1 lut 2016

Rozdział 14

Pragnę twojego ciała,
Lecz nienawidzę myśleć o tobie z kimś innym

Ze snu obudziło mnie szarpanie za ramię.
- Wandzia, wstawaj. Idziemy pobiegać.
Pobiegać? Chyba cię poklekotało.
Dalej byłam na nią trochę zła za przedwczorajszą sytuację, mimo że tłumaczyła mi sto razy, że cała rozmowa skupiła się wyłącznie na mnie.
Jestem głupia, wiem.
- Pobiegać? Jest dokładnie – spojrzałam na zegarek – dziewiąta rano. Czy ty nie masz spania babo?
Poprawiła koszulkę.
- Kto rano wstaje…?
- … ten się wcześniej naje. Namówiłaś mnie.
Powoli wyczołgałam się z łóżka, poszukałam w mojej walizce czegoś odpowiedniego do ćwiczeń i poszłam do łazienki przygotować się.
Myjąc zęby, wzięłam swojego smartfona, żeby zobaczyć czy dzieje się coś ciekawego. Uśmiechnęłam się na widok zdjęcia, które dodałam na mojego instagrama. Byli na nim Agata, Jenia, Kevin i ja. Chłopaki wesoło szczerzyli się do zdjęcia, a my zrobiłyśmy urocze dziubki. Mina mi zrzedła na widok jednego z komentarzy.
t_jaeschke :’))))
Kurwa, nie. Nienienienienie.
Przecież on się teraz do mnie nie odezwie. Znienawidzi mnie na miejscu.
Szybko wypłukałam buzię. Lejąc kompletnie na to, że u niego jest jakaś druga w nocy wybrałam jego numer.
Odebrał po kilku sygnałach.
- Wendy? – zapytał zaspany.
Cholera, jego chrypka jest seksowna.
- W skali od jeden do dziesięciu jak ogromną jestem idiotką? – spytałam, choć domyślałam się jaka odpowiedź padnie.
Wyszłam z łazienki i ignorując pytające spojrzenie brunetki, usiadłam na parapecie.
- Czekaj, niech pomyślę – zrobił krótką pauzę. – Jedenaście?
Westchnęłam.
- To i tak mniej niż myślałam.
- Oddzwonię, kiedy się wyśpię, okay?
- Okay. Jesteś bardzo zły?
Prychnął.
- Nawet nie powinnaś pytać.
- Wiem. – potarłam twarz. – Ale oddzwonisz na pewno, tak?
- Tak Wandziu.
- Dobranoc.
Rzuciłam telefonem w łóżko.
- Rozmawiałaś z Thomasem?
- Tak.
- Jak poszło? – spojrzała na mnie zmartwiona.
- Raczej źle.
Usiadła koło mnie.
- Wiesz, że to jest nie fair tylko w stosunku do Thomasa? Jenię też oszukujesz.
- Oszukuję? – zdziwiłam się. – Nie jestem jego żoną, do cholery. Thomasa też nie. Z obojgiem się przyjaźnie. I tyle.
- Żadnemu z nich nie zależy tylko na przyjaźni. Chcą czegoś więcej niż to.
 Oparłam głowę o jej ramię.
- Więc co mam zrobić?
- Musisz wybierać.
~*~
Biegamy już tak około godziny, a ja czuję jakbym schudła sto kilo.
Nadrobię to podczas lunchu. I obiadu. Potem podwieczorku. Czy ja zapomniałam o kolacji?
- Nie zamyślaj się, tylko biegnij dalej.
Poklepała mnie po ramieniu.
- Nie możemy już zawrócić? – zatrzymałam się i przykucałam. Agata zrobiła to samo.
- W sumie już możemy. Wrócimy idealnie na obiad.
Wyszczerzyłam się.
- No co? – spojrzała na mnie.
- Właśnie o tym myślałam.
- Powiedz mi kiedy nie myślisz o jedzeniu!
Zaczęła uciekać, a ja ruszyłam za nią.
Kompletnie wykończone usiadłyśmy na ławce, tuż przy hotelu.
- Nienawidzę cię. – powiedziałam, kładąc nogi na jej kolanach.
Uciszyła mnie gestem dłoni.
- Cii, nie przeszkadzaj mi. Regeneruję się – przymknęła oczy.
Przyłożyłam dłoń do oczu, aby je zasłonić.
Niestety, nie mogłyśmy nacieszyć się błogą chwilą. Zabrałam rękę z czoła, dzięki czemu mogłam podziwiać szeroki uśmiech Tillie.
- Fansia, co ty taka wypompowana? Jenia w nocy przylazł i spać nie dał?
Moja przyjaciółka parsknęła śmiechem.
- Chyba tylko w jej śnie, bo ja nic podejrzanego nie słyszałam.
- Może działali po cichu? – przybili sobie piątkę.
- Jak możecie być przeciwko mnie?
- Przeciwko tobie? Nigdy w życiu ma petitte. Powiecie mi dlaczego siedzicie tutaj takie zmachane?
- Jej – wskazałam na brunetkę – zachciało się biegać. I oczywiście musiała zabrać mnie ze sobą.
- Krasnoludku, nie płacz. Przecież nic ci się nie stało.
Oburzyłam się.
- Jak to nic? A to? – wystawiłam w jej kierunku środkowy palec.
- Mogłabyś nie wystawiać mi fakulca?
Przewróciłam oczami.
- Patrz na paznokcia, cipo.
Przyjrzała się mojemu złamanemu paznokciu.
- Ała, musi boleć.
- Nie gadaj!
Kevin przyglądał nam się w ciszy.
- To zabawne, że obie jesteście z Polski, ale rozmawiacie po angielsku.
- To dla ciebie przyjacielu – potargałam jego włosy. – Żebyś wiedział na przyszłość, jak poważną sprawą jest złamany paznokieć.
Milczał przez chwilę, po czym podrapał się po głowie i powiedział:
- Chyba nie czaję kobiet. Myślicie, że jest już za późno na zostanie gejem?
~*~
Niestety okazało się, że nasz jutrzejszy lot musiał zostać przeniesiony z godziny osiemnastej na dwunastą. Co mniej więcej oznaczało – dużo chaosu i mało czasu.
- Widziałaś moją kosmetyczkę?
- Leży na twoim łóżku!
Postanowiłyśmy najpierw spokojnie się spakować, a dopiero później pójść do chłopaków i spędzić z nim wieczór. Szkoda tylko, że nasza definicja słowa spokojnie różni się od tej ogólnie przyjętej.
- Na parapecie leżały moje jeansy. Widziałaś je?
- Po co kładłaś je na parapet? – oderwałam się na chwilę od swojej walizki i poszłam poszukać jej zguby.
Uwaga, niespodzianka, wcale nie było ich na parapecie.
Leżały idealnie na środku łazienki.
- Ty pieprzony brudasie, tak dawno ich nie prałaś, że aż same poszły wziąć prysznic.
Rzuciłam w nią nimi, kiedy weszła do pomieszczenia.
Przyglądała im się z ciekawością.
- Jakim cudem one tam się dostały?
- Moje biedactwo, Alzhaimer postępuje? – poklepałam ją po plecach.
- To nie jest zabawne. Jak tak dalej pójdzie to za kilkadziesiąt lat zapomnę przyjść na własny pogrzeb.
Aż tak?
- Okay, kończmy pakowanie, bo do jutra się z tym nie wyrobimy.
O dziwo, zaczęło iść nam to o wiele żwawiej niż na początku.
Równiutko wpół do ósmej usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Otworzysz? – poprosiłam ją, a sama rozwaliłam się na swoim łóżku.
Sekundę później leżał koło mnie uśmiechnięty Kevin.
- Jak ty to robisz, że jesteś wiecznie szczęśliwy?
Wzruszył ramionami.
- Jestem spełnionym i bezkonfliktowym człowiekiem. Czego chcieć więcej?
Zazdroszczę ci tego, przyjacielu.
Zaraz po tym, materac ugiął się pod kolejnym ciężarem. Poczułam czyjąś głowę na moich plecach. Mój przyjaciel widząc to, pospiesznie zszedł z tapczanu.
- Spłoszyłeś go.
- Nieprawda, sam poszedł. – Uniósł się i zrównał się ze mną. - Nie jedź jutro.
- Też chcę zostać.
- Więc to zrób.
Położyłam się na plecach.
- To nie jest takie proste. Mam dwa tygodnie na dopięcie wszystkich spraw na ostatni guzik, dodatkowo jeszcze muszę zrobić tour po Polsce, żeby pożegnać się z rodziną i przyjaciółmi.
- A potem do Włoch?
Pokiwałam głową.
- Ej Yoann, podasz mi wodę? – Kevin zwrócił się do niego.
- Tak, spoko.
To on tutaj był przez cały czas?
Wandzia, odstaw narkotyki.
- No kochani, nie smućcie się tyle. Przecież będziecie mogli zobaczyć się na żywo.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- O czym ty mówisz?
Odstawił butelkę na podłogę.
- Przecież za kilka dni lecimy do Polski na turniej towarzyski. Czekaj, zaraz ci powiem dokładnie gdzie. – Wziął do ręki swój telefon. – To chyba Tro… Turo…Toru…
- Toruń? – podpowiedziałam.
- Tak, dokładnie! – klasnął w dłonie. – W każdym razie, przemyślcie to. Nie musicie nawet przychodzić na mecz, wystarczy, że przyjedziecie do… tam i będziemy mogli wyjść na kawę, czy coś.
Uderzyłam Grebennikova w ramię.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? – spytałam oburzona.
- Bo byłem pewien, że to odbywa się gdzieś indziej!
Machnęłam ręką.
- Już nieważne. Yoann – podałam mu laptop – włączysz coś fajnego? Tylko nie słuchaj jej propozycji. Ona ogląda same romansidła i wyciskacze łez.
Uniosła brwi.
- Oszustka.
Rozłożyłam ręce.
 - Też tak bywa.
Niestety okazało się, że gust filmowy najstarszego z Francuzów nie jest najlepszy. Już po dwudziestu minutach Kevin zdążył zrobić milion rundek do kibla bo ciągle mu się lać chce, brunetka poznać strukturę każdego, pojedynczego włoska ze swojej głowy, Jenia zrobić mi siniaki na brzuchu, tylko po to, żebym nie przysypiała.
- Wandzia, nie śpij – brunet przytulił się do moich pleców.
- To jest takie nudne, że aż żyć się nie chcę.
- A mi się akurat podoba.
Oczywiście, że akurat tobie się to podoba. Musi, bo w końcu sam wybrałeś ten szit.
- Jenia? – szepnęłam mu na ucho.
- Co jest?
- Idziemy na balkon przewietrzyć się?
- Okay – odparł od razu, po czym wstał pierwszy i pomógł mi to zrobić.
- Gdzie się wybieracie? – zatrzymała nas Agata.
- Przewietrzyć się – puściłam jej oczko, na ona szelmowsko się uśmiechnęła.
Jenia stanął przy barierce, po czym otworzysz szeroko swoje ramiona.
- Chodź do mnie – zachęcił mnie gestem głowy.
Nie musisz powtarzać dwa razy, naprawdę.
Wtuliłam się w niego mocno. Nieśmiało odgarnął moje włosy, które smagał ciepły wiatr. Naniósł delikatny pocałunek na czubek mojej głowy; kiedy zobaczył, że uśmiechnęłam się na ten drobny gest, zaczął schodzić pocałunkami niżej. Powoli, subtelnie naznaczał ścieżkę swoimi pocałunkami w kierunku moich ust. Wiedząc, że nadchodzi ten nieświadomie wyczekiwany moment, wspięłam się na palcach, by ułatwić mu zadanie. Pierwszy całus był jak niepewne muśnięcie; nieme pytanie o zgodę. Kiedy rozchyliłam nieco wargi, nabrał pewności siebie. Moje kolana były niemalże z waty, toteż gdyby nie jego ramiona wokół mojej talii już dawno leżałabym na podłożu. Nasze języki nieśpiesznie ocierały się o siebie, dając obojgu nam wspaniałą przyjemność. Trwaliśmy w takim uścisku już dłuższą chwilę, ale potem najzwyczajniej w świecie zabrakło nam tlenu. Odsunęłam swoją twarz od jego i wyszeptałam:
- Chyba powinniśmy już wracać.
Uśmiechnął się szeroko.
- Myślisz, że martwią się o nas?
- Pewnie nie, ale żyjmy w nieświadomości.

Cała w skowronkach, ujęłam jego dłoń i ruszyłam w stronę wyjścia.
~*~*~
Zachodniopomorskie wita ferie:D
A tak na serio to wieelkie przepraszam za to, że ostatnio zaniedbałam Wasze blogi i moją Wandzię, ale na moje usprawiedliwienie powiem, że to naprawdę nie moja wina i gdybym mogła to spędziłabym całe życie na blogowaniu. Ale bez obaw nadrobię wszystko, tylko dajcie mi trochę czasu;)
Mam nadzieję, że rozdział nie wydał Wam się wymuszony, bo pisałam go lekko zmęczona.
I ostatnie ogłoszenie parafialne! Myślę, że jakoś w czwartek rozpocznę dodawanie rozdziałów na mojego nowiusieńkiego bloga:) Jeśli interesuje Was tematyka skoków narciarskich to zapraszam na opowiadanie o Danielu-Andre Tande. Będzie napisane w troszkę inny sposób niż Wandzia i Jenia, ale mam nadzieję, że spodoba Wam się ta forma. 
buziaki:*

13 komentarzy:

  1. Masz już we mnie wiernego fana!!! Dziewczyno ja nie myślałam,że można się zakochać w Jeni jeszcze bardziej,ale ty tego dokonałaś!! Opowiadanie jest cudowne,chciałabym mieć tyle pomysłów :P Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Małopolskie żegna ferie! :D A jak tak, to rozdziały muszą pojawiać się częściej :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A Łódzkie zaczyna niestety 15 lutego :(
    Jezu jak się cieszę z końcówki!! <3 <3
    Na twoim nowym blogu będę na 100000% <3
    Zapraszam do mnie na nowego bloga (Jenia) i na stare też możesz wpaść :**

    http://milosc-laczy-serca-a-przyajzn-umysly.blogspot.com/2016/01/prolog.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówka najlepsza! A i oczywiście będę wpadać regularnie na ten blog jak i o Danielu <3 Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. romantycznie ;)!
    tylko gdzie w tym wszystkim miejsca dla Thomasa? turniej w Toruniu - czekam na więcej !

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też witam ferie! :D Zachodniopomorskie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O em dżi! Końcówka wymiata! Nawet nie wiesz jak to fajnie przyjść w poniedziałek po 8 lekcjach do domu, włączyć komputer i przeczytać tak kochany rozdział. Po stokroć dziękuję i pozdrawiam!
    PS: po raz setny: Kevin uwielbiam cię!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zbyt duży przeskok z poprzedniego do następnego rozdziału, ale czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Awwwwww <3 mamo jacy oni są slodcy i kochani. I zaaakochani <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach... Śląskie. Dopiero piętnastego. Jeszcze tydzień męczarni przede mną.
    Przez 5 dni nie mialam internetu! Katastrofa! Odcięcie od świata! Dlatego zawitałam troche spóźniona.
    Jestem dzień po półmetku. Wybawiłam się na całego za to nogi od rana odmawiają mi posłuszeństwa. Więc rozłożyłam się na fotelu i na chwilę obecną nie zamierzam z niego wstawać.
    Co do rozdziału. Awwww... Słodko, słodko. Tak pięknie jak tylko u Jeni i Wandzi może być. Zazdroszę im jak nie wiem co. Tak cudownie będzie do końca? <3
    Opowiadanie o skokach?! O Danielu?! O matko! Dziewczyno masz mnie. Będę stałym bywalcem, co do tego nie ma wątpliwości. Weny życzę z całego serca i pisz, pisz, bo jestes niesamowita!
    Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja napradę jeszcze tego nie skomentowałam? Jezu, ale ze mnie sklerotyczka ;-;
    No nic. Trzeba coś napisać. Niektóre teksty Fansi i Agaty są rozbrajające. Bardzo. Np. "Ty pieprzony brudasie, tak dawno ich nie prałaś, że aż same poszły wziąć prysznic.". Albo komentarze. Ale zepsułaś trochę Thomasem. Weź go stąd. Już wiem, że go tutaj nie cierpię. Ale.. Pocałunek. Kobieto, kocham cię. Oni muszą być razem.
    Mimo, iż Tande mi średnio leży (ale jako tako go toleruję) to będę czytać ;)
    Pozdrawiam,
    DarkSide!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. +zaproszę cię na absolutną świerzynkę ;) Co prawda rozdziału nie ma, ale chyba jest co komentować? ;) (gwoli ścisłości - 'opis' bohaterki, czy wyszedł). O skokach ;) Zapraszam jeszcze raz i liczę na chociaż króciutki komentarzyk ;)
      Pozdrowionka!
      PS: Przepraszam za spam ;)

      Usuń
    2. Taa, link. Zapomniałam -,- xd http://skoczna-brac.blogspot.com/

      Usuń