Kręci mnie to samo co ją, bawi mnie to samo co
ją,
Rusza mnie to samo co
ją i płacąc za szkło czuję Amora amor.
Stałam jak wryta w ziemię
i nie za bardzo wiedziałam, co się dzieje.
- Nie cieszysz się, że
mnie widzisz? – zmarszczył brwi.
Zagryzłam wargę.
- Myślę, że raczej
bardziej nie wierzę w to, że cię nie widzę niż, że się nie cieszę.
Parsknął śmiechem i
otworzył przede mną ramiona.
Uniosłam jedną brew i
przyjrzałam mu się jeszcze raz.
Położyłam obie dłonie na
jego czole i przejechałam kciukami po brwiach. Przesunęłam je na policzki i
palcem wskazującym obrysowałam kształt jego ust.
On po prostu milczał w
skupieniu i czekał na to, co będzie dalej.
Sunęłam rękoma od twarzy
do ramion, które zaczęłam lekko masować. Po krótkiej chwili zjechałam nimi na
brzuch. Uśmiechnęłam się, kiedy poczułam pod palcami twarde mięśnie. Ostatnim
przystankiem moich palców były tylnie kieszenie jego jeansów.
Chociaż w sumie, to kogo
ja chciałam oszukać?
Ja najzwyczajniej w
świecie chciałam go po nich pomacać.
Gdy byłam już stuprocentowo
pewna, że to na pewno Jenia stoi drzwiach mojego pokoju, wtuliłam się w niego.
Usłyszałam jego dźwięczny
śmiech.
- Przeszedłem kontrolę?
Już wiadomo, że to na pewno ja? - Pokiwałam głową. - Tęskniłem za tobą, mała.
Podniosłam głowę.
- Ja za tobą też, wielki.
Pochylił się nade mną, a
ja odruchowo przymknęłam oczy i zrobiłam dzióbek, gotowa na pocałunek.
Przeniosłam dłonie z jego
pupy na ramiona i oparłam się o nie, tak żeby móc dosięgnąć bliżej jego ust.
Przybliżył swoją twarz do
mojej i zrobił noski – noski.
Równocześnie wybuchliśmy
śmiechem.
Wszystko byłoby pięknie,
gdyby nie potok przekleństw, dobiegający z głębi pokoju.
Odwróciliśmy się w tamtą
stronę, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
Okazało się, że nowy
kolega mojej współlokatorki, Carl, wrócił do żywych i teraz próbuje wydostać
się z łóżka.
I, cóż, chyba był lekko
zaskoczony swoim miejscem pobytu.
- Co ja tu robię? –
wychrypiał.
Wzruszyłam ramionami.
- Chiara odholowała cię
tu w środku nocy, bo nie za bardzo kontaktowałeś na imprezie.
Zmarszczył brwi.
- Kto to Chiara?
Francuz stojący obok mnie
parsknął śmiechem, opluwając przy tym moje czoło.
Dzięki.
Carl po krótkiej
szamotaninie z pościelą, wyszedł z twierdzy
smoka, jak sam to określił. Podszedł do wiszącego niedaleko lusterka i
poprawił włosy.
- Wyglądam na skacowanego
czy na skacowanego?
Zrobiłam minę myśliciela.
- Uważam, że wyglądasz na
cholernie skacowanego.
Pokiwał głową.
- Czyli tak jak
przypuszczałem.
Rozejrzał się po pokoju i
wyhaczył butelkę wody, którą postawiłam na swoim biurku.
Zanim zdążyłam mu powiedzieć, żeby zostawił mi
chociaż łyka, po wodzie nie było już śladu.
- Dzięki, ziomek – mruknęłam sarkastycznie.
Uśmiechnął się głupkowato
z pełną buzią.
- Dobra, wypad już – pociągnęłam Jenię za sobą
w stronę mojego łóżka.
Mój nowy kolega spojrzał
na nas spod uniesionych brwi.
- Okay, zaczynam
rozumieć. Stęskniliście się za sobą, pogadaliście chwilę, to teraz do wyrka. –
Uniósł ręce i zaczął wycofywać się z pomieszczenia. – Nie przeszkadzam, czy
coś. Tylko pamiętajcie o tej wariatce – wskazał palcem na Chiarę, po czym
poszedł.
Francuz usiadł na
materacu, a ja korzystając z okazji, przycupnęłam na jego kolanach, przodem do
niego.
Oparłam czoło o jego i
splotłam nasze dłonie razem.
- W skali od jeden do
dziesięciu, jak bardzo ode mnie śmierdzi? – zapytałam.
Parsknął śmiechem.
- Muszę odpowiadać?
Zeszłam z jego kolan i
podeszłam do walizki.
- Co robisz? – spytał i
podszedł do mnie.
- Idę się myć – ziewnęłam
i zaczęłam się wyciągać.
- Opuść pachy, błagam –
złapał mnie za nadgarstki i skierował je w dół.
Napuszyłam się i
prychnęłam, a on w tym czasie wrócił na łóżko.
- Nie musisz mnie wąchać.
Ruszyłam do drzwi, ale
szybko przystanęłam, bo przypomniał mi się mały szczególik.
Drzwi od łazienki są
zepsute i trzeba chodzić parami.
Niby jestem obrażona,
więc jak mam go poprosić.
- Pączusiu? – odwróciłam
się w jego stronę i słodko się uśmiechnęłam.
Podniósł wzrok i spojrzał
zdezorientowany.
- Teraz to pączusiu na mnie mówisz, wredna mendo?
- Musisz mi pomóc.
Z westchnieniem podniósł
się i podszedł do mnie.
- Mogłem się domyśleć –
uszczypał mnie w policzki – takie wredoty jak ty, nie są takie rozkoszne bez
powodu.
- Uważasz, że jestem
rozkoszna?
Okay, może to tandetne i
głupie, ale chwyciło mnie to za serce.
- Zdarza ci się,
księżniczko. – Wyszczerzył się tak idealnie, że aż miałam ochotę go przytulić.
Toteż zrobiłam to bez zastanowienia. Zaskoczony odwzajemnił mój uścisk. –
Chciałbym w końcu zacząć cię ogarniać, wiesz? – wyszeptał w moje włosy.
Nie jesteś jedyny.
~*~
Kiedy za pięćdziesiąt lat
moje wnuczęta zapytają mnie o najbardziej krępujący moment mojego życia, odpowiem
bez wahania – rozbieranie się przy chłopaku, który ci się podoba.
Tak, wreszcie się do tego
przyznałam. Na razie tylko przed sobą, może kiedyś on też się o tym dowie. Chociaż
wolałabym na razie zostawić to dla siebie.
Ale wracając do tamtej
sytuacji.
Kazałam mu zasłonić oczy,
a sama zaczęłam nieporadnie się rozbierać. Kiedy już uwolniłam się z ubrań,
wskoczyłam pod prysznic, mało co się nie wywalając.
- Wszystko okay? –
zapytał Grebennikov, kiedy usłyszał mój pisk.
- Tak, nic mi nie jest –
odpowiedziałam, łapiąc równowagę.
Jako, że nie chciałam
więcej narażać swojego zdrowia, to wzięłam ekspresowy prysznic i szybko wyszłam
spod natrysku.
- Podasz mi ręcznik? –
zapytałam, wystawiając rękę z kabiny.
- Jasne, trzymaj – podał
mi go, więc okryłam się i wyszłam.
- Wytrzeć ci plecki? –
zapytał, szczerząc się.
- Nie przeginaj pałki. I
zamknij oczy! – ostrzegłam go.
Posłusznie zasłonił oczy.
- Jakbyś się jednak
zdecydowała, to wiesz, że możesz mnie o to poprosić.
Otarłam ciało i szybko
ubrałam na siebie bieliznę i krótki kombinezon w kolorze pudrowego różu. Mokry
ręcznik rzuciłam na głowę bruneta.
- Ten ręcznik jest
metaforą twojej reakcji na mój widok?
Okay, starałam się być
poważna. Nawet zrobiłam taką minę; jednakże pewność siebie w jego głosie
sprawiła, że nie dałam rady i wybuchłam śmiechem.
Zabrałam z niego ręcznik
i pogładziłam po włosach.
- Chodź – złapałam go za
rękę. – Muszę jeszcze wysuszyć włosy i pomalować się.
Jęknął z niezadowolenia.
- Masz minutę, dziewczyno.
Oczywiście, że tak.
~*~
- Powiedziałem: minutę,
nie godzinę, księżniczko – marudził, leżąc na łóżku i przyglądając się, jak
kończę się malować.
Uciszyłam go gestem
dłoni.
- Mów ciszej, bo obudzisz Chiarę.
Jak na potwierdzenie
moich słów, brunetka mruknęła coś przez sen i przytuliła mocniej poduszkę.
Zadowolona skończyłam
swój makijaż i odłożyłam kosmetyki.
- Już? – zapytał.
Pokiwałam głową.
- Gdzie ci się tak
spieszy?
Wstał i uśmiechnął się.
- Stęskniłem się za tobą,
a im więcej czasu spędzimy razem, tym lepiej.
Okay, to argument nie do podważenia.
Odwzajemniłam uśmiech.
- Ja za tobą troszkę też
– wtuliłam się w niego.
- Tylko troszkę?
Pokiwałam głową, na co on
westchnął.
- Co ja z tobą mam,
Wandzia?
Uniosłam głowę.
- Dobrze chyba masz, nie?
Parsknął śmiechem.
- Można tak to ująć.
- Wanda? – przepity głos mojej współlokatorki
rozniósł się po pokoju.
- Co jest? – odsunęłam
się od bruneta i spojrzałam na nią.
- Czy tak wygląda śmierć?
– z trudem podniosła się i usiadła na krawędzi łóżka. – Masz coś do picia?
- Nie, przykro mi –
zrolowałam dolną wargę i zrobiłam smutne oczka. – Jakby coś się działo to
dzwoń, bo teraz musimy cię opuścić, ponieważ troszkę się spieszymy.
- Kto to jest? –
zapytała, wskazując na Jenię.
Nikt, kto będzie zainteresowany tobą.
Okay, poznam ich, żeby nie było, że jestem niemiła.
- Chiara, poznaj Jenię;
Jenia, poznaj Chiarę.
Chłopak uśmiechnął się do
niej i powiedział cześć, natomiast ona poprawiła włosy i chyba chciała wstać go
przytulić, ale mój wzrok skutecznie wybił jej to z głowy.
- Miło mi cię poznać,
Jenia. Wanda dużo nam o tobie opowiadała.
Zamknij się, błagam.
- Co takiego? –
zaciekawiony spojrzał to na mnie, to na nią.
Tym razem mój wzrok z
ostrzegawczego zmienił się na błagalny.
Wzruszyła ramionami.
- No wiesz, takie tam.
Mówiła, że jesteś Francuzem. I grasz w siatkówkę!
Z uśmiechem pokiwał
głową.
- Wszystko się zgadza.
Brunetka powoli wstała i
zaczęła się rozglądać po pokoju.
- Wandzia, widziałaś moje
okulary?
Wskazałam jej biurko.
- Kładłaś je wczoraj tam,
przed snem.
Znalazła je i od razu
założyła na nos.
- Okay, dzięki. –
Spojrzała na nas. – Nie idziecie?
- A wyganiasz nas?
Prychnęła.
- Idźcie już, bo mam
wrażenie, że coś wam przerwałam i mi głupio przez to.
Oj przestań, no co ty gadasz?
Pomachaliśmy jej i
wyszliśmy na korytarz.
Kiedy odeszliśmy kawałek,
Jenia z podejrzeniem spojrzał za siebie.
- Ona coś kombinuje,
czuję to.
Zaśmiałam się.
- Ty to jednak znasz się
na ludziach.
Z uśmiechem objął mnie i
przyciągnął do siebie.
- Oczywiście, że się
znam. Ty jesteś tego najlepszym przykładem.
Wspięłam się na palce i
ucałowałam jego policzek.
Boże, co takiego dobrego uczyniłam, że postanowiłeś mi go zesłać?
~*~
- A teraz proszę o piękny
i szeroki uśmiech! – oznajmił Jenia, kiedy przytuleni pozowaliśmy do zdjęcia,
niedaleko brzegu rzeki Aterno.
Okay, zdecyduj się czy ma być szeroki, czy ładny. Nie umiem tego
połączyć, wybacz.
Postanowiłam wybrać opcję
numer jeden; to było chyba słuszne posunięcie, bo wykonane zdjęcie Francuz
skomentował:
- Fajnie razem wyglądamy.
No wiem.
Wskoczyłam mu na plecy i
wyciągnęłam swój telefon.
- To teraz zrobimy moim.
Uniosłam rękę najwyżej
jak potrafiłam i zaczęłam gilgotać bruneta. Wybuchł perlistym śmiechem, a ja w
tym czasie zrobiłam zdjęcie.
- Zła kobieta – mruknął,
na co cmoknęłam go w policzek.
- Ale zobacz jacy idealni
jesteśmy – podałam mu telefon.
Bo byliśmy. Naprawdę.
- To prawda – przyznał mi
rację. – Chcę potem to zdjęcie.
- Okay.
Dodałam na fotkę emoji
serduszka i wstawiłam na mystory na snapchacie.
Zeskoczyłam z niego i
stanęłam naprzeciwko.
- Co teraz robimy? –
spytałam.
- To zależy od tego, na
co masz ochotę.
- Na co mam ochotę? –
upewniłam się, puszczając mu oczko.
- Tak, dokładnie –
odpowiedział, zachowując powagę.
Złapałam go za rękę.
- Tam – wskazałam mu
budynek niedaleko na – jest pewne miejsce.
Widząc jego uniesione
brwi i zaciekawione spojrzenie, kontynuowałam:
- To prawdopodobnie
jedyne miejsce na Ziemi, na którym mogę zaznać prawdziwego szczęścia. –
Zaczęłam iść, prowadząc go za sobą. – Najlepsza pizzeria w całej prowincji.
Z uśmiechem wyprzedził
mnie i objął. Spojrzałam na niego i wtuliłam się w się w jego szyję.
- Jak ty to robisz, że
cały czas się uśmiechasz?
- Jak ty to robisz, że
cały czas się uśmiecham?
Ten rozdział ci wyszedł taki słodki 😁 Tacy zakochani, a tacy nieświadomi uczuć drugiej osoby xd
OdpowiedzUsuńOkay, ostatnio mi się wena na cokolwiek skończyła. Na wpisy, tytuły postów, opowiadanie, a nawet komentarze xd
Ja totalnie nie wiem, co napisać, przepraszam xd Powiem tylko, że Fansia i Jenia mają być razem. O. I tyle.
Co do bohatera, mogę ci zaproponować Bednorza, Jarosza albo Atanasijevića. Ewentualnie, jeśli może być piłkarz, Kapustka, Salamon albo Krychowiak 😁
Szkoda, że skończyłaś z Danielem. Bo opowiadanie zapowiadało się świetnie. Ale mam nadzieję, że ten nowy pomysł będzie równie cudny 😁 Życzę ci więc powodzenia w nowym projekcie i weny 😉
Pozdrawiam bardzo cieplutko,
DarkSide ❤❤❤
Czekam na dalsze wydarzenia ;) A propozycje..? Luca Vettori! Mało go, a takie cudo! :D :D
OdpowiedzUsuńKtoś z 1d albo 5sos!!!
OdpowiedzUsuńjezuuu, nawet nie wiesz ile czekałam na ten rozdział!! jest niesamowity, uwielbiam Jenie i Wandę, oni muszą być razem<3 czekam z niecierpliwoscią na następny:)
OdpowiedzUsuńI moja propozycja to Kevin Tillie albo Kevin Le Roux:)
UsuńHmm co do rozdziału, to wspaniały jak zwykle.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zakończyłaś blog o Danielu, ale jak nie ,,czułaś tego" to lepiej było to zakończyć :P
A co do nowego bloga to moimi skromnymi propozycjami są: Facundo Conte albo Bartosz Kurek ;)
A moją propozycją jest Andrzej Wrona ♡
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny i zarazem śmieszny.
OdpowiedzUsuńMimo że zaczęłam czytać twojego bloga całkiem niedawno to nie mogę się od niego oderwać.
Moją propozycją jest Kevin Tillie.
Życzę weny.
Ojej jak długo mnie tu nie było. Ale ogłaszam wszem i wobec że wróciłam i wszystko już nadrobiłam. 😂
OdpowiedzUsuńPrzepraszam naprawdę za moją nieobecność. Miałam całkowite urwanie głowy a wakacje są dla mnie zbawieniem.
Baaardzo dużo się tu działo przez ten czas. Wandzia do Włoch wreszcie wyjechała. No niezła jej się ta Chiara trafiła, ale za to Nicole i Nathalie to takie Pati i Agata w wersji włoskiej. Coś czuję że ta trójeczka jeszcze niezłe rzeczy zmaluje.
A Jenia? O rany boskie, Wandzie to bardzo dobrze ujęła "...zobacz jacy idealni jesteśmy...". Serio są idealni. ❤️
Ale nie wiem czy jak Tomek tego zdjęcia na my story nie obczaji to draki nie będzie. Głupi nie jest, w mig zrozumie że mu się Wandzia wymyka i może ją stracić. Ta rywalizajcja Amerykanina z Francuzem do końca będzie ciekawa.
Co do moich propozycji na twoje nowe opowiadanie. Chętnie poczytałbym coś z Lucą Vettorim. Chociaż Włochów nie lubię to on jest jakimś magicznym wyjątkiem. Z Polaków Bartek Kurek. Jeszcze nie znalazłam dla siebie ciekawego opowiadania o nim. I jeszcze jedno. Marzy mi się coś rosyjskiego. Takich opowiadań jest strasznie mało. Ja spotkałam się z jednym i to też nie było do końca to czego szukałam. Sama próbowałam coś takiego napisać, ale było to dla mnie zbyt trudne. Wiem, że ty na pewno byś sobie z tym poradziła. O jakimś Rosjaninie, nie ważne którym. Mikhaylov, Musersky, Sivozelez, Poletaev. Obojętnie. Tylko nie Volvich. On zawsze będzie dla mnie Gargamelem. 😂
Dobra, bo trochę się rozpisałam. Weny życzę i obiecuję że już więcej takich spóźnień z mojej strony nie będzie. 😁
Pozdrawiam cieplutko 😘
desconocida
Zibi<3 Bartuś<3 Andrzejek<3
OdpowiedzUsuń