większość zapasów w jego lodówce stanowił keczup i ser. Udało mi się
jeszcze znaleźć mięso garmażeryjne, które jakimś dziwnym trafem było jeszcze
świeże i makaron świderki. Biednie, bo biednie, ale zapiekankę makaronową
wyczarujemy, prawda?
Po pół godzinie, kiedy
danie było już prawie gotowe, a Francuza dalej nie było, postanowiłam do niego
zadzwonić.
Położyłam się wygodnie na
kanapie w salonie i przyłożyłam telefon do ucha. Jenia odebrał po drugim
sygnale.
- Halo? Wandzia? Dobrze, że
dzwonisz.
- To Tesco jest w
Civitanovej czy w Tokio, że ty tak długo nie wracasz?
- Mam rozkminę –
westchnął.
- Jaką?
- Always czy Naturella?
Zrobiłam soczystego
facepalma.
- Bierz obojętnie które i
wracaj, bo kolacja prawie gotowa.
- To ja mam w domu jedzenie z
którego można zrobić kolację?
- Miałeś, czas przeszły,
bo właśnie piecze się w piekarniku.
- Wezmę jeszcze jakieś
winko i za dziesięć minut jestem, skarbie.
Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tych czułych przezwisk.
- Uważaj na siebie –
powiedziałam mu jeszcze i rozłączyłam się.
Popatrzyłam jeszcze
chwilę na wyświetlacz i stwierdziłam, że chyba powinnam powiadomić Chairę o
tym, że nie wrócę dzisiaj do akademika. Włączyłam Messengera i zaczęłam pisać
wiadomość.
Ja: jesteś?
Chiara: tak, co jest?
Chiara: i kiedy będziesz??
Ja: no właśnie po to piszę
Ja: żeby powiadomić
Ja: że dziś mnie nie będzie Xd
Chiara: awww
Chiara: nie możecie się ze sobą rozstać?
Chiara: a tak poza tym
Chiara: to Clotilda cię zabije
Chiara: bo cię nie ma
Ja: Jenia załatwił mi lewe zwolnienie lekarskie
Ja: więc przydałby się ktoś kto powiadomiłby Clotildę o tym że
‘zachorowałam’
Ja: chcesz mi kogoś zaproponować?
Chiara: pójdę do niej ty wredna mendo
Ja: :* :* :* :*
Uśmiechnięta odłożyłam
urządzenie i wróciłam do kuchni wyłączyć piekarnik.
- Jestem! – krzyknął
Grebennikov, wchodząc do pomieszczenia. – Zabierz ode mnie to szataństwo, pani
kasjerka w sklepie pewnie dalej się ze mnie śmieje – rzucił we mnie paczką Always.
- Dziękuje kochanie –
dałam mu całusa i poszłam do łazienki odłożyć je. – Otwórz wino!
Kilkadziesiąt minut później najedzeni
siedzieliśmy przed telewizorem pijąc wino i oglądając jakąś denną komedię
romantyczną.
Siedziałam na kolanach
bruneta, który bawił się moimi włosami. Zabrałam jego rękę i położyłam ją na
swoim biodrze.
- Mam to odebrać jako
zaproszenie? – mruknął i zassał fragment mojej szyi.
- Tak, to zdecydowanie zaproszenie
na rejs po morzu czerwonym – zaśmialiśmy się.
- Zawsze marzyłem o byciu
marynarzem – wstał, trzymając mnie na rękach.
- Jenia, wracaj na
miejsce, natychmiast – zaczęłam się mu wyrywać, kiedy niósł mnie w stronę
sypialni.
- Zamknij się wreszcie –
nie przestawał się śmiać.
Łokciem zahaczył o klamkę
i otworzył drzwi.
- Jesteś obrzydliwy –
powiedziałam, lądując na łóżku.
- Nie, jestem Jenia.
Sądziłem, że już o tym wiesz – złączył nasze usta razem i po raz kolejny dzisiejszego
dnia zaczął mnie gilgotać.
To był pierwszy raz kiedy
poczułam, że kocham tego chłopaka.
~*~*~*~
Witojcie, jak Wam się IO podoba?^^
Okay, ostatnio troszkę oszczędzałam Was jeśli chodzi o notkę odautorską, ale dzisiaj to nadrobię, bo mam kilka ogłoszeń parafialnych :D
Po pierwsze: jeśli nie czytałaś/obczajałaś czy poleciłaś wszystkim mojego nowego ff o Calumie Hoodzie to wejdź tutaj, i nadrób to koniecznie!:D
Po drugie: zrobię małą ankietkę (kocham je robić, to chyba uzależnienie xD) czy dodatkowo publikować to opowiadanie na wattpadzie.
Trzecie i NAJWAŻNIEJSZE!: Moja niezawodna Pati (która pewnie to czyta, niech wie że ją kocham^^) zrobiła małą zapowiedź-zwiastun do drugiej części przygód naszej kochanej ekipy na czele z Wandzią i Jenią:D Ja się w niej zakochałam i chcę teraz pokazać ją Wam:D
Co o tym wszystkim sądzicie?;)
buziaaaaaki kochani :*
Okay, ostatnio troszkę oszczędzałam Was jeśli chodzi o notkę odautorską, ale dzisiaj to nadrobię, bo mam kilka ogłoszeń parafialnych :D
Po pierwsze: jeśli nie czytałaś/obczajałaś czy poleciłaś wszystkim mojego nowego ff o Calumie Hoodzie to wejdź tutaj, i nadrób to koniecznie!:D
Po drugie: zrobię małą ankietkę (kocham je robić, to chyba uzależnienie xD) czy dodatkowo publikować to opowiadanie na wattpadzie.
Trzecie i NAJWAŻNIEJSZE!: Moja niezawodna Pati (która pewnie to czyta, niech wie że ją kocham^^) zrobiła małą zapowiedź-zwiastun do drugiej części przygód naszej kochanej ekipy na czele z Wandzią i Jenią:D Ja się w niej zakochałam i chcę teraz pokazać ją Wam:D
Co o tym wszystkim sądzicie?;)
Zaklepuję, wracam jutro 😁
OdpowiedzUsuńuwielbiam cię za tą akcję z tymi podpaskami, to takie prawdziwe!!:D
OdpowiedzUsuńja naprawdę chciałabym w końcu się przywalić do czegoś na tym blogu, ale nie mogę, no! Za dobrze piszesz dziewczyno:)
Zwiastun geniusz! Wielkie szapo ba;)
Chociaż widziałam w tym zwiastunie Thomasa i nie wiem, czy to wróży coś dobrego... Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!!
P.S. Czy tylko ja uwielbiam Jenię na tym filmiku z telefonem? Boże, co za ciachooo!!<3
~ K.
Ja widzę jeszcze duuużo niedoskonałości w moim stylu, więc przywalić się w sumie jest gdzie:D Ale ciągle nad tym pracuję:D Zwiastun robiła najlepsza zwiastuniarka na świecie, polecam ją:D
Usuńbuziaki:*
p.s. Nie tylko ty, haha^^
Chociaż czytam to opowiadanie od dłuższego czasu to dopiero teraz decyduje się na napisanie kilka słów. Uwielbiam "Gorącą krew"! Bohaterowie, fabuła i to co mnie trzyma przy niej najbardziej - humor! Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Życzę Ci, żebyś nie straciła weny i zapału. ;) a Twoja znajoma robi świetną robotę, kocham jej zapowiedzi!
OdpowiedzUsuńPrzyjaciółka* :DDD
UsuńA przede wszystkim to bardzo, bardzo dziękuję!;)
pozdrawiam<3
Kurcze nie wiem co mogę napisać oprócz tego, że czekam już na drugą część, bo tą cudownie się czyta i jak już czytam to kilka rozdziałów na raz i to przeważnie z anonimowych albo innych kont, bo rzadko tu zaglądam, więc przepraszam,że nie możesz liczyć na to, że mój komentarz jest pod każdym postem i kocham Jenie i Wandzie <3 ale nie mogę się doczekać, aż Jaeschke coś odstawi xD Wiem jestem okropna! Życzę weny i pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zostawiłaś tu po sobie ślad;)
UsuńPoza tym to chyba jako jedyna tego oczekujesz haha😂😂
Buziaki💋💋