10 lut 2016

Rozdział 15

Tam gdzie spojrzenia szczere i prawdziwe,
O takie więzi dbam.

- Jak to jest, że połowa naszej znajomości to ciągłe żegnanie się?
Och, teraz to mi zadałeś pytanko.
W odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
- Najważniejsze, że ciągle do siebie wracamy, nie? – przytuliłam się do niego.
Jeśli chodzi o wczorajszą sytuację, to nie wspominaliśmy o niej. Nie musieliśmy. Oboje poczuliśmy, że ten pocałunek popchnął nas do siebie i zbliżył nas jak nigdy dotąd.
A mi bynajmniej to nie przeszkadza.
- Dobra, spoko, a teraz odklejamy się od siebie misiaczki, bo stryjek Kevin też tu jest i chce się z kimś pożegnać.
Jenia nachylił się i wyszeptał mi do ucha:
- Człowiek-czołg.
Zaśmiałam się i niechętnie odsunęłam się od niego.
- No nareszcie! – Tillie mocno przytulił się do mnie. – Myślałem już, że weźmie cię na środku lotniska. Albo ty go, nie wiem które jest bardziej napalone na to drugie.
Uderzyłam go w plecy.
- Ciągnij się flecie po tapecie, sam tak się żegnałeś ze swoją dziewczyną, że całe Montpellier słyszało.
Uwolnił mnie ze swojego uścisku.
- Ja jestem już duży i wiem więcej niż wy, więc mogę sobie pozwolić na… przyjemniejsze rzeczy niż wy.
Prychnęłam.
- Jeszcze zacznij mnie uświadamiać, to już w ogóle przejdziesz sam siebie.
Na koniec został mi Yoann, który z czystej uprzejmości wraz z chłopakami postanowił nas podwieźć na lotnisko. Wymieniłam z nim długi uścisk, po czym wraz z Agatą ruszyłyśmy w stronę odprawy.
- Miły ten Yoann… - zaczęłam, ale ona postanowiła mi przerwać.
- O nie Wandzia, proszę. Moja mama zawsze tak do mnie mówi, kiedy przyprowadzam do domu chłopaka – jęknęła. – Tak, jest przemiły, ale cóż, nie dla mnie.
- Dlaczego? – uniosłam brwi.
- Powiedzmy, że nie jest w moim typie.
- Powiedzmy? Jaka w takim razie jest prawda?
Westchnęła.
- Nie umiałabym tak jak ty i Jenia pisać ze sobą na okrągło i gadać na Skypie; w sensie chodzi mi o to, że muszę mieć kogoś tu i teraz, nie kręcą mnie związki na odległość.
- Spoko, wiem o co chodzi.
Usiadłyśmy na niewygodnych krzesełkach.
- Stęskniłam się za Zieloną, niech nasz samolot już nadlatuje.
Zgodziłam się z nią i ułożyłam swoją głowę na jej ramieniu.
~*~
  Po przylocie czekał już na nas brat Agaty. Tradycyjnie byłaby to Pati, ale ona już zapewne tańczyła na sztywnym holu ze swoimi wujkami podczas wesela swojej kuzynki. Jako, że długość jego ramion jest równa długości mojego całego ciała, podałyśmy mu walizki, które bez problemu wziął ze sobą.
- I jak było? – spytał nas, kiedy wsiadaliśmy do samochodu.
- No wiesz, było całkiem – zaczęła brunetka, ale weszłam jej w zdanie.
- Twoja siostra nie chciała zaruchać.
Spojrzał na mnie.
- A miała okazję?
Pokiwałam głową.
Zwrócił się do niej:
- Nie tak cię wychowałem.
- Jestem od ciebie starsza! – oburzyła się.
- W takim razie dobrze, że nie biorę z ciebie przykładu – wystawił w moją stronę pięść, żeby przybić mi żółwika.
Siedziałam z tyłu, więc spokojnie ułożyłam nogi przed siebie.
- Mała błagam, tylko mi siedzenia nie uwal. Na randkę jadę – pochwalił się.
- I na randce potrzebne jest ci tylnie siedzenie? Do czego niby? W Scrabble będziecie grać?
Moja przyjaciółka parsknęła śmiechem.
- Bez przesady, zwykły chińczyk wystarczy.
Śmiejąc się, odpowiedział:
- Zaraz wysiądziecie, jeszcze jedno słowo.
Czasami zazdrościłam Agacie brata. Wychowywanie się jako jedynaczka to chyba najgorsza rzecz na świecie, naprawdę. Jeśli nie znajdziesz sobie paczki przyjaciół to czujesz się cholernie samotny, bo niestety nie o wszystkim można pogadać ze swoją mamą.
- Do kogo jedziemy? – z rozmyślań wyrwał mnie głos dziewczyny.
- Jak wolisz.
- Dobra młody, to lecimy prosto do nas.
Nieważne kiedy odwiedzisz to rodzeństwo w ich domu – możesz być pewien, że przywita cię niesamowity zapach pysznego, domowego jedzenia przyrządzanego przez ich matkę.
- Dzień dobry – przywitałam się grzecznie, wchodząc do środka.
Pani Ewelina wychyliła się z kuchni.
- Wandzia obieżyświacie, gdzie zgubiłaś moją córkę?
- Tu jestem! – podeszła do niej, żeby się przytulić.
- Bardzo chciałabym posłuchać co się fajnego wam przydarzyło, ale jestem umówiona na babski wieczór u mojej koleżanki. Odgrzejcie sobie zupkę. Ogórkowa, specjalnie dla Wandzi.
W pośpiechu zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- A ty – zwróciła się do Fabiana – posprzątaj swój chlew, albo zapomnij o hajsie na randkę.
- Ale mamo…
- Żadnego ale, młody. Pilnujcie go dziewczynki. – Pomachała nam jeszcze, a potem usłyszałyśmy huk zamykanych drzwi.
Zaraz po skończeniu posiłku, ruszyłyśmy do pokoju mojej przyjaciółki. Po drodze spotkałyśmy jeszcze Fabiana.
- A ty gdzie? – zapytałam, podstawiając mu nogę.
- Wybieram się na spotkanie – zręcznie uciekł mi.
- A pokój posprzątany?
- Oczywiście.
- W takim razie baw się dobrze!
Ledwo przekroczyłyśmy próg jej pokoju, a ona zdążyła rozwalić się na swoim łóżku.
- Idę się pierwsza myć, spoko? – upewniłam się.
- Tak, idź. – Machnęła na mnie ręką.
Zabrałam ze sobą rzeczy i ruszyłam do łazienki.
  Stałam pod strumieniem wody, ciesząc się chwilą zupełnej samotności, której ostatnio mi
brakowało. Nie sądziłam, że krótki, wakacyjny wyjazd wniesie tyle chaosu w moje życie. Cóż, może nie sam wyjazd, ale jego skutki, które będą chodziły za mną przez następne miesiące.
Dalsze rozmyślania przerwało mi pukanie do drzwi.
- Wandzia?
Zakręciłam kurek z wodą.
- Co jest?
- Twój telefon dzwoni!
- Więc go odbierz!
Ponownie odkręciłam wodę, nie zwracając uwagi na jej kolejne nawoływania.
Umyta i przebrana wróciłam do sypialni.
- Kto to był? – spytałam, wystawiając rękę po telefon.
- Och, to był Thomas.
Uniosłam brwi.
- Co mówił?
- Zapytał, czy mogłabyś do niego oddzwonić. Nic więcej nie wiem.
Napisałam do niego sms-a.
20:28
Do: Thomas
Dasz radę wejść na Skypa?
Odpowiedź przyszła po kilku minutach.
20:32
Od: Thomas
Tak, spoko. Za pięć minut?
Wysłałam mu wiadomość z potwierdzeniem i zalogowałam się na komunikator.
Wzięłam laptopa i klapnęłam z nim na łóżku. Zadzwoniłam trochę wcześniej niż za pięć minut, ale mimo to odebrał po drugim sygnale.
- Hej Tommy – pomachałam do kamerki.
- Cześć kłamczuszku.
Nie tym tonem, proszę.
- Słuchaj, ja.. – zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć.
- Nie, to ty posłuchaj, błagam. Nawet nie wiesz jak okropnie czuję się teraz, Wendy. Najpierw pozwalasz mi mieć na nadzieję na zbliżenie się do ciebie, żeby później zrobić ze mnie idiotę.
Schowałam twarz w dłonie.
- Tak bardzo cię przepraszam, Thomas. Nie wiedziałam, że to rani cię tak bardzo. Zachowuję się jak pieprzona egoistka, wiem. Powiedz mi czy mogę jakoś to naprawić? Nie chcę kończyć naszej znajomości w ten sposób, mimo wszystko zbliżyłeś się do mnie, nieważne co myślisz.
Odpowiedziało mi jego milczenie.
- Nie milknij, proszę.
Wziął głęboki oddech.
- Dziewiętnastego sierpnia muszę przylecieć na dwa dni do Polski, żeby podpisać kontrakt w moim klubie…
- Tylko na dwa dni? Nie mógłbyś…?
- Nie, ponieważ trzydziestego lecę z kadrą do Japonii, na puchar świata, więc nie mogę przedłużać wizyty w Rzeszowie.
- Okay, rozumiem.
- Przyjedź do mnie, wtedy pogadamy, bo nie widzę sensu w rozmowie na Skypie. Pasuje ci w ogóle ta data?
Pokiwałam głową.
- To chyba tyle ode mnie, mała. I proszę, bądź do tego czasu grzeczna, okay? Za dużo zmartwień mam przez ciebie na głowię.
To dlaczego do cholery nie odpuścisz?
To niewypowiedziane pytanie zawisło między nami, tworząc nieznośną ciszę.
- Jeśli nie chcesz nic więcej powiedzieć, to dobranoc?
Zaśmiał się.
- U mnie jest dopiero pora obiadowa. Ale dobranoc Wanda, śpij spokojnie. I pozdrów Agatę ode mnie.
Rozłączyłam się i położyłam na łóżku.
Poczułam jak materac ugina się pod kolejnym ciężarem.
- Wandzia, ty skończony debilu.
- Tak, masz rację, kop leżącego.
- Czekaj, czekaj. Jak to szło? „Nie jestem żoną żadnego z nich”? Bo to w sumie wyglądało tak, jakbyś była żoną Tomka. A Jenia twoim kochankiem.
- I co ja mam z nimi zrobić, co?
Wzruszyła ramionami.
- Czas pokaże. Teraz wszystko zależy od twoich wyborów. Nie wiem czy jesteś tego świadoma, ale umówiłaś się z Jaeschkim w tym samym czasie co z Francuzami.
Uniosłam się na łokciach.
- Jak to?
- Tak to, geniuszu. Za tydzień przylatuje twój Amerykanin, a wraz z nim Francuzi na jakiś turniej. Nie mów mi, że o tym zapomniałaś.
Całkiem prawdopodobne, że tak zrobiłam.
~*~*~*~

 "To już 15? Ale to szybko leci" - słowa mojej przyjaciółki, pod którymi zdecydowanie się podpisuję:D
Chciałam napisać kilka rozdziałów przez ferie i dalej mam nadzieję, że mi się uda, bo ostatnio tempo pisania i dodawania mam coraz gorsze;_;
Póki co cieszę się ostatnimi wolnymi chwilkami:D
Buziaki:*

11 komentarzy:

  1. Zaklepuję! Jak będę miała czas i lepszy internet dokończę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę zeszło, ale jestem :D
      Tak więc, rozdziały nadal są świetne. I ja też uważam, że czas za szybko leci.
      Wracając do rozdziału, "Człowiek-czołg" wygrał. I mama Agaty. Oni rozwalili system normalnie xD W takich momentach i postaciach ujawnia się twoje świetne poczucie humoru :D
      Ta Agatka ma rację, Fansia się zachowuje jak żona Thomasa i kochanka Jenii. Niech się, kurczę, ogarnie i bierze tego Francuzika, a Amerykanin niech idzie w cholerę!
      Absolutna dominacja #TeamJenia i jeżeli Fansia na koniec będzie z Tomkiem, to cię osobiście skrzywdzę, noo xd
      Kończąc, chciałabym zaprosić na Prolog (skoczna-brac.blogspot.com) i nowy post (dwa-oblicza-nastolatki.blogspot.com) na moich blogach :D
      Serdecznie pozdrawiam,
      DarkSide :D

      Usuń
  2. Oj co ta Wandzia? Nie ładnie tak dwóch facetów zajmować :D Ja bym brała Francuza, ale to tylko moja opinia :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja Ci nie mówiłam,że nie masz mieszać?! Jeśli nie to Kuźwa nie mieszaj!!! Jak kocham Tomka to niech się kutwa odwali zrozumiano?! Eh tyle miłości w powietrzu,a tak na serio to Wanda ma być z Jenią i koniec kropka😂 Pozdrawiam i weny życzę 😘

    OdpowiedzUsuń
  4. To się porobiło. Nich jeszcze Jenia zadzwoni i zechce się z nią umówić 19 sierpnia to będe ci uwielbiać bo się namiesza, a ja to lubię! :D
    Ale dobrze :D Uwielbiam Kevina w twoim opowiadaniu. To taki kochany pojebaniec :D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Kręcisz, kręcisz... Ale dzięki temu jest ciekawiej - czekam na kolejny! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Thomas proszę cię, usuń się, na razie jestem miła XD Co teraz zrobi Wąda?! Wsiadaj do AirFrance i leć do Francuzów! (tak wiem, że to oni bd w Polsce). Liczę jednak na to, że z każdym rozdziałem historia będzie gmatwać się jeszcze bardziej, bo takie to ja lubię czytać. Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem jedyną, która shipuje Wądę z Tomaszem? xd
    Lubię takie opowiadania, w których ciągle się dzieje i zawsze ktoś namiesza. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Chciałabym żeby zabiegali o mnie francuski libero i amerykański przyjmujący :D Ta Fansia to ma szczęście xD

      Usuń
  8. Masz racje ten czas za szybko leci. Dopiero co był pierwszy rozdział! XD ach... Kiedy to było?
    Uwielbiam zarówno Jenie jak i Thomasa, ale w twoim opowiadaniu jednak Jenia jest bezkonkurencyjny. Więc Tomasz, proszę cie bardzo... wyautuj się. Ale troche zamętu na pewno nie zaszkodzi... więc w sumie to nie mogę sie doczekać tego spotkania.
    Do następnego! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech się Wanda w końcu ogarnie i powie Thomasowi: "Sorry, Jaeschke, lubię cię, nie chcę tracić kontaktu, ale mogę ci zaproponować tylko przyjaźń, a ruchać to się będę z Jenią." Można? Można! Prosto i subtelnie :p Dobrze, że się razem zjadą to w końcu sytuacja się wyjaśni. Spróbuj coś zepsuć między Grebennikovem a Wandą to udowodnię światu, że można kogoś zabić przez monitor komputera :p To nie groźba! Tylko ostrzeżenie :D A tak na poważnie to wierzę w ciebie, twoją fantazję i wenę (jednak proszę, nie łam nam serc!) :) Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń