Opowiem tylko tobie,
bo tak naprawdę mam tylko ciebie
I boli mnie twoja
beztroska, gdy o niczym nie wiesz
- Chyba będę ryczeć –
stwierdziłam, patrząc na pakujących się chłopaków.
- Dlaczego? – Jenia
spojrzał w moim kierunku.
- Bo mi smutno.
Kevin powiedział coś do
niego po francusku, na co on wybuchł śmiechem.
- Dzięki, teraz ja do
dziewczyn będę mówiła przy was po polsku.
Położyłam się na łóżku, a
młodszy z Francuzów powtórzył to po mnie.
- Nie gniewaj się,
jednorożcu – uszczypnął mój policzek. – To nie było nic ważnego, naprawdę.
Obróciłam się na brzuch i
prychnęłam.
Kto mi zabroni strzelić focha?
Obróciłam się na plecy.
Poczułam, jak kładzie
głowę na moich łopatkach, a dłoń na tyłek.
Podskoczyłam.
- Czy ty zdurniałeś?
- Ludzie, jak chcecie się
obmacywać, to błagam, nie przy mnie. – Tillie rzucił w nas poduszką.
Grebennikov podniósł
głowę.
- Kto się obmacuje? My
jesteśmy grzeczni.
- Ja to na pewno, ale czy
ty to nie wiem.
Spojrzałam na Jenię i
pogłaskałam go po włosach, za co zostałam nagrodzona czułym spojrzeniem i
leniwym uśmiechem.
Dalej nie mogę uwierzyć,
jak ogromne wrażenie wywarł na mojej mamie. To znaczy, jej do szczęścia
wystarczy ładna buźka i śliczny uśmiech, co Francuz bez wątpienia posiada, ale
zauważyłam, że była zachwycona…
całokształtem. Pomimo tego, że jej angielski nie jest na najwyższym poziomie,
to starała się utrzymać rozmowę, albo śmiać się z żartów, których nawet nie
zrozumiała.
Nie wspominając już nawet
o jej reakcjach na nasze przelotne kontakty fizyczne jakimi często z brunetem się
raczyliśmy. To zdecydowanie były momenty, kiedy rozpływała się nad nami
najbardziej.
Cieszyłam się, że
wreszcie była dumna z tego, z kim się spotykam. Nie chciałam się do tego
przyznać, ale pragnęłam jej akceptacji.
Wyobraźcie sobie, jaką
ogromną ulgą było dla mnie otrzymywanie jej przez cały poniedziałkowy wieczór,
który spędziliśmy we trójkę. Chociaż na początku nie byłam optymistycznie
nastawiona do tego pomysłu, który notabene wyszedł od Jeni, ale zgodziłam się,
bo nie chciałam sprawić mu przykrości. No i Nataszka marudziła mi, że chciałaby
go wreszcie poznać.
W czasie kiedy my dobrze
bawiliśmy się w restauracji, moje przyjaciółki wraz z Kevinem i Damianem odwiedzały
toruńskie kluby.” Ostatni raz taki wypad, przysięgam”, odpowiedział mi Tillie,
kiedy zapytałam się jak było. Od reszty też nie dowiedziałam się niczego
konkretnego, bo za każdym razem podczas opowiadania mi wybuchali głośnym śmiechem.
Ale wracając do tego, co
dzieje się teraz, to Jenia chyba zmobilizował się do zakończenia pakowania, bo
żwawo zerwał się z łóżka, ziewając podszedł do szafy i zaczął wyciągać swoje
rzeczy.
- Grebennikov wrócił do
gry! Robimy falę! – Kevin podskoczył na materacu, imitując popularną zabawę
kibiców.
Parsknął śmiechem, ale
nie skomentował tego.
Usiadłam na oparciu
łóżka.
- O której macie samolot?
– zapytałam.
- O siedemnastej – mruknął
Grebennikov, opierając się o moje nogi.
- To zagęszczaj ruchy, bo
za jakieś trzy godziny musicie już ruszać na lotnisko.
Spojrzał na mnie
błagalnie.
- Pomożesz?
Westchnęłam.
- Zapewne nie mam wyboru.
- To prawda, nie masz –
błysnął swoimi białymi ząbkami, a w moim brzuchu zatańczyło milion motylków.
- A jakbym ja poprosił
cię o pomoc to zgodziłabyś się? – Kevin uśmiechnął się i podsunął walizkę w
moją stronę.
- Nie, spadaj. Masz swoją
dziewczynę.
Czekaj, co?
Chłopcy przekomarzali się
dalej, a ja siedziałam jak wryta.
Pewnie normalna
dziewczyna ucieszyłaby się, gdyby taki chłopak jak Jenia nazwał ją swoją
dziewczyną. Ale ja nie jestem normalna, więc jedyne co poczułam to irracjonalny
lęk przed tym, co mogą przynieść kolejne miesiące.
~*~
- Macie wszystko? –
upewniłam się, kiedy staliśmy przed hotelem i czekaliśmy na autokar, który zabierze
Team Yavbou na lotnisko.
- Tak nam się wydaję – Yoann
uśmiechnął się do mnie w chyba najsłodszy sposób na świecie.
Szturchnęłam Agatę, żeby
pokazać jakim fajnym chłopcem jest Francuz.
- Kurde, Wandzia! Prawie
upuściłam telefon, idiotko!
Wybuchłam śmiechem
widząc, jak nieudolnie uratowała swój telefon przed upadkiem.
- Tylko zerknij na niego,
no!
Westchnęła.
- Nie baw się w swatkę,
błagam.
Uniosłam ręce w geście
poddania.
- Już nic nie mówię.
Pati spojrzała na Agatę
zaskoczona.
- Aleś ty wybredna. Myślałam,
że lubisz brunetów.
Wzruszyła ramionami.
- Co to za różnica?
Spojrzałyśmy na nią
jednocześnie.
- Czemu jesteś taka
markotna? Stało się coś? – odruchowo spojrzałam na wyświetlacz jej telefonu.
Odskoczyła jak oparzona i zmarszczyła brwi.
- Mogłabyś nie zaglądać?
Nic mi nie jest, jejku. Chodźmy pożegnać się z chłopakami.
Poszła szybko w ich
stronę.
- A jej co? – zapytałam
blondynki.
Przybliżyła się do mnie i
powiedziała na ucho.
- Wydaję mi się, że kogoś
poznała.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Kiedy? I dlaczego o tym
nie wiem?
Poprawiła włosy.
- Nie jestem pewna czy to
przed twoim wylotem do Rio, czy po. Poza tym to wspominała coś, że nie jest co
do niego pewna, bo przyjechał tylko na wakacje albo coś.
- Jest Polakiem?
- Nie mam pojęcia – rozłożyła
ręce – byłam zbyt najebana żeby stwierdzić, czy mówi po polsku czy nawet po
chińsku.
Objęłam ją ramieniem.
- Już o nic więcej nie
pytam.
- Idziecie? – krzyknęła
do nas brunetka.
- Już! – odkrzyknęłam. –
Chodź, bo zaraz nas zagryzie.
Uśmiechnięte poszłyśmy w
pożegnać się z naszymi przyjaciółmi.
~*~
- Fansia! Pakuj się do
środka! – Kevin otworzył przede mną wielką walizkę.
- To by było zbyt piękne,
przyjacielu – oznajmiłam, przytulając się do niego.
- No i co teraz, młoda?
Kiedy my się znowu zobaczymy?
Pokręciłam głową.
- Ty mi powiedz.
- Ja będę trenował we
Francji przez większość czasu, potem pojadę na mistrzostwa Europy i przeniosę
się na sezon ligowy do Polski. Ty zaraz przeprowadzasz się do… - nagle
wyprostował się i uśmiechnął – do Włoch, no przecież! A my będziemy tam grać.
Jestem genialny, wiem.
Poczułam jak robię się
czerwona przez mocny uścisk Francuza.
- Będę wam kibicować,
obiecuję. Ale puść, bo dusisz.
Spełnił moją prośbę.
- Dbaj o siebie, proszę.
I bądź grzeczna – pogroził mi palcem.
- A ty trenuj, żebym
dumna była. I o Annę się troszcz, bo to świetna dziewczyna. No i jeszcze bądź
tym mistrzem Europy, bo to spoko sprawa jest.
Zaśmiał się.
- Dzięki, mistrzu.
Chciałam jeszcze
powiedzieć, jak bardzo go uwielbiam i cieszę się, że mam takiego przyjaciela,
ale stwierdziłam, że nie będę mu aż tak słodzić. Jeszcze zacznie gwiazdorzyć.
Pożegnałam się jeszcze z
Nico, Julienem i Yoannem, a najlepsze zostawiłam na deser.
- Przytulisz mnie
chociaż? – Zapytał Jenia.
- Czy ja wiem?
Wzruszyłam ramionami i
wystawiłam w jego stronę rękę, żeby przybić mu piątkę.
Olał to i skrzyżował ręce
na piersiach.
- Nawet nie będę za tobą
tęsknił.
Prychnęłam.
- A myślisz, że ja za
tobą będę? Kochanie, tylu przystojnych Włochów na mnie czeka, a ja mam zawracać
sobie tobą głowę?
- Tyle fanek zawsze przy
mnie, a ja mam na ciebie czekać? Zabawne.
- Tylko uważaj, bo jeden
fałszywy ruch, a w gratisie do fanek dostaniesz też prokuratora.
Stojący nieopodal Lyneel
parsknął śmiechem.
Grebennikov uśmiechnął
się.
- Zapamiętam, na pewno.
- No dobra, a teraz na
poważnie to...
Nie mogłam dokończyć
zdania, bo brunet wsunął dłoń w moje włosy i nachylił się.
- Przestań tyle gadać.
- To mnie powstrzymaj.
- Cała przyjemność po
mojej stronie.
Delikatnie zwilżyłam językiem
wargi i przymknęłam oczy.
Nie musiałam długo czekać
na jego reakcję, bo już po chwili czułam jego miękkie wargi na swoich. Stanęłam
na palcach i delikatnie objęłam dłonią jego szyje. Przycisnęłam się mocniej do
jego ust.
- Jakie słodziaki –
usłyszałam rozanielony głos Pati.
- Ale nam siary narobiłeś
– mruknęłam uśmiechnięta.
- Warto było – ucałował
mnie. – Ale za krótko.
- I bez języczka –
dodałam.
Wybuchł śmiechem.
- Tak, to też.
- Jenia, wsiadamy już.
Zawołał go jego trener, a
widząc mnie uśmiechnął się.
- Dzień dobry –
przywitałam się z nim.
Kiwnął mi głową.
- Macie jeszcze sekundę,
dzieciaki – pomachał mi i wszedł do środka.
- Widać, że tata Kevina –
stwierdził Grebennikov.
- Tak, zdecydowanie –
przytaknęłam.
- Więc... chyba czas na
mnie.
Odsunął się ode mnie, a
ja w przypływie impulsu wtuliłam się w niego.
- Będę tęsknić jak
idiotka, wiesz?
Z moich oczu popłynęło
kilka łez, które zdążył wytrzeć zanim spadły na jego koszulkę.
- Poradzimy sobie,
skarbie. Obiecuję ci to.
~*~
- Dasz radę prowadzić? –
spytała Agata ze zmartwioną miną.
Pokręciłam głową.
- Rzuć mi kluczyki, ja
dziś będę waszym szoferem – uśmiechnęła się Pati, wkładając okulary
przeciwsłoneczne.
Podałam je jej, a sama usiadłam na tylnym
siedzeniu.
- Wszystko będzie dobrze,
zobaczysz.
Brunetka usiadła koło
mnie, a ja położyłam głowę na jej kolanach.
Zaczęła masować mnie po
plecach.
- Ej ja też chcę się
tulić!
- Patrz na drogę, Pati –
pouczyłam ją.
- Tak jest! –
zasalutowała.
- No to jakie plany mamy
teraz? – spytała brunetka.
Plany?
Skończyć się pakować.
Wylecieć do Włoch.
Czekać na Jenię.
Tylko tego jestem pewna.
~*~*~*~
Jestem! :)
OdpowiedzUsuńFansia i Jenia - dwa małe słodziaki (choć Jenia może nie taki mały) ❤ Uwielbiam ich ❤
Co do taty Kevina - widać pokrewieństwo :D
Tillie miał dobry pomysł z tą walizką, ale Fansia się niestety nie skusiła xd A szkoda :D
Dobra, co do długości rozdziału, są dwie opcje. Albo był krótki, albo ja szybko czytam. W każdym razie, i tak chciałabym więcej. Ale wykażę się cierpliwością i poczekam te kilka tygodni ;)
Powodzenia w egzaminach, Marleno ❤
Pozdrawiam bardzo cieplutko,
DarkSide ❤
PS: No i kiedy będzie coś na Danielu, co? Czekam! ❤ :)
Oooo... Słodko! Końcówka świetna. Rozpływam się haha 😂
OdpowiedzUsuńTez bym tęskniła za takimi głąbami jak oni, więc Wandzi się nie dziwię.
Jeśli chodzi o rodzine Tillie... oni to chyba wszyscy są do siebie podobni!
I życzę powodzenia na egzaminach! Przesłałam całą pozytywną energię i trzymam mocno kciuki zeby ci się udało. Na pewno tak będzie.❤️
Przepraszam, że ten komentarz taki bez ładu i składu, ale jestem totalnie wykończona po porażce w Coca Cola Cup. 7 miejsce na 7 możliwych... Genialnie! 😪 Piłkara ze mnie nie będzie. Co więcej powinnam chyba udać się do okulisty. Cztery okazje do strzelenia bramki, nie trafiłam żadnej. Polecam!
Oki doki. To jeszcze raz powodzenia, czekam na kolejne rozdziały i oczywiście wyniki egzaminów! Pozdrawiam cieplutko! ❤️
Spokojnie poczekam na kolejny! <3 Powodzenia na egzaminach! :)
OdpowiedzUsuńCudny <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie (Jenia)
http://milosc-laczy-serca-a-przyajzn-umysly.blogspot.com/2016/04/rozdzia-3.html
"- Nie mam pojęcia – rozłożyła ręce – byłam zbyt najebana żeby stwierdzić, czy mówi po polsku czy nawet po chińsku." Zaśmiałam hardo xD I ciekawi mnie ten, który zaprząta głowę Agaty, mam nadzieję, że rozwiniesz jakoś wątek ;)
OdpowiedzUsuńJenia i Fansia to takie urocze dzieciaki słodziaki no po prostu sama słodycz :D
Spokojnie, poczekamy na rozdzialy, a ty skup się na egzaminach, powodzenia ;)
Pozdrawiam ;**
Czekam na następny, fantastyczny blog!
OdpowiedzUsuńKiedy będzie kolejny? :)
OdpowiedzUsuńJutro/pojutrze ;)
Usuń