Ty pójdziesz, ty
pójdziesz żeby wyjawić prawdę
Czy oboje możemy
wypowiedzieć właściwe słowa i o tym zapomnieć?
Nawet nie
wiem, kiedy z poniedziałku zrobiła się środa. Wczorajszy dzień wyglądał tak jak
wszystko inne: spanie, plażowanie, nicnierobienie,
jedzenie i spanie. Taaak, wakacje życia.
W środowy
poranek, siedziałyśmy w czwórkę na balkonie. Tylko w czwórkę, ponieważ Beata
stwierdziła, że ma ciekawy pomysł na spędzenie popołudnia.
Pobiegła kupić bierki?
- Mogłam jej
powiedzieć, żeby skoczyła po jakieś piwsko, bo jest tak gorąco, że nie można
wytrzymać – stwierdziła Sandra i założyła swoje ray bany na nos.
- Chcesz
żeby ci bęben wywaliło?
- O mój
zgrabny brzuszek nie musisz się martwić – odpowiedziała mojej mamie.
- Nie
zamierzam, bez obaw.
Pewnie ciągnęłyby
to dalej, gdyby nasza zguba się nie znalazła.
- Hejka,
naklejka, patrzcie co kupiłam!
Zaczęła
machać nam czymś przed oczami.
- Ciężko
zobaczyć, skoro machasz ciągle swoimi grabiami – powiedziałam i przeciągnęłam
się.
- Mała, nie
pyskuj, bo nie pójdziesz.
- Niby
gdzie?
- Na mecz!
Co?
- Jaki mecz?
– spytała moja mama.
- Siatkówkę.
Jeszcze
lepiej.
- Nasi
grają?
- Nasi grają
jutro, a dzisiaj dokładnie – sprawdziła na bilecie. – Pierwszy mecz Francuzi z
Brazylijczykami, a drugi Włosi z Serbami.
Nie wiem, czy chcę tam iść.
- Włosi? –
Sandra aż wstała.
- Uspokój
się, pewnie prawie wszyscy są w wieku twojej córki.
- Wandzia,
może dla ciebie coś znajdziemy – moja mama poklepała mnie po nodze. – Chociaż w
sumie, ty niedługo Włochów będziesz miała pod nosem!
Zaśmiałam
się.
- Nie,
dzięki. Włosi są dwa na dziesięć.
Usłyszałam
okrzyk zaskoczenia.
- Sandra,
nie daj się sprowokować. Jest jeszcze młoda i głupia – uspokajała ją moja mama.
- Easy,
laski, tylko żartuję. No i po co te spiny? – wstałam z miejsca.
- Mała, jak
już idziesz to weź od razu swój bilet.
- W sumie,
to jakoś tak nie mam ochoty.
Moja mama
spojrzała na mnie.
- Wanda –
rzuciła ostrzegawczym tonem.
- Mamo, daj
spokój. Rozumiem, że chcesz spędzić ze mną jak najwięcej czasu, ale zaczynasz
przesadzać.
- Dlaczego
jesteś taka wredna?
- Nie
jestem.
Za to jestem
kłamczuchą.
- Weź bilet,
pójdź ładnie pomalować się i ubrać, czekaj na nas i ruszamy na mecz. –
powiedziała spokojnie.
- Wykończysz
mnie, naprawdę.
Wychodząc z
ich pokoju, usłyszałam głos Beaty.
- Wandzia,
poczekaj chwilkę.
Podeszła do
mnie i zaczęła mówić:
- Rozumiem,
że czasami wyzywasz nas w myślach i masz za upierdliwe, ale znoś to dla swojej
matki. Jesteś jej jedynym dzieckiem, największym oczkiem w głowie, ona przez
całe swoje życie znosiła i będzie znosić twoje przyjaciółki, które są milion
razy gorsze od nas…
Zaczęłam się
śmiać, bo kurwa, ma ogromną rację.
- … ale robi
to dla ciebie, teraz ty zrób to dla niej.
- Czyli
wychodzi na to, że jestem wstrętnym i okropnym szczylem?
- Nie,
jesteś wspaniałą, młodą kobietą, tylko czasami za mało w tobie zrozumienia.
Okaaaay.
- Dobra,
nieważne, proszę pani…
- Jaka znowu
pani? Mów do mnie Becia, nie będę
czuła się tak staro.
- W takim
razie Beciu, idę się ogarnąć.
Dosłownie.
Spojrzałam
na zegarek; 11:28.
- O której
idziemy? – spytałam.
- Na
dojechanie tam zejdzie nam koło dwudziestu minut, mecz zaczyna się o
czternastej, a wcześniej ma być jakieś otwarcie, więc masz być gotowa o 13.20.
- W takim
razie, mam jeszcze mnóstwo czasu.
- A ja nie,
więc spadaj już do siebie.
Jak
rozkażesz.
~*~
Jeśli chodzi
o nasze miejsca – Beatka odwaliła kawał dobrej roboty. Siedziałyśmy
wystarczająco blisko boiska, żeby wszystko widzieć i wysoko, żeby nikt nam nie
zasłaniał.
- Fajnie
grają! – krzyknęła do mnie mama i pokazała okejkę.
- Nie wiem,
nie znam się. – Odpowiedziałam jej.
Wzruszyła
ramionami.
- W sumie,
chłopcy też ładni.
- Którzy? –
zapytałam.
- Ci
granatowi, no wiesz, Francuzi.
Odgarnęłam
włosy z twarzy.
- Zgadzam
się – uśmiechnęłam się do niej.
-
Dziewczyny, jutro też przychodzimy? – obróciła się do nas Sandra.
- Czemu nie?
Przystojni mężczyźni, fajna muzyka i zajebiste piwo. No i klimatyzacja.
Przychodzimy - to już postanowione – stwierdziła Nataszka.
- No i
fajnie – napiłam się mojego browarka.
- Ej,
Francuziki zaraz wygrają – zagadnęła Beata.
- Co w tym
dziwnego?
Wzruszyła
ramionami.
- Wszyscy,
których pytałam, stawiali na gospodarzy.
Po kilku
minutach gry, było jasne: siatkarze z Europy wygrali dzisiejszy pojedynek.
- Spójrzcie
na nich, cieszą się jak dzieci.
Zaczęłam się
śmiać.
- Zaraz
Serbowie z Włochami. Chyba nie muszę pytać, komu kibicujemy, prawda?
Nie
zwracałam uwagi na to co mówiły, patrzyłam tylko w stronę uradowanej
francuskiej drużyny. Kevin chyba mnie zauważył, bo spojrzał w moją stronę i
uśmiechnął się. Pokazałam mu uniesiony kciuk.
Chyba muszę
z nim pogadać.
~*~
Wróciłyśmy
koło osiemnastej. Laseczki były lekko przygaszone z powodu przegranej ich
ukochanego teamu.
-
Rozumiecie, jak niewiele im brakowało do zwycięstwa? Moi biedni. Już nigdy nie
polubię żadnego Serba. No chyba, że tego ładnego z brodą.
- Co robimy
teraz? – zadałam pytanie. – Nie chce mi się wracać do pokoju.
- A co byś
chciała?
- Poszłabym
na plażę.
- Sorki
memorki mała, ale lecisz sama. My jesteśmy już zmęczone.
Nie jest mi
smutno, naprawdę.
- No trudno.
Innym razem.
~*~
Zdecydowałam
założyć moje nowiusieńkie bikini, które kupiłam na zakupach z pussycat dolls po przejściach. Było
całkiem ładne, skąpe i w moim ukochanym kolorze – zielonym.
Plaża była
już pusta, co było dziwne, ponieważ dochodziła dziewiętnasta i było cholernie
gorąco. Położyłam się na leżaku. To był jeden z niewielu momentów podczas tego
wyjazdu, w którym mogłam spokojnie odetchnąć.
Ktoś obok
mnie chrząknął.
Czyli to jednak nie ten moment.
- Fansia, co
ty śpisz?
- Nie Kevin,
nie śpię. I winszuję wygranej, świetny mecz.
- Cieszę się
na gratulację od takiego eksperta jak ty.
Wybuchłam
śmiechem.
- A tak na
poważnie; muszę ci o czymś powiedzieć.
Usiadłam.
- Co ci leży
na wątrobie, przyjacielu?
Podrapał się
po głowie.
- Nie wiem,
w jaki sposób mam ci o tym powiedzieć.
- Najlepiej
prosto z mostu.
- Łatwo ci
mówić.
- Tobie też
powinno.
- Fansia,
przecież ty się na mnie wściekniesz.
Spojrzałam
na niego.
- Co jest?
- Ale
obiecaj, że się na mnie nie wkurzysz.
- Postaram
się.
- Obiecaj.
- Nie mogę
ci tego obiecać, dobrze o tym wiesz.
Westchnął.
- Okay.
Pamiętasz to, o czym powiedziałem ci kilka dni temu? To o Jeni?
Przytaknęłam.
- To była
ściema, Fansia. Wychujałem cię.
Otworzyłam
szeroko oczy.
Kurwa, ziomek, zrobiłeś to koncertowo.
Zaczęłam
klaskać.
- Co ty
robisz? – był zdziwiony.
- Ja? Ja
tylko klaszczę z podziwu, serio. To było zajebiste, uwierzyłam od razu.
- Głupio mi
trochę. Widziałem, że się polubiliście, a ty masz takie wykurwiste poczucie
humoru, więc pomyślałem: zrobię jej żart,
to jest takie banalne, na pewno mi nie uwierzy.
- Wziąłeś
mnie za debila, czyż nie?
- Jasne, że
nie – odpowiedział szybko.
- Nawet
jeśli ty tak nie zrobiłeś, to jestem przekonana, że Jenia na pewno tak.
- Niby
czemu?
- Bo
przedwczoraj, kiedy go spotkałam nazwałam go tatuśkiem.
- Jesteś
zdrowo popieprzona, dziewczyno. Ale i tak cię uwielbiam.
I zaczął głośno
się śmiać.
~*~*~
Kochane, wjechała już szóstka:) bardzo się cieszę Waszym ogromnym zainteresowaniem, to przecudowne :D
buziaki:*
buziaki:*
No to pyk i jutro kolejny rozdzial :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńchciałabym móc tak szybko pisać:D
UsuńBoże Kevin brak mi słów haha Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam;)
UsuńJezu, ja też uwierzyłam hahaha xD
OdpowiedzUsuńNo ma szczęście Kevin, że się przyznał, że to żart :D
Czekam, czekam bo robi się meeeega ciekawo!
Całusy :*
Buziaki:*
UsuńKevin niezłe ma poczucie humoru, szacuneczek ;) Wielbię i uwielbiam! Dzięki Bogu Jenia dziecka miał nie będzie i z Fansią może być ;) Wciąż świetne teksty Fansi, ale 'pussycat dolls po przejściach' również walą takimi tekstami, że głowa mała ;) Ale młodej i tak do pięt nie dorastają! ;)
OdpowiedzUsuńMówiłam ci kiedyś, że uwielbiam twój styl pisania? Kochana, pisz następny jak najszybciej, bo jestem ciekawa kolejnych przygód Fansi i jej ripost i przemyśleń ;) Czekam z niecierpliwością!
Gorące pozdrowienia i najlepsze życzenia z okazji Mikołajek,
DarkSide!
Dziękuje i wzajemnie:)
UsuńPozdrawiam:D
hahahahahaha (!) żart? serio? to Ci się udało :D
OdpowiedzUsuńczyli teraz nastąpi wielki przełom i zwrot akcji w relacji damsko-męskiej :P
gdybym ja miała Mamę rzucającą takimi tekstami i na głowie tak "powalone" przyjaciółki - zapewne miałabym ciekawsze doroślejsze życie ;)
czekam na kolejny!
radosnych mikołajek :)
Dziekuje bardzo i rowniez zycze radosnych mikolajek:)
UsuńPozdrawiam:)