16 sty 2016

Rozdział 12

Inni nie mogli dostrzec tego co w tobie widzę
Bo wierzę w ciebie.

Agata oparła rękę o moje ramię.
- Wandzia wariatko, gdzie ty nas wywiozłaś?
Wywiozłam? Sama chciałaś, marudo.
- Nie stękaj tylko chodź po bagaże.  
Niestety okazało się, że musiałyśmy polecieć same, ponieważ Patrycja była zaproszona na jakieś wielkie weselicho i stwierdziła, że musi na nie iść. Tak, zwyzywałyśmy ją za to.
- Kevin po nas przyjedzie, tak? – upewniała się brunetka.
- Tak mi powiedział.
Stanęłam i rozejrzałam się.
- Czekaj, chyba go widzę. Wziął nawet ze sobą kolegę.
Agata słysząc to poprawiła koszulkę. Zaczęłam się z niej śmiać.
- No co? – udawała, że nie wie o co chodzi.
- Nie, nic.
Po chwili usłyszałam doskonale znane mi:
- Fansia, ma chouchou! Tęskniłem za tobą.
Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Brunetka została nieco z tyłu za mną.
- Ja za tobą też, Kev.
Odsunął się i przedstawił mi swojego kolegę.
- Jednorożcu, poznaj mojego przyjaciela Yoanna. Yoann, poznaj Wandzię.
Podałam mu rękę po czym popchnęłam w ich stronę moją towarzyszkę.
 - Kevin, Yoann, poznajcie moją przyjaciółkę Agatę.
Uśmiechnęła się do nich nieśmiało, co oni odwzajemnili nieco wylewniej.
- Jak już wszyscy się znamy to chodźcie już do samochodu. Zaraz mamy trening. – Zarządził młodszy z Francuzów, a my posłusznie ruszyłyśmy za nim.
~*~
W hotelu rozpakowałyśmy swoje rzeczy. Ogarniać imprezę i dekorować restaurację zaczniemy dopiero jutro rano, więc dzisiejszy wieczór i popołudnie mamy wolne.
- Co robimy? – zapytałam Agatę, kładąc się koło niej na łóżku.
- Nie wiem, może gdzieś się przejdziemy?
- A jeśli się zgubimy?
Zamyśliła się.
- Zadzwonimy po Kevina.
Prychnęłam.
- Zapomnij. Jest piętnasta, a on kończy popołudniowy trening o siedemnastej. Potem ma regenerację, która potrwa kolejne dwie godziny.
- Przedstawił ci cały plan na swój dzień?
- Musiał, skoro miałam z nim współpracować.
- W sumie racja.
- Tak poza tym to Yoann jest stąd, mógłby nas oprowadzić po mieście.
Pokiwała głową.
Mimo wszystko nie chciałyśmy zostać przez kolejne kilka godzin siedzieć i się nudzić, więc stanęło na tym, że jednak wyszłyśmy z pokoju, ale nie odchodziłyśmy za daleko – z naszym pechem i słabą orientacją w terenie pewnie od razu zabłądziłybyśmy.
Tuż przed budynkiem rósł malutki park. Od razu nam się spodobał, toteż do niego ruszyłyśmy. Szłyśmy wąską, krętą ścieżką w stronę najbliższej ławki. Na nasze szczęście była w zacienionym miejscu, ponieważ obie miałyśmy dość upałów.
Usiadłam po turecku.
- Fajnie tutaj. Wybierzmy się tu kiedyś na dłużej niż trzy dni – powiedziała, kładąc głowę na moich kolanach.
Wzruszyłam ramionami.
- Jest okay.
Spojrzała na mnie.
- Jesteś jakaś markotna.
Nie jestem.
Okay, może trochę.
Zarzęziłam.
- Po prostu boję się tego, wiesz?
Zdziwiła się.
- Niby czego?
- Tego, że kiedy ich zobaczę stracę z nimi dobry kontakt. Skończą się nam tematy do rozmów i to będzie niezręczne. A przy okazji rozwalę Jenii urodziny, a on później nie będzie chciał mnie znać.
- Chyba zdurniałaś – uderzyła mnie w kolano. – Przecież potrafiliście dogadać się w Rio, a tutaj nie dacie rady?
- To było coś innego – stwierdziłam. – Oboje nie planowaliśmy tego, że utrzymamy ze sobą kontakt i chyba nie do końca traktowaliśmy to poważnie.
- Sumując, uważasz, że to nie wypali?
Przytaknęłam.
- Plus, nie powinnam od razu pchać się na jego urodziny. A jeśli on nie chce mnie na nich?
Przewróciła oczami.
- Po pierwsze, nie pchasz się na nie, tylko Kevin razem z chłopakami. Gdyby nie chciał, to nie zaprosiliby cię na nie, bo wiedzieliby o tym. I tyle.
- Będzie mi jutro niezręcznie i to bardzo.
Podniosła się z moich nóg, a ja usiadłam normalnie i przeciągnęłam się.
- Jakby co, zawsze masz chętnego Amerykanina – uśmiechnęła się wrednie i sprzedała mi mukę w ramię.
- Chętnego i gotowe – powiedziałam, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem. – Chodź, wracamy. Włączymy sobie jakiś film, czy coś. – Wstałyśmy i ruszyłyśmy w stronę ośrodka.
Przy okazji popchnęłam ją, przez co wylądowała papą w trawniku.
- To za wymądrzanie się! – krzyknęłam i pobiegłam jak najszybciej mogłam.
~*~
Koło dwudziestej umówiłam się z Tillie koło restauracji, w której miało się wszystko odbyć. Czekałam razem z Agatą spokojnie na niego, kiedy usłyszałam czyjeś kroki. A potem wesoły krzyk.
O kurwa, to Jenia.
Wytrzeszczyłam oczy, na co ona spojrzała na mnie zdumiona.
Wyciągnęłam telefon i w szybkim tempie zaczęłam dzwonić do bruneta.
Po kilku sygnałach odebrał.
- Hej Fansiu, ja zaraz…
- Kevin! Jenia idzie w moją stronę, ratuj!
Zamilkł na chwilę.
- Za sekundę to załatwię.
Byłam już prawie pewna, że zaraz zobaczę się z nim i z mojej niespodzianki będą nici, ale usłyszałam, prawdopodobnie Yoanna, który zawołał go, a on posłusznie zawrócił.
Odetchnęłam.
- Ej, Wądą – usłyszałam czyiś szept. Mój rozmówca wyszedł zza rogu.
- Cześć, Nico. Co słychać? – odszepnęłam i przytuliłam się do niego.
- Zostałem ojcem! – prawie krzyknął, a ja przytuliłam go jeszcze mocniej.
- To wspaniale! Jak tam mały? Zdrowy? Z mamą też wszystko okay?
Zaśmiał się.
- Spokojnie, wszyscy dobrze się czują. Przyjadą jutro, poznasz oboje. No dobra, chodźmy. Musisz poznać chłopaków.
- A ty poznaj moją przyjaciółkę.
Szybko poznałam ich ze sobą, a następnie Nico zaprowadził nas do restauracji.
Jak się później okazało, brakowało tylko tamtej dwójki. Na całe szczęście, oczywiście.
Wszyscy okazali się tacy, jak ich sobie wyobrażałam – byli zabawni i otwarci. I darzyli wielką sympatią Jenię, co było totalnie słodkie.
Usiadłyśmy między Earvinem i Julienem. Postanowili zapoznać nas z planem.
- Całość na początku uzgodniliśmy ze sztabem – zaczął Kevin. – Śniadanie zjemy tutaj, o dziewiątej rano. Jakoś o dwunastej zaczniecie ogarniać salę, żeby zdążyć wszystko zrobić na szesnastą. Według tradycji, jeśli ktoś z naszej ekipy ma urodziny, wychodzimy gdzieś razem na obiad. Mamy rezerwację na czternastą. Sumując, niczym się nie martw Fansiu, zająłem się najważniejszymi sprawami.
Spojrzałam na niego z podziwem.
- To jest zajebisty plan, naprawdę – zaczęliśmy mu klaskać, na co ukłonił się teatralnie.
- Troszkę nad tym myślałem, dziękuję. Jakby co jutro z rano przyjadą nasze dziewczyny by ci pomóc.
- Fajnie – zgodziłam się z nimi. – Ogół już mamy omówiony, tak?
Wytłumaczył mi jeszcze co i gdzie mam szukać, jak coś zrobić i inne, według niego, niezbędne rzeczy.
- Okay ludzie, gadamy tu już ze dwadzieścia minut, zaraz zacznie coś podejrzewać – stwierdził jeden z nich, nie wiem dokładnie kto, bo jeszcze ich nie zapamiętałam.
- Z mojej strony to wszystko. Fanda, masz coś do dodania?
- Wszystko wiem.
- Agata? – speszyła się lekko i zaprzeczyła.
- A wy chłopaki?
Ktoś uniósł rękę.
- Tak Wallace?
- Masz plamę po tabasco na koszulce.
Zaczęliśmy się cicho podśmiewać.
- To nie tabasco, tylko krew. I to prawdziwego mężczyzny, uroniona w trakcie walki.
- W trakcie czego? – zdziwił się.
- Nienawidzę cię – wymierzył w niego palcem. – Czyli już nikt nie ma nic więcej mądrego?
- Ja w sumie mam, ale nikt mnie nigdy nie słucha… – zaczął brunet.
Kevin spojrzał na niego zamyślony.
- Wybacz Jonas, nie słuchałem cię. Powtórzysz? – biedny wzruszył tylko ramionami. – Jak nie, to nie. Możecie już sobie pójść.
Wszyscy zaczęli powoli wstawać ze swoich miejsc. Na pożegnanie przybili mi piątkę. Brunetka poszła już do naszego pokoju, a ja zostałam tam.
Przytuliłam Tillie od tyłu.
- Fansia, przylepo. Jutro wytulisz się po prze czasy. – zaczął się ze mnie śmiać.
- A jak nie?
Westchnął.
- Mała, czego ty się boisz? Że Jenia cię nie zaakceptuje?
Pokiwałam głową.
- Głuptasku, tak nie będzie. Przestań się tym zamartwiać, bo nie masz o co. Nikt go tak dobrze nie zna jak ja, i jeśli tak byłoby to nie zapraszałbym cię tutaj.
- Jesteś najlepszy na świecie, wiesz? – odkleiłam się od niego i spojrzałam z wdzięcznością.
- Nawet z plamą po krwistym tabasco?
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Jasne, że tak.

 ~*~*~*~
 Dobry wieczór!:D Dzisiejszy rozdział to taka typowa zapchajdziura, ale tylko dlatego, żebym mogłam spokojnie dojść do sedna;) Następny rozdział chciałabym dodać szybciej, ale ja to ja i nawet nie mam go napisanego, ale zmienił mi się plan lekcji, więc będę szybciej w domu co da mi więcej czasu (teoretycznie) na pisanie dalszych części, toteż trzymajcie za mnie kciuki xD Buziaki:*

23 komentarze:

  1. Super :D
    Zapraszam do mnie :)

    http://love-spectrum.blogspot.com/2016/01/dwadziescia-szesc-jestes-wredna.html

    OdpowiedzUsuń
  2. OOOO to nie rozdział zapchajdziura tylko cisza przed burzą! ale taką pozytywną burzą, mam nadzieję xd Pisz spokojnie dalej, ale wiedz, że nie mogę się doczekać na kolejny rozdział! Pozdrawiam!
    PS: Kevin jest przeuroczy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaką zapchajdziura? Od tego wszystko się zacznie :-P czekam na następny! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej! :) Francuzi są tacy uroczy! Agata strasznie mnie bawi tą swoją nagłą nieśmiałością, ale w sumie jej się nie dziwię...Ja w takim towarzystwie prawdopodobnie nie wykrztusiłabym ani słowa. A w następnym rozdziale w końcu Jenia! <3 Dobra, tu też się pojawił, ale tylko na chwilkę no i...powiedzmy szczerze, tak naprawdę liczymy na interakcję Jenia/Wanda! Czekam z niecierpliwością na kolejny i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno powiem Ci,że to opowiadanie jest cudowne i chyba mnie zainspirowałaś żeby pisać!! Nie wiem jak to wyjdzie,ale chyba za niedługo moja głowa coś wymyśli. Życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o mój Boże, bardzo się cieszę!! pisz i informuj mnie o postępach:))) buziaki!:*

      Usuń
    2. Jak mój mózg przetrawi chemię to może się uda :D buziaki :*

      Usuń
    3. trzymam za ciebie kciuki;)

      Usuń
  6. Troche czasu ostatnio mi brakuje zeby czytać blogi. Nauki po uszy (fizyka to zło!), a do tego jeszcze jutro występuje w jasełkach. Masakra. Dzisiaj jak wyszłam z domu o 8 rano wróciłam o 18:30. Padam na ryj. Po przegranym meczu (3:0 na dodatek) miałam tak zepsuty humor i ty go poprawiłaś! Aż mi sie mordka ucieszyła jak zobaczyłam rozdział! Super! No i liczę na cos mocnego w następnym! XDD Nie boje sie o to ze będzie sie działo. Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciesze sie, że poprawiłam ci humor:D ale nie martw się, nie tylko ty ostatnio masz urwanie dupy xD pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Już myślałam, ze poczytam o ich wielkiej balandze, a tu muszę czekac do następnego :(
    Nie wiem czy widziałaś ale na specyficzna-specyficznosc.blogspot.com niedawno cos wrzuciłam więc zapraszam ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział świetny, taka cisza przed bailando z Teamem Yavbou :) mam takie pytanie: czemu Wanda? to takie rzadko spotykane imię, nie myśl, że to coś złego ale intryguje mnie czemu takie imię. Z reguły w opowiadaniach są same Magdy, Marty, Natalie..takie pospolite

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieswiadomie trafilas w sedno dlaczego wlasnie Wanda☺ Chcialam, zeby imie glownej bohaterki bylo wlasnie takie rzadkie, wyjatkowe😄 Poza tym jestem calkowicie zakochana w tym imieniu wiec to tez wplynelo na moja decyzje😜

      Usuń
  9. Kiedy następny? :*

    OdpowiedzUsuń