29 lis 2015

Rozdział 5


Najwyżej wy stracicie mnie, to chyba nonsens
Najgorszy ból to mieć związane ręce

Stoję i patrzę na niego jak skończona idiotka i nie wierzę.
Zobaczywszy moją niedowierzającą minę, zaczął:
- Posłuchaj, ma petite…
Przerwałam mu.
- Nie, stop, Kevin proszę cię. Przestań. – westchnęłam. – Dzięki, że w ogóle mi o tym powiedziałeś.
- Ale ja…
- Już, okay, nieważne. Trzymaj się, dobranoc.
Sprzedałam mu mukę w ramię i ruszyłam do swojego pokoju.
- Fanda, poczekaj no! Muszę ci coś jeszcze powiedzieć! – krzyknął, kiedy odchodziłam.
- Nie dziękuję, już się wystarczająco nasłuchałam – odpowiedziałam i weszłam do windy.
Byle jak najszybciej do łóżka.
                                                                                                 ~*~         
Obudziło mnie głośne walenie w moje drzwi.
- Ej, mała, śpisz jeszcze? – sprawcą całego hałasu był nikt inny niż moja mama.
- Nie, ale chciałabym. – wstałam i otworzyłam jej drzwi. – No, właź.
Położyłam się z powrotem na łóżku, a ona obok mnie.
- Wandzia, co ty nie wyspałaś się? Późno wróciłaś?
- W sumie, przyszłam dość wcześnie. Ale zanim zasnęłam dziewczyny znowu do mnie zadzwoniły, no i tym razem mi nie odpuściły i długo gadałyśmy.
Raczej ja gadałam. O tym, jakie moje życie jest beznadziejne.
- Okay. Więc mam się nie martwić? Wszystko jest w porządku?
- Tak mamo, jak w najlepszym.
Przytuliła mnie.
- No i fajnie. To co dzisiaj robimy? Na co masz ochotę?
- Dlaczego zawsze pytasz co robimy? Nie ułożyłyście żadnego planu? – zapytałam.
- Oszalałaś? Dziewczyno, pełen spontan! – wykrzyknęła.
Jak tak, to spoko.
- Może zakupy?
- Zakupy to by było to! No, zbieraj się! – uderzyła mnie w kolano, po czym podniosła się.
- Ogarnij drogę do najbliższego centrum handlowego, a ja powiadomię dziewczyny.
Niechętnie uniosłam się i przeciągnęłam.
- Wykończysz mnie.
Wychodząc, odwróciła się i posłała mi buziaka.
- Szybciutko, skarbie.
~*~
- Dotarcie tam zajmie nam jakieś dwadzieścia minut – oznajmiłam im, kiedy wychodziłyśmy.
- Tak długo? – zajęczała Beata.
- Możemy pójść do najbliższego centrum handlowego, ale mogę cię zapewnić, że tam nie znajdziesz 577 sklepów. W przeciwieństwie do Barra.
Albo mi się wydawało, albo przyśpieszyła.
Cóż, lepsze to niż słuchanie jej marudzenia.
Po dwudziestu minutach doszłyśmy na miejsce.
- Słodki Boże, umarłam i jestem w niebie. – oznajmiła Sandra i oparła się o moje ramię.
- To – wskazałam na cały obszar parteru – dopiero początek. Najlepsze przed nami.
Pisnęła głośno, na co ja tylko się skrzywiłam. 
- Wandzia, jak ty znalazłaś ten raj na ziemi?
To nie ja, to Internet.
- Powiedzmy, że to kobieca intuicja.
Ta, jasne.
- Dobra laski, mniej gadania, więcej kupowania. – powiedziała moja mama, po czym kazała nam iść za nią.
Już słyszę szloch moich oszczędności.
Byłam już chyba w setnym sklepie i w setnej przymierzalni.
Chęć bycia ładną jest taaaaka męcząca.
- No i jak? Są okay?
Czy ja wiem?
- Nie jestem za stara na noszenie spodenek odkrywających tyłek? – spytałam mojej mamy.
- Kochanie, jest jedna ważna zasada, która obowiązuje każdą kobietę, nieważne w jakim wieku: wady trzeba zakrywać, a zalety eksponować. A twój tyłek jest twoją zaletą. – Klepnęła mnie w pupę. – Tak poza tym, zimy nie ma, nie zmarzniesz.
- Zawsze myślałam, że matki powinny zakazywać swoim córkom noszenia czegoś takiego – stwierdziłam, wychodząc z przymierzalni.
- Tylko te beznadziejne. Ja jestem zajebista – przytuliła mnie.
I skromna też jesteś.
- Wezmę jeszcze te dwie koszulki i idziemy do kasy, okay? – zapytałam, a ona zgodziła się ze mną.
- Wydałam dzisiaj fortunę, wiesz? – zaśmiałam się.
- Mała, jakbyś czegoś potrzebowała, to…
Zaczęła, ale od razu jej przerwałam:
- Tak mamo, wiem. Zadzwonię do was. A tak poza tym, to nie będę potrzebowała tam jakoś nie wiadomo ile pieniędzy. Wyjeżdżam na maksymalnie kilka miesięcy. No i będę sobie dorabiała.
- Wiem, że chcesz być samodzielna, ale my z Michałem też chcemy ci jakoś pomóc.
- Dam sobie radę, jestem dużą dziewczynką – powiedziałam, kiedy wychodziłyśmy już ze sklepu.
Pokiwała głową na znak, że mi wierzy.
Szkoda, że ja sama nie jestem o tym przekonana.
~*~
- No to laski, chwalcie się co kupiłyście! – powiedziała Sandra, kiedy wykończone wróciłyśmy do hotelu.
- Tam są moje zakupy. Weźcie je sobie i podziwiajcie. Ja wysiadam. – Położyłam się na łóżku mojej mamy.
- Suwaj dupala mała, bo zdycham – Becia rozwaliła się na mnie.
A mogłaby chociaż obok.
- Ma pani własne wyro!
- Ty też! A nie na Nataszki leżysz!
- A Nataszka to czyja?
- Idiotki, zamknijcie się wreszcie! – krzyknęła na nas Sandra. – Jak dzieci. – zwróciła się do mojej mamy.
Dosłownie sekundę po tym wszystkie trzy zapomniały o wszystkich nieszczęściach i troskach, bo zaczęły rozmawiać o ubraniach. I kosmetykach.
Zakryłam głowę poduszką.
- Hej, dziewczyny, coś mi serio jest. – powiedziała Beata.
Usiadłam.
- Boli cię coś? – zapytałam.
- Tylko głowa. No i strasznie mnie mdli.
- Mała, skoczysz do apteki? – spytała mnie moja mama.
- No okay. – Zgodziłam się. – Pójdę szybko się ogarnąć i mogę iść. Co mam wziąć?
- Weź coś na migrenę. Powinno wystarczyć.
Ciekawe, gdzie ja teraz znajdę aptekę.
~*~
Od dziesięciu minut stoję w recepcji i próbuję spytać kogoś o drogę. Ale na moje nieszczęście nikt nie zna angielskiego.
- Russkiy? Vy govorite po-russki? – zadałam pytanie, na co młoda recepcjonistka pokręciła głową.
Gdzie jest blondasek kiedy go potrzebuję?
Spróbuję inaczej.
- Italiano? Stai parlando in italiano? No? Grazie!
Zaraz oszaleję.
Odeszłam od recepcji.
- I jak? Dogadałaś się? – odwracając się w stronę, z której dobiegał męski głos, zobaczyłam znajomego Amerykanina.
O proszę, jaki ten świat mały.
- A jak myślisz?
- Myślę, że niczego nowego się nie dowiedziałaś.
Zaśmialiśmy się.
- Może ja mogę jakoś ci pomóc? – zapytał.
- Jeśli wiesz, gdzie jest najbliższa apteka, to bardzo chętnie przyjmę twoją pomoc.
Zastanowił się na chwilę.
- Kadrowi fizjoterapeuci mają dużo tego wszystkiego. Powiedz co potrzebujesz, to może ci to załatwię.
- Tabletki na migrenę?
Uśmiechnął się.
- Okay, z tym będzie ciężko.
Wybuchłam śmiechem.
- No to co z tą apteką? Powiesz mi gdzie jest?
- Niedaleko naszego hotelu jest jakieś centrum handlowe. Tam powinna być.
Westchnęłam.
- Coś nie tak?
- Prawdopodobnie już dzisiaj koło niej przechodziłam i niezbyt chce mi się do niej wracać.
Zaczął się śmiać.
- Trudno się mówi i żyje się dalej. Jeśli chcesz mogę się z tobą tam wybrać, bo w sumie sam zrobiłbym jakieś małe zakupy.
Miło mi bardzo.
- Jasne, spoko. Chodźmy – powiedziałam i pociągnęłam go rękę w stronę drzwi.
~*~
- Muszę częściej wybierać z tobą w takie miejsca – stwierdziłam, kiedy wracaliśmy z powrotem.
Thomas jest stworzony do łażenia z babami po sklepach. Jest spokojny, cierpliwy. I zabawny. Zdjęcie z plakatem reklamowym wielkiego różowego dildo o niewybrednej cenie 6,9 realów brazylijskich, tak mi się spodobało, że aż dodałam je na mojego instagrama. A on oczywiście dał mi lajka. Ja natomiast pomogłam mu w wyborze nowych spodni. Jak sam stwierdził jest amatorem ciasnych jeansów, więc takowe dzisiaj zakupił. Kiedy uprzejmie zapytałam czy jego jajkom też się tak podobają, powiedział, że nie wie, bo nie pytał.
Delikatnie wyperswadowałam mu gadanie ze swoimi genitaliami.
- Dzięki za dzisiaj – powiedziałam, przybijając mu piątkę.
- Jak już będę w Polsce, od razu cię o tym powiadomię. Spotkamy się na kawę, czy coś.
- To zależy czy ja wtedy będę w Polsce.
Uniósł brwi.
Wyjaśniłam mu krótko o co chodzi.
- W takim razie mam nadzieję, że jak już wrócisz to o mnie nie zapomnisz – zaczął się śmiać.
- Nie wybiegaj tak daleko w przyszłość, jeszcze przed nami kilka dni w Rio. Przecież obiecałam, że będę wam kibicować, tak?
Przeglądając facebooka wczoraj wieczorem, poszukałam info na temat tego, co dzieję się teraz w Rio. Okazuje się, że to jakieś finały siatkarskiego turnieju. Albo coś takiego. Nie wiem, nie jestem w tym dobra.
- W sumie tak. Zobacz, już prawie jesteśmy.
Jak na gentlemana przystało, otworzył przede mną drzwi i przepuścił mnie w nich. Udaliśmy się w stronę recepcji.
Wzięłam moją kartę, pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę windy.
- Dobry wieczór, jak samopoczucie?
Serio? Akurat teraz musiał wyłazić z tej windy?
Weszłam szybko do środka.
- U mnie jak najlepiej, tatuśku! – powiedziałam.
Spojrzał na mnie dziwnie i coś powiedział, ale nie usłyszałam dokładnie co, bo zagłuszyły to zamknięte drzwi windy.
Mogę strzelać fochy. Jestem tylko kobietą.
                                                                       ~*~*~
Zajrzyjcie do podstrony ‘bohaterowie’!
Od razu przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale naprawdę nie miałam już siły ich poprawiać. Co do rozdziału - myślę, że wyszedł okay i nie czuć w nim mojego zmęczenia, haha:D
Buziaki, kochani!
pierwszy raz dedykuję komuś rozdział, ale osoba, która to przeczyta od razu będzie wiedziała, że to dla niej.:)

                                                                                                                                                                                                                       

13 komentarzy:

  1. A ja poprosze dluzsze i wiecej Jeni :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rześki - fanatyk obcisłych spodni? muszę chyba dokładnie sprawdzić strony internetowe :D
    nie wiem, co Kevin chciał jeszcze dodać, ale zaczyna robić się ciekawie :) sekrety Jeni powoli wychodzą na światło dzienne :p
    czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czy jest nim naprawde - ale na takiego mi wyglada haha!

      Usuń
    2. nie przyglądałam się :D ale patrząc na chłopaków - może być i on :p
      przyłączam się do komentarza powyżej - więcej akcji Jeni z Wandzią - choć teksty jej i "koleżanek" również mile widziane ;)

      Usuń
  3. Jeju tak bardzo szkoda mi Wandzi! Tyle nieszczęść ją spotyka i biedna nie ma się komu wygadać. Liczę, że Jenia się ogarnie i zrobi coś w końcu, a nie w tatuśka się bawi. Chociaż, chociaż jeszcze jest Tomek, więc serio ciekawie się to wszystko zapowiada. Czyżby była jakaś rywalizacja?
    Super, nie mogę się doczekać! Czekam też aż na dobre pojawią się Patrycja i Agata. Będzie się działo!
    Pozdrawiam serdecznie! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wandzia to duza dziewczynka, radzi sobie w kazdej sytuacji:)
      Buziaki!

      Usuń
  4. Jenia? Rześki? Czy ty mnie kobieto chcesz wykończyć w rozmyślaniach, kogo wolę? Mam nadzieję, że nie xd A wracając do rozdziału - jak zwykle super, ale troszkę mało supertekstów 'Fansi' i mało Jeni! Ale to nic nie zmienia ;)
    Jakoś nie wyobrażam sobie Rześkiego jako fana obcisłych jeansów, ale skoro ty to w nim widzisz... :)
    Cóż mogę jeszcze napisać? Fajnie, że 'Fansia' umie po rusku i włosku gadać :D
    No, to chyba tyle :) Ja też mam wyprany mózg (tj. cholernie zmęczony całym piekielnym poniedziałkiem) od szkoły, z której niedawno wróciłam i najchętniej poszłabym spać, ale komentuję i nie śpię, co można zaliczyć jako mały sukces ;)
    Gorąco pozdrawiam i nadal życzę weny oraz chęci do pisania,
    DarkSide

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpoczywaj sobie spokojnie, nalezy ci sie!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. O matko, jak bardzo się cieszę, że znalazłam to opowiadanie, bo od dawna byłam spragniona Jenii jakkolwiek to zabrzmi xd Dziewczyno, nie zawiedź mnie i pisz dalej, bo na razie wychodzi ci to świetnie! Czekam na nexta ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Rześki? Jestem na tak ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i oby był dłuższy.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń