5 gru 2015

Rozdział 6

Ty pójdziesz, ty pójdziesz żeby wyjawić prawdę
Czy oboje możemy wypowiedzieć właściwe słowa i o tym zapomnieć?

Nawet nie wiem, kiedy z poniedziałku zrobiła się środa. Wczorajszy dzień wyglądał tak jak wszystko inne: spanie, plażowanie, nicnierobienie, jedzenie i spanie. Taaak, wakacje życia.
W środowy poranek, siedziałyśmy w czwórkę na balkonie. Tylko w czwórkę, ponieważ Beata stwierdziła, że ma ciekawy pomysł na spędzenie popołudnia.
Pobiegła kupić bierki?
- Mogłam jej powiedzieć, żeby skoczyła po jakieś piwsko, bo jest tak gorąco, że nie można wytrzymać – stwierdziła Sandra i założyła swoje ray bany na nos.
- Chcesz żeby ci bęben wywaliło?
- O mój zgrabny brzuszek nie musisz się martwić – odpowiedziała mojej mamie.
- Nie zamierzam, bez obaw.
Pewnie ciągnęłyby to dalej, gdyby nasza zguba się nie znalazła.
- Hejka, naklejka, patrzcie co kupiłam!
Zaczęła machać nam czymś przed oczami.
- Ciężko zobaczyć, skoro machasz ciągle swoimi grabiami – powiedziałam i przeciągnęłam się.
- Mała, nie pyskuj, bo nie pójdziesz.
- Niby gdzie?
- Na mecz!
Co?
- Jaki mecz? – spytała moja mama.
- Siatkówkę.
Jeszcze lepiej.
- Nasi grają?
- Nasi grają jutro, a dzisiaj dokładnie – sprawdziła na bilecie. – Pierwszy mecz Francuzi z Brazylijczykami, a drugi Włosi z Serbami.
Nie wiem, czy chcę tam iść.
- Włosi? – Sandra aż wstała.
- Uspokój się, pewnie prawie wszyscy są w wieku twojej córki.
- Wandzia, może dla ciebie coś znajdziemy – moja mama poklepała mnie po nodze. – Chociaż w sumie, ty niedługo Włochów będziesz miała pod nosem!
Zaśmiałam się.
- Nie, dzięki. Włosi są dwa na dziesięć.
Usłyszałam okrzyk zaskoczenia.
- Sandra, nie daj się sprowokować. Jest jeszcze młoda i głupia – uspokajała ją moja mama.
- Easy, laski, tylko żartuję. No i po co te spiny? – wstałam z miejsca.
- Mała, jak już idziesz to weź od razu swój bilet.
- W sumie, to jakoś tak nie mam ochoty.
Moja mama spojrzała na mnie.
- Wanda – rzuciła ostrzegawczym tonem.
- Mamo, daj spokój. Rozumiem, że chcesz spędzić ze mną jak najwięcej czasu, ale zaczynasz przesadzać.
- Dlaczego jesteś taka wredna?
- Nie jestem.
Za to jestem kłamczuchą.
- Weź bilet, pójdź ładnie pomalować się i ubrać, czekaj na nas i ruszamy na mecz. – powiedziała spokojnie.
- Wykończysz mnie, naprawdę.
Wychodząc z ich pokoju, usłyszałam głos Beaty.
- Wandzia, poczekaj chwilkę.
Podeszła do mnie i zaczęła mówić:
- Rozumiem, że czasami wyzywasz nas w myślach i masz za upierdliwe, ale znoś to dla swojej matki. Jesteś jej jedynym dzieckiem, największym oczkiem w głowie, ona przez całe swoje życie znosiła i będzie znosić twoje przyjaciółki, które są milion razy gorsze od nas…
Zaczęłam się śmiać, bo kurwa, ma ogromną rację.
- … ale robi to dla ciebie, teraz ty zrób to dla niej.
- Czyli wychodzi na to, że jestem wstrętnym i okropnym szczylem?
- Nie, jesteś wspaniałą, młodą kobietą, tylko czasami za mało w tobie zrozumienia.
Okaaaay.
- Dobra, nieważne, proszę pani…
- Jaka znowu pani? Mów do mnie Becia, nie będę czuła się tak staro.
- W takim razie Beciu, idę się ogarnąć.
Dosłownie.
Spojrzałam na zegarek; 11:28.
- O której idziemy? – spytałam.
- Na dojechanie tam zejdzie nam koło dwudziestu minut, mecz zaczyna się o czternastej, a wcześniej ma być jakieś otwarcie, więc masz być gotowa o 13.20.
- W takim razie, mam jeszcze mnóstwo czasu.
- A ja nie, więc spadaj już do siebie.
Jak rozkażesz.
~*~
Jeśli chodzi o nasze miejsca – Beatka odwaliła kawał dobrej roboty. Siedziałyśmy wystarczająco blisko boiska, żeby wszystko widzieć i wysoko, żeby nikt nam nie zasłaniał.
- Fajnie grają! – krzyknęła do mnie mama i pokazała okejkę.
- Nie wiem, nie znam się. – Odpowiedziałam jej.
Wzruszyła ramionami.
- W sumie, chłopcy też ładni.
- Którzy? – zapytałam.
- Ci granatowi, no wiesz, Francuzi.
Odgarnęłam włosy z twarzy.
- Zgadzam się – uśmiechnęłam się do niej.
- Dziewczyny, jutro też przychodzimy? – obróciła się do nas Sandra.
- Czemu nie? Przystojni mężczyźni, fajna muzyka i zajebiste piwo. No i klimatyzacja. Przychodzimy - to już postanowione – stwierdziła Nataszka.
- No i fajnie – napiłam się mojego browarka.
- Ej, Francuziki zaraz wygrają – zagadnęła Beata.
- Co w tym dziwnego?
Wzruszyła ramionami.
- Wszyscy, których pytałam, stawiali na gospodarzy.
Po kilku minutach gry, było jasne: siatkarze z Europy wygrali dzisiejszy pojedynek.
- Spójrzcie na nich, cieszą się jak dzieci.
Zaczęłam się śmiać.
- Zaraz Serbowie z Włochami. Chyba nie muszę pytać, komu kibicujemy, prawda?
Nie zwracałam uwagi na to co mówiły, patrzyłam tylko w stronę uradowanej francuskiej drużyny. Kevin chyba mnie zauważył, bo spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się. Pokazałam mu uniesiony kciuk.
Chyba muszę z nim pogadać.
~*~
Wróciłyśmy koło osiemnastej. Laseczki były lekko przygaszone z powodu przegranej ich ukochanego teamu.
- Rozumiecie, jak niewiele im brakowało do zwycięstwa? Moi biedni. Już nigdy nie polubię żadnego Serba. No chyba, że tego ładnego z brodą.
- Co robimy teraz? – zadałam pytanie. – Nie chce mi się wracać do pokoju.
- A co byś chciała?
- Poszłabym na plażę.
- Sorki memorki mała, ale lecisz sama. My jesteśmy już zmęczone.
Nie jest mi smutno, naprawdę.
- No trudno. Innym razem.
~*~
Zdecydowałam założyć moje nowiusieńkie bikini, które kupiłam na zakupach z pussycat dolls po przejściach. Było całkiem ładne, skąpe i w moim ukochanym kolorze – zielonym.
Plaża była już pusta, co było dziwne, ponieważ dochodziła dziewiętnasta i było cholernie gorąco. Położyłam się na leżaku. To był jeden z niewielu momentów podczas tego wyjazdu, w którym mogłam spokojnie odetchnąć.
Ktoś obok mnie chrząknął.
Czyli to jednak nie ten moment.
- Fansia, co ty śpisz?
- Nie Kevin, nie śpię. I winszuję wygranej, świetny mecz.
- Cieszę się na gratulację od takiego eksperta jak ty.
Wybuchłam śmiechem.
- A tak na poważnie; muszę ci o czymś powiedzieć.
Usiadłam.
- Co ci leży na wątrobie, przyjacielu?
Podrapał się po głowie.
- Nie wiem, w jaki sposób mam ci o tym powiedzieć.
- Najlepiej prosto z mostu.
- Łatwo ci mówić.
- Tobie też powinno.
- Fansia, przecież ty się na mnie wściekniesz.
Spojrzałam na niego.
- Co jest?
- Ale obiecaj, że się na mnie nie wkurzysz.
- Postaram się.
- Obiecaj.
- Nie mogę ci tego obiecać, dobrze o tym wiesz.
Westchnął.
- Okay. Pamiętasz to, o czym powiedziałem ci kilka dni temu? To o Jeni?
Przytaknęłam.
- To była ściema, Fansia. Wychujałem cię.
Otworzyłam szeroko oczy.
Kurwa, ziomek, zrobiłeś to koncertowo.
Zaczęłam klaskać.
- Co ty robisz? – był zdziwiony.
- Ja? Ja tylko klaszczę z podziwu, serio. To było zajebiste, uwierzyłam od razu.
- Głupio mi trochę. Widziałem, że się polubiliście, a ty masz takie wykurwiste poczucie humoru, więc pomyślałem: zrobię jej żart, to jest takie banalne, na pewno mi nie uwierzy.
- Wziąłeś mnie za debila, czyż nie?
- Jasne, że nie – odpowiedział szybko.
- Nawet jeśli ty tak nie zrobiłeś, to jestem przekonana, że Jenia na pewno tak.
- Niby czemu?
- Bo przedwczoraj, kiedy go spotkałam nazwałam go tatuśkiem.
- Jesteś zdrowo popieprzona, dziewczyno. Ale i tak cię uwielbiam.

I zaczął głośno się śmiać.
~*~*~ 
Kochane, wjechała już szóstka:) bardzo się cieszę Waszym ogromnym zainteresowaniem, to przecudowne :D
buziaki:*

10 komentarzy:

  1. No to pyk i jutro kolejny rozdzial :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Kevin brak mi słów haha Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, ja też uwierzyłam hahaha xD
    No ma szczęście Kevin, że się przyznał, że to żart :D
    Czekam, czekam bo robi się meeeega ciekawo!
    Całusy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kevin niezłe ma poczucie humoru, szacuneczek ;) Wielbię i uwielbiam! Dzięki Bogu Jenia dziecka miał nie będzie i z Fansią może być ;) Wciąż świetne teksty Fansi, ale 'pussycat dolls po przejściach' również walą takimi tekstami, że głowa mała ;) Ale młodej i tak do pięt nie dorastają! ;)
    Mówiłam ci kiedyś, że uwielbiam twój styl pisania? Kochana, pisz następny jak najszybciej, bo jestem ciekawa kolejnych przygód Fansi i jej ripost i przemyśleń ;) Czekam z niecierpliwością!
    Gorące pozdrowienia i najlepsze życzenia z okazji Mikołajek,
    DarkSide!

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahahahaha (!) żart? serio? to Ci się udało :D
    czyli teraz nastąpi wielki przełom i zwrot akcji w relacji damsko-męskiej :P
    gdybym ja miała Mamę rzucającą takimi tekstami i na głowie tak "powalone" przyjaciółki - zapewne miałabym ciekawsze doroślejsze życie ;)
    czekam na kolejny!
    radosnych mikołajek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje bardzo i rowniez zycze radosnych mikolajek:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń