Nie wezmę więcej niż mi
dasz
W moich oczach ogień
płonie, chcę go tobie dać
Moje.
Biedne. Nogi.
Przestałam
liczyć, ile godzin przetańczyłam dzisiejszej nocy. A o wypitych drinkach już
nie wspomnę. Uśmiechałam się do obcych
ludzi i tańczyłam z nimi, gdy nagle przed moimi oczami zamigotały czarne plamki.
Podparłam się o ścianę, czując narastające mdłości i uderzenia gorąca. Musiałam
usiąść przy stoliku.
- Wandzia,
co się dzieje?
Oparłam
głowę o ręce i powoli masowałam skronie.
- Hej, mała,
odpowiedz mi. – nalegała moja mama.
- Jest okay.
Po prostu zakręciło mi się w głowie, pewnie od tej głośnej muzyki.
I alkoholu.
- Chcesz
wrócić do hotelu?
Cholera,
trudna decyzja. W sumie całkiem spoko się bawiłam. Nie, zostaję.
Już miałam
zaprzeczyć, ale poczułam silny ból, na który tylko się skrzywiłam.
- Chyba tak
będzie lepiej. – Powoli wstałam i wzięłam torebkę.
- Czy któraś
z nas ma pójść z tobą?
- Dam sobie
radę, jestem już dużą dziewczynką.
Raczej nie
była przekonana co do mojego zapewnienia, ale nic więcej nie powiedziała.
Szybko pożegnałam się z resztą już lekko wstawionych imprezowiczek. Wyszłam,
stanęłam przed zatłoczonym klubem i wyciągnęłam telefon; miałam kilka sms-ów od
moich przyjaciółek.
21:32
Od: Pati
Jak tam
mała? Żyjesz?:D
Ale co to za życie?
22:17
Od: Pati
Która
godzina jest teraz w Brazylii? Śpisz czy coś?
Nie, ale
chciałabym. Bardzo.
Rzucam okiem
na wyświetlacz, żeby sprawdzić, która jest godzina; 00:08.
Cóż,
myślałam, że jest trochę później.
22:58
Od: Pati
Odpisz mi
cokolwiek, proszę.
23:12
Od: Agata
Wszystko w
porządku kochanie? Dlaczego nie odpisujesz na sms-y Pati?
23:48
Od: Agata
Martwimy się :(
Moje
kochane, wciąż myślą, że mam pięć lat. Odpisuję im, że wszystko jest okay, bo
nie chcę ich niepokoić. Wystarczy, że musiały wysłuchiwać mojego marudzenia na
temat tego wyjazdu. Zadzwonię do nich jutro i spokojnie pogadam. O ile dam
radę.
Powoli
ruszyłam w stronę hotelu. W sumie, daleko nie miałam; jakieś 200-300 metrów.
Ledwo szłam na piętnastocentymetrowych obcasach, więc postanowiłam zrzucić je
ze stóp i pójść na boso. Mijałam grupki rozbawionych turystów i śmiałam się z
ich niezgrabnych, pijackich wygibasów. Na chwilę stanęłam i zaczęłam się
rozglądać. Dopiero teraz zauważyłam, jak piękne jest nocą Rio. Nie mogłam
oderwać oczu od barwnych świateł i pięknych widoków wyciągniętych prosto z
pocztówki. Ocknęłam się dopiero, kiedy ktoś niedaleko mnie zaczął krzyczeć w
nieznanym języku.
Zobaczywszy
mój cel, nieznacznie przyspieszyłam. Co prawda czułam się już trochę lepiej,
ale dalej byłam lekko przymulona i chciałam znaleźć się już w łóżku. Patrząc na
budynek w całej okazałości, zauważyłam jakąś postać stojącą na balkonie; na oko
gdzieś na 2 piętrze.
- Nie za
późno na spacer? – krzyknął do mnie mężczyzna, śmiesznie brzmiącym angielskim.
- Nie za późno
na stanie na balkonie i darcie się na obcych ludzi? – także zadałam pytanie
mojemu nowemu koledze, a on zaczął się śmiać.
- Na twoim
miejscu uciekałbym do środka. Nigdy nie wiesz, kto może ci z krzaków wyskoczyć.
- Myślę, że gdybym
była w opałach, jakiś superman zeskoczyłby z balkonu i uratowałby mnie –
uśmiechnęłam się do niego, ale nie jestem przekonana, czy w ogóle go zauważył.
I czy w ogóle widzi mnie, bo ja go praktycznie wcale.
Już chciał
mi coś odkrzyknąć, ale przerwał mu czyjś krzyk:
- Vous me dérangez!
- Vous me déranger aussi!1 – odkrzyknął mu mój nowy
towarzysz, po czym zaczął się śmiać.
Czuję się
nieswojo, kiedy ludzie dyskutują przy mnie w obcym języku; a w szczególnie
takim, w którym zawsze chciałam mówić.
- Chyba
zacznę się zbierać, chyba przeszkadzam twojemu koledze – stwierdziłam.
Znowu się
zaśmiał, po czym odparł:
- Ja cię stąd nie
wyganiam; no ale w każdym razie, zawsze możemy spotkać się i spokojnie porozmawiać.
Och. Ooooch.
- Jeśli jakimś cudem na siebie trafimy, to czemu nie?
Teraz to
zaszalałam.
- W takim
razie do zobaczenia!
Usłyszałam,
a potem odeszłam w swoją stronę.
Cóż,
szczerze wątpię w to, że jeszcze kiedykolwiek go spotkam.Nawet nie potrafiłabym go wskazać palcem, chyba, że usłyszałabym jego głos. No, ale po co się tym zamartwiać? Jak się gdzieś nawinie, to nic się złego nie stanie, prawda?
~*~
W recepcji
powitał mnie mój ulubiony blondasek, chociaż sądząc po jego minie na mój widok,
cieszyłam się, że scena balkonowa odbyła
się w całkowitej ciemności.
Odebrałam
klucz, włożyłam szpilki i uśmiechając się, ruszyłam do mojego pokoju. Byłam
kompletnie wykończona.
~*~
Obudziłam
się koło 10 rano; mój organizm był doświadczonym weteranem jeśli chodzi o
spożywanie alkoholu, więc skutków kaca nie odczułam. Nie żebym w ogóle go
miała.
Po
ogarnięciu i ubraniu się poszłam do mojej mamy i jej koleżanek, żeby zobaczyć
jak u nich sprawy się mają.
- Dzwoń,
dzwoń, dzwoń dzwoneczku, mój stepowy skowroneczku! – chodziłam i zrywałam z
nich kołdry, nucąc nieśmiertelne Hej
Sokoły.
- Mała,
spania nie masz? – wychrypiała moja mama.
- Ja nie mam
spania, a ty masz kaca. Jeden zero dla mnie.
Ale ją zgasiłam, ale to było dobre.
- A tak poza
tym, Hej Sokoły to ty szanuj. Nawet
nie wiesz, ile Krzysiu Krawczyk w tą piosenkę serca włożył.
To ile w
takim razie Krzysztof Krawczyk ma lat? Dwieście?
Jeszcze
powiedz, że jeździ Volvo, a ja sobie domyślę resztę.
- Hej,
słuchasz mnie? – stanęła koło mnie i patrzyła wyczekująco.
A coś w ogóle mówiłaś?
- Już cię
słucham, kontynuuj.
Jestem złym
dzieckiem, że tak wrednie okłamuję moją mamę.
Ale
nadrabiam tym, że tak dzielnie z nią wytrzymuje i momentami jestem naprawdę do rany przyłóż.
Cóż, przynajmniej się staram.
- Mówiłam, że mamy z dziewczynami rewelacji plan na dzisiaj! Najpierw skoczymy na
dobre śniadanko, potem na plażę...
Słodki Boże, a to dopiero początek.
To będzie długi dzień.
_________
1 – Przeszkadzasz mi!
- Ty też mi przeszkadzasz!
Przynajmniej liczę na to, że google translator tak to przetłumaczyło.
~*~*~*~
Dobry wieczór, Kochani:)
Mam nadzieję, że chociaż Wy miło spędzicie piątek – bo jeśli o mnie
chodzi – to szykuje mi się randka z różnorakim szitem na przeziębienie.
A co do bloga – stuknęło mi 829 wyświetleń, za co bardzo Wam
dziękuje dziubaski!!
Do następnego, buziaki:)
edit:
edit:
#prayforparis
Super :D
OdpowiedzUsuńdziękuje:)
UsuńWiecej! Wiecej, :D
OdpowiedzUsuńpostaram sie haha:D
Usuńniecierpliwie czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńciesze się:)
Usuńmożna się z tobą jakoś skontaktować???:DD
OdpowiedzUsuńjasne;)
Usuńemail marlene.ohhh@gmail.com
gg 55621746 :)
Za krótki, moja droga!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny, nie mam do czego się przyczepić (a w nawyku mam poprawianie innych i czepianie się) poza tym, że za krótki! :)
Mogę się założyć, że ten z balkonu to Jenia. To jest bardziej niż pewne!
Ja piątek spędziłam na cholernie trudnym konkursie z historii i oglądaniu meczu Polska-Islandia w nogę ;)
A co do wyświetleń, to ja ci na pewno dużo nabiłam, sprawdzając co jakiś czas, czy są nowe rozdziały :D
Pozdrowienia i weny życzę!
DarkSide
PS: Raczej nie komentuję u nikogo rozdziałów, po prostu mi się nie chce. A tutaj pod każdym rozdziałem pojawi się mój komentarz (no chyba, że pewnego dnia wejdę, a tam kilka rozdziałów do nadrobienia, wtedy komentarz będzie pod ostatnio dodanym ;) Ale będzie!)! Oto moje postanowienie na czas trwania tego opowiadania! Czuj się zaszczycona moimi komentarzami ;) :D
Trójka wyszła mi dłuższa haha:D Jeśli chodzi o błędy - jestem otwarta na konstruktywną krytykę, więc jakby co - pisz, ja postaram się poprawić ewentualne błędy :) Bardzo cieszę się na twoje komentarze! Zawsze miło mi się je czyta, więc ciesze się, że będziesz je dodawała regularnie. :)
Usuńpozdrawiam :D
GE-NIAL-NE!!! Pisz, pisz jak najwięcej! Weny życzę i zdrowia przede wszystkim! :* :* Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuje i pozdrawiam <3
Usuń